hej Yastku$
wróciłam na forumik
czekam na świateczna relację buziaczki
hej Yastku$
wróciłam na forumik
czekam na świateczna relację buziaczki
Yastkusiu, w Nowym Roku życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń - tych dietowych i tych innych.
Uściski
Oby ten rok byl dla nas wszystkich naprawdę wspaniały
Oby!
Dawno mnie nie było ale po prostu nie miałam dostępu do komputera i internetu ale już teraz obiecuję pojawiać się częściej. Nie tylko na swoim wątku. Dziękuję raz jeszcze za wszystkie życzenia. Oby się spełniły.
No więc święta minęły nawet całkiem całkiem. Nie przejadłam się, chociaż próbowałam wszystkiego. Nawet ciasta mojej roboty i torcik mojej cioci -Legenda! Ale np w samą Wigilię pościłam na soczkach warzywnych i marchewce do wieczora. Zrobiłam tzw podkład na później i chyba wyszło nieźle bo nic mi nie przybyło a chyba nawet ze zdziwieniem muszę swtierdzić że jakieś pół kilo mniej mnie jest, ale suwaczka narazie nie ruszam. Oficjalnie 9 z przodu przywitam po wizycie u dietetyczki.
Sylwestra spędziłam nader upojnie. Przesadziłam z alkoholem zdecydowanie i niestety odchorowałam to, a nawet nie wiem czy nadal nie odchorowuję bo od poniedziałku mam jakieś problemy z wypróżnieniem. Dziś chyba przejdę się po xennę do apteki. Mam nadzieję że już wkrótce organizm na nowo zacznie dobrze funkcjonować bo w końcu już naprawdę nieźle go nastroiłam
Noszę już rozmiar 46 To dla mnie naprawdę super sprawa bo w tym rozmiarze już widzę o wiele więcej możliwości ubraniowych np w sklepie H&M powoli zbliżam się już do 44 (np. bluzki czy sweterki) i mam nadzieję że na wiosne będzie już 44 albo i lepiej Trzymajcie kciuki!!!
Rozpoczęlam trzecią serię Cellastar na cellu. Nawet mój mężczyzna zauważył że moja skóra na nogach się wyrównała. Zazdrości mi też moich mięśni na udach hehehe.
Z nową siłą rozpoczęlam aerobik. Nawet po świętach wyciągnęlam od razu mamę na siłownię i razem pospalałyśmy żarełko. A od poniedziałku znowu wróciłam do TBC. Naprawdę nie chcę zapeszyć ale mam nadzieję że ze sportem nie pożegnam się nawet jak już schudnę do pożądanych rozmiarów. Sprawia mi to ogromną frajdę i rewelacyjnie się po tym czuję. Za to też trzymajcie kciuki
Aa. Mialam napisać o prezentach! Dostałam pod choinkę wymarzony aparat cyfrowy! Dzięki niemu mam zamiar już niebawem zaprezentować się tu na forum Oprócz niego dostałam śliczny naszyjnik i kolczyki koralowe i bluzeczkę wyjściową i mini aniołki i pieniążki od taty i książkę. No w tym roku Mikołaj był wielce obładowany prezentami na moje szczęście. Ale i tak tym najlepszym prezentem było usłyszeć od mojej rodziny że robi się ze mnie niezła laska hehehehe ..
Buziaki!!
gratuluję i prezentów i wagi i dobrego humoru
i coś widzę dwie cyferki na horyzoncie
Yastko jeśli chodzi o gotowanie to jestem ostatnio monotematyczna, głownie robię szpinak albo rybe, a ostatnie moje odkycie to przysmak rybny ze szpinakiem ( coś jakby ryba nadziewana szpinakiem) - gotowe danie mrożone dobre.
Pyszna mi wyszła panga obsypana ziołami i pieczona w piekarniku w folii aluminiowej, pewnie inną rybę tez tak można zrobić. No i to za czym przepadamy szpinak z kawałkami sera feta do makaronu - pycha.
A teraz znów gotuje tata.
Yasteczko, moje gratulacje
Jestes dowodem na to że się DA zrobić wszytsko
Pozdrawiam i życzę jak najszybciej 7 na początku
Yastko, tak z tego co piszesz, to ja myślę, że na wiosnę Ty już zdecydowanie będziesz rozmiar poniżej 44 nosiła .
A jeśli chodzi o ćwiczenia, to mam dokładnie takie odczucia, jak Ty. Tez czuję się po nich lepiej i radosniej i też mam nadzieję, że nawet po dojściu do wagowej mety ich nie zostawię. Zresztą nie bardzo mam wyjście, bo do mety chcę dojść już w najbliższych miesiącach, a w fitness clubie na początku grudnia podpisałam umowę na rok i czy chcę czy niechcę będą mi te pieniądze z konta pobierali, więc przecież nie mogą się zmarnować, prawda?
Gratuluję udanych świąt i czekam na te obiecane zdjęcia już niedługo
Uściski
od wczoraj jakiś dół mnie trapi...niby wszystko ok, chudnę, ubrania na mnie leżą luźno..no ale wciąż mam sporą nadwagę. Ponad 20 kilogramów. Mam za sobą zalewdie jedną trzecią drogi. I wiem że kolejne etapy będą trudniejsze. Boję się że nie dam rady, że gdzieś coś we mnie pęknie i przestanie mi zależeć. Od tygodnia albo i dlużej moja waga jakoś stoi w miejscu i nie chce się ruszyć. Niby pokazuje 99 ale czasem jest do tego jakiś ogon 0,5 albo 0,8 więc nie wiem czy jest się z czego cieszyć. Mój żołądek coś też nie najlepiej się sprawuje. I tak mało jest warzyw które teraz nadawałyby się do spożycia...U rodziców spałaszowałam kilka faworków i .... strasznie źle się po nich czułam. Odbijały mi się tłuszczem. Mój organizm chyba już nie chce takich przysmaków. Zresztą wogóle u rodziców mój rytm dietkowania nieco się zaburza biorąc pod uwagę godziny posiłków i to co jem. Oczywiście uważam, jem małe porcje ale i tak jakoś nie najlepiej to widzę. Sama nie wiem co dziś ze mną nie tak jest, ale ogólnie wiedziałam że kiedyś taki dzień nadejdzie że zacznę wątpić w swoje siły na dalsze chudnięcie....
mam nadzieję Yastko, że dołek szybko minie
Zakładki