xxx
xxx
malami mnie tez kotos pomogl w o wiele wazneijszej dla mnie sprawie bo dotyczacej bliskiej mi kochanej osoby... a takich rzeczy nie wolno tzrymac dla siebie...tylko oddac....
zreszta zawsze wiedzialam ze waznejsze jest wyciagniecie reki i drobny gest niz..wielkie slowa i klepanie po plecach....
a tak naprawde...to zasluzylas na to...swoja postawa
to ze mama niewiele na ten temat z toba rozmawia..... nie dziw sie... czuje pewnie wyrzuty sumienia ze.. nieogarniala calej sytuacji...ze sama zostalas przez moment z takim problemem... ze mialas racje...a ona nie
do bledu trudno sie przyznac to sztuka....ale jeszcze trudniej .. nie pokazywac innym ze kiedys sie mylili
wazne ze nie stoi ci na drodze
poza tym...to ze ona nie podejmuje tematu...nie znaczy ze tematu ma nie byc... zwierzaj sie jej jak nam z trudnosci ktore zwsze stoja przed tymi ktorzy podjeli wyzwanie.... mow o sukcesach....
co do zakopow...dla mnie to zaden problem... a z szukaniem dziwnie bywa... ja czasem szukam i szukam...a znajduje produkty ktorych potrzebuje dopiero jak juz stwierdze ze czas w necie poszukac bo nie dostane... natkne sie przypadkiem i tyle
pozdrawiam
xxx
cześć Gusiu!
ja także mam nadzieję, że z czasem(oby jak najszybciej!) mama zapomni, bo ja nie mam juz do niej zalu o nic, ze było tak a nie inaczej.nie zamierzam wracac do naszych wczesniejszych rozmow na temat odchudzania bo wiem,ze to dla niej trudne i przykre. ale czuję, że zmierza ku lepszemu.
dzisiaj byłyśmy po resztę wyników-wszystko w normie, ale na holter mam się zgłosić jutro rano.lekarz chyba widział,ze odchudzanie małymi kroczkami postępuje,bo radość na mojej buzi mówiła sama za siebie .
na wagę zamierzam stanąć w czwartek...1 wrzesnia-wraca szkolne zycie, moje pisanie i smutki.ale teraz mam duzy i powazny cel-wrocic do sprawnosci i zdrowia(bo nie tylko ja ale i mama wie,ze otyłość to grozna choroba).trochę obawiam się początkowych docinków czy komentarzy w szkole,bo przeciez na przerwy będę zabierac tylko jakis owoc czy wodę, a nie jak do tej pory-ciasto i słodzony kompot.to tez mnie motywuje- by nie dać się temu, co mówią ludzie, szczególnie ci mniej delikatni i wrazliwi.
Gaga-raz jeszcze...dziekuję.zapamiętam te dobre gesty i pójdę za Twoją radą-nie będę zatrzymywać dla siebie, ale i ja wyciągnę do kogoś rękę, niekoniecznie w odchudzaniu.
wiele się od Was uczę, Dziewczyny...naprawdę wiele.widzę parę metrów zaledwie za sobą i kilkanaście, ba kilkadziesiąt kilometrów przed sobą .ale ta droga wiedzie do celu.
dzisiaj oczywiscie zdrowe jedzenie, tj. poza szpinakiem(nie dostałam nigdzie) i poza bobem(lekarz polecał, a tez nie dostałam).zamienniczo było niewiele kurczaka+świeze warzywa, ale to chyba nie jest karygodna zamiana?
i zaczyna się głod-moj organizm przestawia się(lub tylko usilnie probuje) na mniejsze porcje,mniej kaloryczne, brak słodkosci itp. a by nie myslec o tym zajmuję się tradycyjnie książkami i spacerami .
dobre te ostatnie dni, dawno juz nie było takich-wreszcie cos drgnęło, a ja nie zamierzam pozwolic temu ponownie przystopowac.
pozdrawiam bardzo serdecznie, dobrze wiedzieć, że tu jesteście
xxx
Ciesze sie,ze sprawy sie tak potoczyly Wierze tez,ze uda Ci sie osiagnac wymarzona wage A co do szkoly i innych ludzi- nie przejmuj sie tym co mowia. Odchudzasz sie dla siebie, walczysz o wiele, o spelnienie swego marzenia i nikt nie przeszkodzi Ci w jego osiagnieciu. poza tym to,ze bedziesz jadla na przerwie owoce i pila wode mineralna nie jest czyms dziwnym. Owszem troche glupio wygladalo jak moja kolezanka,a bylo to dawno temu,jeszcze w podstawowce, brala ze soba do szkoly gotowanego kalafiorka i marchewke. Jeszcze surowa marchewka,ale gotowana i ten kalafiorek to to juz troche kosmicznie wygladalo. Jednak co z tego. Nikt jej nawet nic nie mowil. Widac,ze sie odchudzala,bo czasem jakies sucharki dietetyczne wcinala. Heh,ale to bylo jej takie chwilowe odchudzanie chyba ,ktore prawdopodobnie szybko zakonczyla,bo efektow nie bylojakos widac ,ani nie ma do tej pory... Ale z Toba bedzie inaczej,bo Ty sie nie poddasz Wracajac do tematu, mysle,ze owoce sa jak najbardziej na miejscu mozesz tez kanapeczke z chlebkiem razowym zabrac,jakis jogurcik. tak przeciez jedza nawet i Ci ktorzy niekoniecznie sie odchudzaja. Dziwne,ze rzeczywiscie czasem ludzie sie dziwia,a co w tym dziwnego,ze ktos je po prosru ZDROWO?
Czekam z niecierpliwoscia na dalsze relacje z Twojego odchudzanka. pozdrawiam i przesyłam buziaczki. Papa
cześć dziewczyny!
przez ostatnie dni byłam u dziadków(jak tu nie wykorzystać ostatnich słonecznych dni wakacji?). odżywiałam się wedle wskazań lekarza i zaplanowanego przeze mnie jadłospisu, a u dziadków-wiadomo: więcej warzyw schrupałam, więcej się ruszałam(wykop warzyw z ogródka, wyprawy po grzyby) i konsekwentnie jestem na diecie. czuję, ze nie mogę zmarnować tej szansy.i z tą swiadomością jest mi swietnie
co do drugiego śniadania w szkole-po prostu będę brała owoc o niskim IG i stosunkowo mało kaloryczny+butelka wody mineralnej niegazowanej+ ew. 2 kromki chrupkiego pieczywa(jeśli w-f będzie po drodze ).
z mamą póki co nie jest najgorzej, choć starannie unika tematu mojego odchudzania. wyniki mam dobre, ale lekarz zwracał uwagę na kręgosłup i stawy-mówił, że to najlepszy czas by schudnąć, bo potem będzie trudniej z uwagi na brak elastyczności skóry(co zresztą przeczytałam w postach Margolki) oraz problemy z kręgosłupem i stawami-zbyt wielkie obciążenie przy moim wzroście. to wszystko tylko utwierdza mnie w przekonaniu, ze muszę zrobic wszystko, wszystko co jestem w stanie, by tylko schudnąć.
ale lżej się czuję-pewnie to na początku woda, ale spodnie zrobiły się luźniejsze niewiele, lecz czuję różnicę.
pomaszerowałam sobie dzisiaj 2 godziny, zrobiłam spacer relaksacyjny połączony z idiomami angielskimi powtarzanymi jak mantra trochę bolą mnie łydki, ale to miłe uczucie zmęczenia.
zaraz poczytam co słychać u Ciebie Gusiu pewnie ładnie spadają kilogramy.
Aniołku-dziękuję, że wpadasz tu do mnie.to naprawdę sporo dla mnie znaczy, bo w realu raczej z nikim nie mówię o moich smutkach i radościach w odchudzaniu(tj. odkąd mama się zgodziła są same radości, ale nie mogę wykluczyc etapu, gdy będę walczyc o kazdy kilogram).
ciepłe pozdrowionka dla Was
Czesc kochana ** dawno mnie tu nie bylo bo przez pare dni sie zalamalam ze swoja waga i nie moglam patrzec na pieknie odchudajace sie kobietki
A teraz wracam z pytankiem jak Twoj sport ? ) Ja wlasnie zlazlam z roweru po 20,5 km i tak mnie d*** boli ze zaraz zwariuje no nic mnie nei boli zmeczona nie jestem tylko siadac nie moge. No jak tak moze byc ?
Caluski
a ja sie wlasnie tak zastanawialam nad Twoja nieobecnoscia malami A Ty po prostu wyjechalas No jasne, trzeba korzystac Ciesze sie,ze tak ladnie Ci idzie, no i te luzniejsze ubranka to juz na pewno pierwsze efekty. A wkrotce beda jeszcze wieksze 3mam kciuki i caluje mooocno:***
Zakładki