Znowu sie trochę nie spowiadałam, ale to brak czasu. Dietkuje sobie dzielnie nadal. Nie jem po 19, no dzisiaj coś lekkiego koło 20 zjem jak wrócę z pilatesu, ale pewnie też nie pójdę spac o 22, jak wczoraj
Dużo chodzę (do pracy, po pracy, z pracy), nawet dzisiaj w ten gówniany deszczyk przytuptałam na pieszo. Chyba nie jest więc źle. Może to te ziółka coś pomagają???
Ważę się oczywiście codziennie, ale suwak zmienię podczas oficjalnego ważenia w poniedziałek. To mnie zmotywuje, żeby się nie obżerac w weekend Waga oscyluje koło 67, więc chudnę powoli sobie. Może się też pomierzę i wrzucę wymiary, mam gdzieś zapisane pomiary z października ale raczej różnicy wielkiej nie będzie bo wtedy też ważyłam 70.
Spodnie trochę mi spadają, ale na razie jeszcze nie kupuję nowych, chciałabym dojśc do 60tki i wtedy coś zakupic. Mam gdzie sjeszcze dwie pary, które powinny lada kg byc dobre, to bede miała co włożyc.
Pozdrawiam piątkowo (HURRA, wreszcie weekend)
Zakładki