No, dzis sobie was poczytam do sniadania kawa z mlekiem odtluszczonym, dwa suchary razowe i dzem czeresniowy. I dwie szklanki wody z sokiem zurawinowym. Ciekawe, czy to on przyspieszyl moj metabolizm faktycznie? Bo schudnac 2,5 kg w tydzien, jedzac ok. 1000 kcal dziennie (moze czasem ciut mniej, ale jadlam normalnie, tyle ze zadnych slodyczy, ZERO) to naprawde szalenstwo. Dzinsy zrobily mi sie luzne - najbardziej w udach, to mnie wpieprza troche, bo najwieksze zapasy tluszczu mam na biodrach i tylku, i stamtad rusza sie oczywiscie w ostatniej kolejnosci ;(
Poniewaz nic nie wskazuje na to, ze w nastepnych tygodniach moje zycie ulegnie radykalnemu uspokojeniu, mam szanse na dalsze chudniecie (odpukac). Ale musze tak naprawde troche nad tym zapanowac, bo nie nadazam sie balsamowac, czasu i sil starcza mi na jedno kremowanie dziennie ;(
Dopiero dzis poszalalam w lazience - piling kawowy (razem z zelem pomaranczowym antycell Lirene, daje to zapach kawy pomaranczowej, fajne), potem olejkowanie. Teraz sobie leze i pieknieje
a potem ide... do pracy ;(
Zakładki