No, ja jestem ciagle "szczupla inaczej". bo pozostale kilogramy ulokowane sa na pupie i biodrach, a poniewaz jestem osobka raczej dosc drobna (poza biustem) i niska, to moja idealna waga wynosi nie 55 a 51. Ale do takiej wagi nie zamierzam schodzic. Tym niemniej ciuchy sa bezlitosne - 42 i na razie marzenia o 40 sa w glebokim lesie.

Tak, zmienilam nawyki zywieniowe i nie zamierzam wracac do tego co bylo, czyli chce je utrzymac do konca zycia. Lepiej mi z tym, naprawde. To nie jest takie trudne, mniej wiecej wiem juz, ze raz w tygodniu moge sobie pozwolic np. na makaron z jakims gestszym sosem i winem, ale juz wtedy na tiramisu nie. A jak chce zjesc deser, to na glowne danie najlepiej rybe z grilla albo jakis bialy drob. I deser na polowe. Albo - ze drozdzowka nie sluzy do jedzenia na sniadanie. Do czego sluzy? Nie wiadomo, ale nie ze sie je ja na sniadanie. Albo ze czekolada nie zajac, ukruszona o 2 kostki nie odkica z mojej szafki tylko spokojnie tam poczeka. Albo ze litrowe lody w zamrazalniku nie rozpuszcza sie natychmiast, wiec moga byc zjedzone w 5 odslonach. Albo ze itd., itp.