Tak jak pisalam, udalo mi sie schudnac od lipca 2003 roku 37 kg. Waga wyjsciowa - 105 kg przy 159 cm wzrostu, waga idealna 51 kg, "nadwaga" - 54 kg. Przygnebiajace. Mnie najbardziej przemowilo do wyobrazni to, ze jak nie zmienie swojego zycia, to za kilka miesiecy od momentu "0" ? czyli 105 kg - bede wazyc 120 i lepiej. Czyli decyzja o odchudzaniu byla biletem w jedna strone - musialo sie udac.
Najpierw rezim dietetyczny na kopenhaskiej, potem 1000 kcal, przez 3 miesiace zadnych slodyczy, zadnego pieczywa, makaronow, ziemniakow, zad nego smazonego. Po 2 miesiacach zmiescilam sie w spodnie ktore w czerwcu 2003 utknely mi w polowie ud. Po 2 tygodniach nastepnych moglam w nich wyjsc do ludzi.
Na poczatku odchudzania - tak przez pol roku - wazylam sie sporadycznie. Systematycznie zaczelam sie wazyc w lutym 2004, raz w tygodniu. Jak waga pokazala 7 z przodu, kupilam sobie elektroniczna wage i waze sie rytualnie codziennie.
Trzymam diete, przez kilka miesiecy bardzo systematycznie cwiczylam w klubie (bieznia, rower stacjonarny), jesienia przestalam z braku czasu (awans w pracy), ale zamierzam teraz znow zaczac (jestem na etapie kupowania sprzetu do domu). Moja obsesja jest dbanie o skore, moge powiedziec ze jestem ekspertem, ale dzieki temu ze sie balsamuje, pilinguje etc. 2 razy dziennie, nic mi nie wisi, nie powiewa, nie mam cellulitisu ani rozstepow (tzn mam, ale stare, z utycia). Mam 34 lata, wiec to tym wieksze osiagniecie.
Mam w sobie przekonanie takie silne, ze mozna schudnac zdrowo i ladnie. I szczesliwie )
margolka
Zakładki