hmm sok zurawinowy...a cos wiecej powiecie...lubie zurawinki a jak do tej pory jedyny sok na ktory umiem sie skusic to sok z kiszonej kapustki...mniam
wiecie co..podziele sie refleksja o ile pozwolicie
czytam watki na forum...przegladam i poza tym ze motywuje sie mocniej to zauwazylam...ze same sobie fundujemy stresy..tak mi sie wydaje.... np.olaboga zjadlam ciastko...lomatko zjadlam 200kalorii wiecej mialam isc na spacer...ale pogoda nie taka jaka sobie wymarzylam...hmmm...zastanawiam sie czy takie podejscie....nie skazuje nas na kleske... a pprzynajmniej na poczatek konca... takie podejscie przynajmniej u mnie bedzie mialo taki skutek...ze zaczne mysles ze do niczego sie nie nadaje...ze nie mam silnej woli...ze moje postanowienia sa g*** warte...a w koncu do tego ze nie schudne.... wole myslec tak...ze niepotrzebnie cos zjadlam....ale nie dam sie wiecej skusic... nie poszlam na spacer...to musze pocwiczyc w domku.. (w koncu marsz w miejscu tez jest forma ruchu)
nie myslcie ze ja tez nie mam takich wpadek mam ale mam tez powody dla ktorych chce osiagnac wage w przedziale 72-78 ( czyli tak jak mi dohtorka wyliczyla tej MOJEJ wadze )najlepiej jak bedzie 72 oczywiscie...
wiec dziewczeta...bierzemy teraz obie raczkie przed siebie... zawijamy kciuki i mocno sciskamy pastki ja za was...wy za mnie...i wszystko bedzie dobrze byle spokojnie..bo jak mawiali madrale tylko spokuj moze nas uratowac
zycze wam wszystkim wesolego czwartku !!!!