Pokaż wyniki od 1 do 8 z 8

Wątek: Traumatyczne przeżycia 130-kilogramowej Ani

  1. #1
    hobbit jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Traumatyczne przeżycia 130-kilogramowej Ani

    Chyba w końcu czas napisać...
    Nigdy tego wcześniej nie robiłam, więc wybaczcie mi z góry ewentualne wpadki
    Mam na imię Ania, mam 25 lat i odkąd pamiętam wciąż było mnie za dużo.
    Walka "na poważnie" zaczęła się dwa lata temu, kiedy ważyłam prawie 130 kg a mój lekarz rodzinny powiedział do mnie "Albo schudniesz, albo za parę lat przywitasz się z wózkiem inwalidzkim..." Nie będę teraz się rozpisywać na temat moich kości, które są statystycznie cieńsze od waszych, bo nie o to chodzi.
    To było tuż przed wigilią... Byłam "świeżo" po obronie pracy dyplomowej i nie były mi w głowie diety i odchudzanie... chciałam się bawić. Myślałam o Sylwestrze i o szałowej kreacji...
    ... w jakiej wystąpi moja koleżanka, bo ja się w nią (oczywiście) nie wcisnę.

    Wierzcie lub nie, ale dobrze mi było ze sobą, starałam się jakoś normalnie żyć, cieszyć się tym, co mam ( a było tego naprawdę dużo), spotykać się z przyjaciółmi, iść na piwo, czasem zapalić trawkę... Naprawdę byłam i jestem normalną dziewczyną... Grubasem, ale nie zamkniętym w sobie i czekającym na księcia, który pomoże zrzucić zbędne kilogramy... Ja chciałam, żeby mój książe z bajki był takim samym grubasem i żeby przyjechał na grubym białym koniu

    No, ale do rzeczy... Kryzys nastąpił w momencie, kiedy na tego pamiętnego Sylwestra nie mogłam wcisnąć na siebie niczego, co nie wyglądałoby jak worek na kartofle...

    Oczywiście płakałam... bo to przecież chwilowo pomagało. Poużalałam się nad sobą, sklęłam na czym świat stoi, po czym wrzuciłam na siebie ten worek i poszłam się bawić do przyjaciół. Ale jak się pewnie domyślacie nie bawiłam się najlepiej.
    Przyszedł "ten dzień", kiedy wydaje Ci się, że jeśli natychmiast nie zrobisz czegoś ze swoim życiem, to wszystko rozpadnie Ci się na kawałki...
    Wszystko skomplikował jeszcze fakt, że wyjechałam z rodzinnego miasta do stolicy, do pracy. Pracę miałam wykonywać w domu a w dodatku była to praca siedząca, więc potraficie sobie wyobrazić, że siedziałam przed komputerem, pracując oczywiście ale przy okazji zażerając się czipsami, ciasteczkami i babeczkami z budyniem (no do teraz mnie na nie kręci...)
    Zarabiałam całkiem spore pieniądze, więc po pierwszej wypłacie (na jej wspomnienie łza się w oku kręci) pobiegłam do sklepu dla puszystych, których w stolicy akurat nie brakuje i kupiłąm sobie napradwdę ogromną ilość spodni, swetrów, bluzek i innych takich... i wiecie co... z następną wypłatą zrobiłam to samo.
    Któregoś dnia... ech, pamiętam to do dziś- stanęłam na wagę... i co?
    Zepsułam ją... jakaś śrubka czy inne ustrojstwo się oderwało , waga zgrzytnęła przeraźliwie a ja już nie wiedziałam ile ważę...
    Położyłam się na łóżku z zamiarem poczytania gazety i wtedy zobaczyłam w niej ogłoszenie. Chodziło o balon żołądkowy, który powoduje uczucie sytości, taka alternatywa dla operacyjnych metod zmniejszania żołądka...
    Nie wiem co mnie podkusiło, ale zadzwoniłam do tego szpitala i w ciągu 10 minut już wiedziałam, że jeśli nie ten balon... to co,... nie UMIAŁAM się odchudzić siłą woli, więc może...
    W ciągu tygodnia miałam załatwione wszystko włącznie z terminem zabiegu i przelaniem pieniędzy na konto szpitala
    Pojechałam, cały zabieg trwał 20 minut, pod całkowitą narkozą (jedyne, co zapamiętałam, to OKROPNY anestezjolog, którego pierwsze słowa w moim kierunku brzmiały: "No no, lubimy wpieprzać kotleciki, co?")
    Ten balon miałam w sobie nosić przez pół roku...
    Powiem Wam tylko, że zadziałało... Schudłam przez te pół roku prawie 40 kg (oczywiście pod kontrolą lekarską), potem zrobiłam operację abdominoplastyczną- to wycięcie skóry na brzuchu, której mi za dużo zostało... a teraz... cóż- ważę 86 i nadal walczę ze sobą.

    Muszę przyznać, że teraz jest znacznie gorzej. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale ostatnio zaczęłam mieć napady wilczego głodu. Zajadam się ciastkami i wszystkim, na czym zawieszę oko. Koszmar, potem pędzę do ubikacji, wpycham w gardło dwa paluchy i zwracam to, co przed chwilą w siebie wcisnęłam. Wiem dobrze, że jestem na najlepszej drodze do bulimii, konsultacje z psychologiem niewiele mi dały i nadal powtarzam wszystko od początku. Nie potrafię się przemóc i wrócić do jakiejś konkretnej diety.

    Może któraś z was ma jakiś pomysł na to jak przywrócić sobie wiarę we własne siły i odchudzić się efektywnie.
    Ja mam dużo walki za sobą, ale przede mną jest całe życie, które spędzę albo na liczeniu kalorii albo na ciągłych wizytach w toalecie.
    Życzę Wam dziewczyny, żeby się Wam udało, nie powtarzajcie moich błędów i uczcie się na swoich.
    Całuję gorąco i do następnego posta.

    Ania

  2. #2
    Guest

    Domyślnie

    Witaj hobbit
    Przeczytałam dwa razy ten post i jestem pod wrazeniem tych 40 kilosków A przeciez 86 a 130 to jest ogromna róznica wiec najgorszy etap masz za sobą teraz głowa do góry i zacisnąc troche pasa jak kazda z nas wymaga to wielu wyrzeczen ale wkoncu trzeba sobie powtarzac ze sie opłaca!! zycze powodzenia w dietkowaniu i traceniu zbednego ciałka!!

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  3. #3
    Guest

    Domyślnie witam

    witam i pozdrawim.

    Jestem pod wilkim wrazeniem. Doceniam bardzo fakt ze zrobilas sobie ten zabiek to trzeba bylo miec bardzo durzo odwagi. Gratuluje. Te 40 kg to wielki sukces Brawo.
    No ale coz wiem o czym mowisz. Znam to. Ale nie mozesz sie poddac za duzo juz wysilku w to wlozylas. Pomysl sobie ze jak znowu zaczniesz tyc to juz nie bedzie 130 wiesz jojo bedziesz jeszcze wieksza niz bylas.
    Pomysl juz masz problemy z kosciami a jak tek dalej bedziesz wymiotowac to stanie sie cos gorszego dojdzie do tego ze bedziesz miala kolejna chorobe tym razem zaladka, a potem poleci watraba i tak dalej nie bede wymieniac.

    Zastanow sie nad tym. Tyle juz poswiecilas i zabieg i operacja wyciecia skory, no i mordego przez pol roku. A teraz chcesz to poswiecic. Nie, nie nie nie nie.

    Jestem mloda dziewczyna zycie przed toba a jak tak dalej pujdzie spedzisz je po szpitalach

    Napisz sobie kartke gdzies gzie siedzisz najczesciej "je sie po to aby zyc a nie po to aby jesc". Nie glodz sie ale staraj sie gotowac tak posilki aby bylo duzo a malo kaloryczne. Mozna wiele dan wymyslic i sa smaczne i duzo i da sie najesc na tyle aby nie myslec o jedzniu. Seryjnie stosuje je i jakos idzie i nie jestem glodna. Bo najgorzej byc glodnym w tedy mozg zaczyna myslec o jedzniu. Przed kazdym posilkiem zrob kilka cwiczen siadajac do jedzenia bedziesz myslala o tych cwiczeniach i przypomnisz sobie ze jestes na diecie, a w tedy mniej zjesz. No i najwazniesze ograniczyc siedzienie przed telewizorem lepiej sie wziasc za jakies zajecie np: sprzatanie (mi bardzo pomaga) wyjsc na spacer, spotkac sie ze znajomymi (nie w pubie), no kazdy ma jakies swoje zajecia co jak je robia to sie zatracaja i nie mysla o jedzieniu.

    Postaraj sie bo szkoda naprawde szokoda jestes mloda pokaz im wszystkim ze bedziesz laska o wadze 60 kg i ze faceci beda sie za toba ogladac i podrywac a ty ich bedziesz przebierala jak rekawiczki.

    Moze warto co??

    Pozdrawiam

    ps. sorki za bledy ale sie bardzo spieszylam

  4. #4
    gosza26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Re: witam

    Witam!!!!

    Przede wszystkim, podobnie jak dziewczyny wyzej, składam gratulacje,ze udało ci się zgubic te 40kg


    Ja rozróżniam 2 typy ludzi odchudzjących sie:
    1)to Ci, któryzy potrzbują diety i ruchu i juz widać efekty
    2) to Ci , którzy do owych 2 niezbednych , w/w rzeczy, potrzebuja jeszcze czegoś innego: próby rozwiazania swoich emocjonalnych problemów,żeby uporać sie z wagą.

    Myśle,że wiesz o czym mówię, skoro całe życie walczysz z waga(to zresztą zupełnia jak ja ). kiedy nalezy się do 2 typu osób potrzeba nie tylko poznać zasady zdrowego zywienia. Ten problem tkwi głebiej. Kompulsywne jedzenie to juz nałóg. I jak do wyjścia z kazdego nałogu nie wystarczą dobre chęci, choć te są podstawą.
    Zawsze uważałam,że nie mam problemów emocjonalnych, które wiązałyby się z nadwagą. Okazało się,że niestety mam problem z wyrazaniem złości(jestem agresywna, szybko wpadam w złość), poza tym zawsze bardzo duzo wymagałam od siebie, jestem perfekcjonistką. Niedawno dopiero doczytałam sobie własnie o tych zaleznościach.......

    Właściwie nie wiemc o Ci doradzić Bo po tym co napisałaś zaczęły sie u Ciebie problemy, z którymi sama sobie nie poradzisz.
    Musisz poszukać grupy wsparcia.
    O lekarzach nie bedę pisać, bo sama wiesz czy i kto Ci może pomóc
    Pomóc Ci tez może pamietnik tu na forum i SZCZEROŚĆ w pisaniu o tym jak radzisz sobie z jedzeniem.

    trzymam kciuki WALCZ BO CHODZI O TWOJE ZYCIE

  5. #5
    anna1965 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-10-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Droga Aniu
    Z uwagą przeczytałam Twój post .
    Zrobiłaś już bardzo dużo , napewno czujesz różnicę pomiędzy wagą wyjściową a obecną .
    Jestem pewna ,że nie spoczniesz na laurach. Bądź cierpliwa a dojdziesz do celu.
    Ja zaczęłam dietę w pażdzierniku ,ważyłam wtedy 85kg dziś 63kg. Podcza swojej diety miałam okresy gdy ładnie chudłam i gdy waga uporczywie stała w miejscu, napady głodu, święta ,spotkania towarzyskie na których wypadało coś jeść . Jednym słowem od czasu do czasu robiłam sobie wolne od diety i łasuchowałam /bez przesady/ i może wolniej ale dochodzę do swojej prawidłowej wagi.
    Dlatego nie załamuj się .Zacznij dietę , określ narazie niewielki cel i realizuj go.
    TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI

    TEŻ Ania

  6. #6
    hobbit jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie to znów ja :)

    Dziękuję wszystkim za wsparcie, tak naprawdę to nie spodziewałam się że ktokolwiek mi odpisze, ale widać są na tym świecie ludzie, których obchodzą inni

    Borykam się z problemami, to fakt, ale mam nadzieję, że uda mi się z Waszym wsparciem coś z tym zrobić.
    Najdziwniejsze w tej całej mojej historii jest to, że wygląda jak kiepski scenariusz dramatu, a to moje życie. Wczoraj znów wylądowałam toalecie, staram się tego nie robić, ale wydaje mi się, że te wszystkie rzeczy w moim żołądku natychmiast zamieniają się w tłuszcz obrastający znów mój brzuch i nogi... Ech, tak naprawdę to nie opycham się przecież ciastkami i cukierkami...

    Największym problemem u mnie jest chyba to, że dieta powoduje we mnie straszną agresję- nie potrafię się kontrolować i czasem krzyczę i rzucam wszystkim dookoła. Oczywiście przechodzi mi to po jakimś czasie ale nie wiem jak długo moi najbliżsi to wytrzymają.
    Może macie sposób na wyciszenie się... próbowałam sobie uświadamiać że robię źle, ale niewiele to dało.

    Tak naprawdę na codzień jestem miłą i uśmiechniętą dziewczyną, tylko czasem wychodzi ze mnie diabeł. Pocieszam się, że każdy ma takie napady złego humoru.
    Jeszcze raz dziękuję wszystkim za pomoc i liczę, że nadal tu będziecie

    Ania

  7. #7
    agus74 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    czesc!
    ja tez trzymam za ciebie kciuki,tyle udalo ci sie zrzucic ,to cos wapanialego,nie katuj sie tylko jedz rozsadnie ,latwo sie pisze ale trudniej zrobic, wiem wiem,ja postanowilam nagradzac sie jak wytrzymam 2 tygodnie diety 1000 to zafunduje sobie jakas nagrode ,nawet w postaci czegos przepysznego, swiat sie nie zawali
    z drugiej strony wlaczylo mi sie cos okropnego w glowie ,zaczelam pic herbatki przeczyszczajace,w ilosci takiej az zadzialaja i zakupilam rozne zeby sie nie uodpornic i jak wypije jej duzo i mnie popedzi to jestem szczesliwa,czuje w glowie ulge i szczescie ,to mnie martwi ale nie moge sie powstrzymac,chociaz chyba bede musiala bo na dluzsza mete to ....... tak samo jak wymioty,skutek chyba moze byc podobny.
    tez myslalam o tym balonie ale nawet sie nie dowiaduje bo zapewne mnie nie stac, a tak z ciekawosci ile taki zabieg kosztuje w wawie? bo tam go robilas?
    pozdrawiam i trzymaj sie !!!

  8. #8
    trycka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-07-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ciekawe co sie teraz z Toba dzieje?....

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •