-
Hej hej.
Poczytałam co tam u Ciebie i ostrzegam, że chyba się rozgadam.
Po pierwsze to co to za tortilla i ciacha - sio! A określenie "wątła" parówka mnie bawi do łez .
Pisałaś o tym kompulsie, który Ci się zdarzył. Też mi się to zdarza - tylko zazwyczaj na tych próbach dietowania, które właśnie na takich wpadkach się kończą.. bo na prawdziwej i utrzymującej się diecie strzegę się przed tym jak umiem. Bo zazwyczaj to jest tak, że cholernie mam na coś ochotę, aż ręce mi się trzęsą (objaw uzależnienia od węglowodanów ). No i zjadam. A potem stwierdzam - no trudno, dzisiejszy dzień już dietowo jest na straty, więc JEM. I to wszystko jedno co. Chleb z masłem, szynką i majonezem, po tym jakaś czekolada, do tego chipsy, sałatka warzywna, jajko, jeszcze trochę chleba i na deser lody. Masakra. To mózg się opycha, nie żołądek, bo ten już spasował w okolicy chipsów.
Musisz się pilnować i zrobić wszystko, aby takie pokusy pojawiały się jak najrzadziej.
Na mnie działa przed wszystkim duże śniadanie - a zauważyłam, że Ty jadasz niewiele, albo np. białko - serek wiejski z rzodkiewką lepiej zostawić na kolację, a na śniadanie zjeść coś konkretnego. Ja ostatnio preferuję owoce i to działa, bo się nimi mocno napycham i jakoś cały dzień nic mnie nie ciągnie potem. Może to banał, ale śniadanie rzeczywiście jest najważniejszym posiłkiem dnia. Ja przez długie lata w ogóle śniadań nie jadałam, ale jakoś idzie się do nich przyzwyczaić.
No a poza tym, jak już mnie tak koszmarnie ciągnie, to albo przysysam się do butelki wody, albo kładę się do spania.. sposoby rozpaczliwe ale działają..
Mam nadzieję, że to była mimo wszystko jednorazowa wpadka i ustrzeżesz się przed kolejnymi. Bo jak się wpadnie w taki ciąg, to ciężko się wyrwać.. Co tu dużo mówić, jedzenie to uzależnienie jak każde inne. Albo i gorsze, bo bez papierosów można żyć, bez jedzenia niestety nie (no, poza przypadkami świrów z Rozmów w tłoku, którzy energię czerpią z kosmosu..).
A poza tym przemądrzałym bełkotem, to gratuluję wagi i trzymam kciuki za kolejne sukcesy na kilogramowym polu
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
No! Menu niczego sobie
A to ciastko, to było takie ciasteczko typu herbatnik, czy ciacho wielkości pączka, czy kremówki ??? Przyznaj się !
-
Dolinko to napewno te pazurki a mam pytanko :czy stolec był przed ważeniem????
-
cAUCHY!!!!
ja to wszysto kumam , na początku dietkowania byłam po prostu aniol nie grubas!!!!!!! i ślicznie kilosek za kiloskiem leciały w dół...to mnie chyba jeszcze bardziej nakręcało ...aż przyszły SIÓDEMKI , i nie wiem czy się to nałożyło z dłuższym czasem dietkowania i zmęczeniem materiału to znaczy mnie tak czy inaczej JESTEM W PRZELOMOWEJ FAZIE DIETKOWANIA w zeszłym roku ełaśnie koło 75 odpuścilam i PRZYTYLAM 20 KILO !!!!!!!!!!! gdybym umiała utrzymać te 78 do końca życia i jeść noemalnie to bym już poprzestała dziś z tym dietkowaniem ..ale ..nie da się to 69 na ticerku to zwyczajnie zapas, aby w porę znowu zacząc dietkowanie ..
I TAKIE TO BŁDNE KOŁO DOLINY
jESI
wiesz jak jest ...o herbatniku to chyba by mi się nawet nie przypomniało
tENIU!!!
był! cuda wyczyniam aby kolejność była zachowana
-
Widać, że jesteś na zakręcie. Pociesz się. Ja też. I nie zaprzeczaj, bo codziennie błądzę i strasznie się boję, że to się źle skończy. Ja chyba umiem albo dietkować, albo jeść. Bardzo się staram, ale .....................te bułki, lody, kiełbaski, sałatka z majonezem.........niby jeszcze mi nie szkodzą, ale błądzę............nie do końca wiem co mam robić......testuję sama siebie............Wy mnie chwalicie, a ja tak naprawdę w ciągłym stresie....niby coś już mogę, ale właściwie nie powinnam..............i sama nie mam pojęcia, jak postępować.
TO TRUDNE DOLINKO. Tak samo dla mnie jak i dla Ciebie. A jak dopuściłaś do mózgu myśl, że właściwie taka waga Ci odpowiada, to podświadomie rezygnujesz z pilnowania się i rygoru, bo.............właściwie, tak naprawdę, w głębi duszy już osiągnęłaś cel i trudno się zmobilizować do tego, czego tak na 100% się nie pragnie.
Sorry za ten wywód, ale tak to odczuwam i rozumiem. Niby chcemy sobie odpuścić, ale strasznie szkoda stracić to co się uzyskało. CZEMU NIE MOżNA NA WYMARZONYM ETAPIE WSZYSTKIEGO ZAKOńCZYć I żYć SOBIE SPOKOJNIE DALEJ !!! ???
Niestety, to prawda, że trzeba sobie wybrać taką dietą, na której możemy spędzić resztę życia. Wiśta wio, łatwo powiedzieć A JA NIE CHCę BYć CAłE żYCIE NA DIECIE!!! NIE CHCę !!!
NIE CHCEM ALE MUSZEM
-
Dolinko jak Ja CIĘ rozumiem też mam kompulsy - osatnio może mniej ale właśnie koło wagi krytycznej z 7 jako pierwsza cyferka to jadłam jak przerwana kobyła masakra
też wiem,że całe życie będe musiała być na diecie..ja nie chce chleba mięsa ..
ale musimy sie pilnowac...MUSIMY DOLINKO!
i masz mnie przegonic z ta waga i to raz raz!
-
boszzzzzzzzzz... jak to przez te PAZURY to ja nie ide w czwartek.... ja nie chce wracac do 9....
BUZIACZKI I POZDRAWIAM [/b]
-
Pozdrawiam serdecznie
a teraz to już swojego odżywiania nie nazywaj dieta tylko
mój fantastyczny nowy styl odżywiania do końca życia
przecież tego chcesz
i to jest piękne
nakręcaj sie pozytywnie i tylko pozytywnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
no przecież się nie poddasz tym razem
-
Nie załamuj się na zapas. Co było przedtem, nie musi wcale być teraz. Przed nami wakacje i ciepłe dni. W taka pogodę nie chce się myśleć o jedzeniu (przynajmniej nie tak bardzo) Myśl pozytywnie słoneczko. Chwila załamania musi minąć. A tu wszystkie jesteśmy z Tobą całym sercem
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki