Hej dziewuszki!! Moze moj ostatni post byl troszke smetny (dobra - bardziej niz troszke), ale ogolnie rzecz ujmujac tragicznie sie nie czuje... Serio, serio... Jest niezle... Lubie iedy cos sie w moim zyciu dzieje... Co prawda jeszcze bardziej lubie, kiedy sprawy ukladaja sie po mojej mysli, ale to chyba naturalne... Zdecydowanie lepiej, kiedy nie mysle ciagle o diecie, a majac rozterki uczuciowe-nie mysle o diecie Wiec jakby nie spojrzec nie jest beznadziejnie Dam sobie rade
Wczoraj, kiedy juz lezalam lozeczku, Mariusz napisal mi smsa... W koncu... Pierwszy sms od jego wyjazdu w sobote... Ja wiem, ze smsy z UK sa drozsze, niz wysylane z Polski, ale moja frustracja wynikala z tego, ze ja jemu posylalam po 2-3 smsy dziennie a on mi tylko sygnalki... No ale po ostatnim smsie, jest mi juz znacznie lepiej... Wlasnie powoli dojrzewam do decyzji o rozstaniu z T.... I to niezaleznie od rozwoju sytuacji miedzy mna a Mariuszem.... Nie umiem byc z kims, kto mnie traktuje bardzo przedmiotowo, z kims kto nie chce sie w zupelnosci angazowac... Puki co, ja staram sie tez nie angazowac, ale na jak dlugo jest to uklad?? Miesiac, dwa??

Co do dietkowania - jestem spokojniejsza i bardziej pogodna, kiedy nie zadreczam sie od samego rana ile juz zjadlam kalorii - z dokladnoscia do jednej < lol> , ani nie myslac o tym ile jeszcze moge zjesc...

*sniadanie
- kromka chleba razowego ze slonecznikiem z salata, ogorkiem
- polowa gotowanego jajka
- kawa czarna (mleka juz nie ma- gdyby bylo to bylaby z mleczkiem :P))