Witajcie
Dziś czuję się już troszkę lepiej i wstałam z łóżka bo mnie wszystko boli od tego leżenia
Dietka:::: melduje ze wczoraj było dobrze nie ma wpadek juz nawet nic mnie nie kusi. Chyba sobie baaardzo mocno postanowiłam ze się rozprawie z tymi kilosami hehe
A dziś zmotywował mnie mój luby. Nie było to miłee ale cóż.....
Powiedział do mnie: Gosiu Ty chyba faktycznie schudłas już trochę......
Wiec ja: No tak miło że zauważyłaeś.....
A on dowalił:L No ale ciekawe ile to utrzymasz....
Myślałam że go zabije.. Wiem że nie sztuką jest schudnąc ale dopiero utrzymać wagę jednak to nie było miłe.... Myślałam że z jego strony mogę liczyć na wsparcie a nie na kopanie dołków bo w sumie to powinna teraz rzucic wszystko i zacząć jeść jeść i jeść bo po co jak i tak nie utrzymam....
Ale nie dam mu tej satysfakcji........... Teraz dopiero mam kopa zeby mu pokazać że ja potrafię i że udowodnię mu że mam silną wolę i że on nie jest taki ochh achhh.
Mam nerwa przez niego bo oczywiście musiałam sobie popłakać ale juz jest lepiej
Tylko przykro mi się zrobiło że to akurat ON powiedział
Dobra już nie nudzę
Mam teraz powera jakiego nie miałam od dawna wiec drżyjcie kiloski nadchodze ze zdwojoną siłą
Miłego dnia kochane moje
papa
Zakładki