-
Już słychać kolędy,
Już pachnie świętami...
Syn Boży się rodzi,
By zamieszkać z nami.
W betlejemskiej grocie,
W żłóbeczku na sianie
I w każdym kościele
Jest Jego mieszkanie!
My więc jak pasterze
Do Niego idziemy,
Dziecięcą modlitwę
W darze Mu niesiemy.
Prosimy w modlitwie
O pokój na świecie,
By było szczęśliwe
Trzecie Tysiąclecie.
By jedność i zgoda
Wszędzie panowały:
Błogosław nam, Jezu,
Panie, Boże mały!
-
Kochane, przede wszystkim dziękuję, bardzo dziekuję wszystkim tym, które wciąż o mnie pamiętają. Bardzo jestem wdzięczna za Waszą cierpliwość, chyba na tyle tej cierpliwości gryzoń nie zasłużył, ale wdzięcznie ją przyjmuje.
Wszystkim Wam życzę Wesołych, spokojnych Świąt, a w nowym roku postaram się być tu częstszym gościem (a może i jeszcze w starym zaglądać).
To prawda, że na początku grudnia obiecałam Lunce w smsie, że tu zajrzę. Wiedziałam, że kolejne tygodnie będą wypełnione pracą (dla osób, które nie wiedzą - pracuję w sklepie, a co w sklepach się dzieje przed świętami wszyscy wiedzą), miałam więc nadzieję pojawić się jeszcze zanim zacznie się przedświąteczny kołowrotek. Kładąc się spać pewnej niedzieli tak sobie planowałam, że następnego dnia ponadrabiam internetowe zaległości. Poszłam spać późno, bo poniedziałek miał być moim jedynym dniem wolnym w owym tygodniu, więc planowałam się rano wyspać. Mniej więcej 3 godziny później obudził mnie telefon z pracy: 2 współpracownice są odcięte od świata przez powódź, a obie miały tego dnia pracować. Cóż więc miałam robić, jak najszybciej ubrałam się, wlałam w gardło hektolitr kawy i popędziłam do pracy. Drogę do miejscowości, gdzie obie te kobiety mieszkają otworzono dopiero tydzień później. Ten tydzień był dla mnie najbardziej męczącym, wycieńczającym tygodniem w pracy. W porównaniu z tym kolejne, przedświąteczne tygodnie to była pestka. Jest nas w sumie (w grudniu, gdy mamy 2 dodatkowe osoby) 5, więc 3 osoby musiały pracować za 5. Do tego byłam przeziębiona (właściwie to wszystkie w pewnym momencie byłyśmy) a jednej nocy doszła do tego atrakcja w postaci wizyty pijanego ex-męża mojej koleżanki o 3.20 rano. Tydzień-koszmar. Oczywiście nie mam prawa tak naprawdę nazywać tego koszmarem, bo miałam szczęście w porównaniu z wszystkimi tymi osobami, które powódź dotknęła bardziej bezpośrednio (Jedna z moich współpracownic ma kompletnie do wymiany wszystkie podłogi na parterze, które dopiero co w tym roku wymieniała). Chcę tylko powiedzieć, że funkcjonowałam jak zombie i marzyłam tylko o tym, żeby się wyspać.
Kolejne tygodnie to już typowe przedświąteczne zapracowanie. Sprzedajemy dużo ozdób świątecznych, przeciętne dzienne obroty w sklepie mniej więcej 10 razy większe niż normalnie, sklep otwarty do 21.00 zamiast do 18.00, a do tego ja oczywiście stwierdziłam, że zrobię dla wszystkich współpracownic bombki.
Tak to mniej więcej wyglądało. Jutro będę miała dość pracowity dzień (tu święta trwają tylko 1 dzień, 26-ty to już normalny dzień roboczy) - poświąteczne przeceny, będę pracowała przez 10 godzin. Potem sytuacja powinna wrócić do normy (w każdym razie zaraz po świętach godziny otwarcia do niej wracają).
Dietetycznie kiepsko. Ważę za dużo, zdecydowanie za dużo i nie potrafię zmobilizować się, żeby to zmienić. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego zapał sprzed 2 1/2 roku jest tak trudny do odtworzenia i nie potrafię go poczuć znowu. Ma ktoś jakieś sugestie, co mogę zrobić w tej dziedzinie, gdzie znaleźć motywację?
Mocno Was ściskam i jeszcze raz dziękuję
-
Hej Kochana,
niestety mam ten sam problem. Zgubiłam zapał i wciąż nie mogę znaleźć Znów ważę 75 kg i wyglądam coraz gorzej. Moje nogi przypominają dwa koły potężne!! W udzie mam prawie 70 cm Koszmar. Ciężko mi Jak wrócić, nie wiem
Cieszę się, że jesteś
Buźka
-
Triskellku, cieszę się ogromnie, że się odezwałaś
co do trudów pracy w handelku, mogę również coś na ten temat powiedzieć, rozumiem Cię doskonale...
pozdrawiam ciepło
-
Tak to juz jest z tym dietkowanie. Kolejne razy sa coraz trudniejsze, coraz trudniej jest znaleść kolejna motywacje , coraz trudniej jest sie zmobilizować. Ale jeżeli sie czegos bardzo pragnie na pewno sie to uda. Kochana pomyśl jak fajnie było ujrzeć na wadze wymarzoną liczbę.Jakie fajne było czucie że doszłas do celu. Mysle ze warto znowu postawić sobie taki malutki cel i dążyć do niego. Tym razem nie musisz pokonywac tak długiej drogi jak poprzednio . Moze takim dobrym sposobem na motywacje było by kupienie sobie czegos fajnego (jakas bluzeczka, spódniczka) którą bedziesz mogła zalożyc tylko i wyącznie pod warunkiem dojscia do celu. Pozdrawiam serdecznie.
-
Triskellku, w nowym 2008 roku życzę Tobie i Twoim bliskim dużo szczęścia i radości
no i niech na gryzoniowym pyszczku zawsze uśmiech gości
-
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Triskell - składam życzenia Tobie i Twojemu Mężowi wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku oraz spełnienia najskrytszych marzeń
Buziaki
Ula
-
Fajerwerki, bal, muzyka,
już szampana każdy łyka.
Stary rok się w Nowy zmienia
przy okazji śle życzenia:
zdrowia, szczęścia, pomyślności,
górę szmalu i miłości.
Mnóstwa uniesień po zmroku
życzę Tobie w Nowym Roku
-
12 miesięcy zdrowia
53 tygodni szczęścia
8760 godzin wytrwałości
525600 minut pogody ducha
i 31536000 sekund miłości
w NOWYM ROKU 2008
Życzy
***
Grażyna
-
Nadchodzący Nowy Rok to nie tylko okres radości, ale również zadumy nad tym, co minęło i nad tym, co nas czeka. Tak więc dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro życzy Jola
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki