Strona 1 z 32 1 2 3 11 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 315

Wątek: Saccharine wychodzi z dołka

  1. #1
    Guest

    Domyślnie Saccharine wychodzi z dołka

    Hej!

    Az trudno uwierzyc, ze mam login na dieta.pl od roku 2001, a to dopiero mój drugi post . Rekomendajce forum dostalam od Triskell; stwierdzilam, ze warto sprobowac, a nie meczyc się w pojedynke.

    Po pierwsze, podpisuje sie Saccharine i mam nadwage (i wyjatkowo odwage to przyznac, w koncu nie ignoruje problemu). Przy wzroscie 1.66 m waze 75 kg, powinno byc 58 (chociaz ja nawet z 6 z przodu będę szczesliwa). Czyli to schudniecia 17 kg (mniej niż 20, ale na swoje usprawiedliwienie mam, ze już troche schudlam, bo w maju osiagnelam moja maksymalna zyciowa wage, prawdopodobnie było to jakies 85 kg, nie jestem pewna, bo wtedy odmawialam stawania na wage, i tylko się paslam…).

    Moja histroria wyglada w ten sposób, ze zawsze mialam mocno budowe ciala, bylam na granicy nadwagi, potem przytylam w polowie liceum, zrzucilam to i zeszlam do 58 kg w czasie matury (ochudzanie + stres). Niestety, 1. rok studiow, zupelnie zakrecony, niezdrowy styl zycia i masa nowych przysmakow doprowadzily to tego, ze w koncu stracilam kontrole nad jedzeniem (bylam juz na skraju binge eating disorder, tylam niemilosiernie, ale to było silniejsze ode mnie), i w rok przytylam wlasnie do tych 85 kg, z rozmiaru 38 do 46. Jak wrocilam ze szkoly na wakacje, moja rodzina była bardzo zaniepokojona, i zostalam w pewien sposób zmuszona do zmierzenia się z problemem, chociaz nie bardzo drastycznie. W ciagu tych 3 miesiecy wakacji stracilam kilka kg, a przede wszystkim odzyskalam rownowage psychiczna. Od poczatku wrzesnia jestem na 2. roku studiow, i nie chce już popelnic tych samych bledow, przede wszystkim nie chce z powrotem wpasc w ten obled. Chce przede wszystkim zdrowo się odzywiac (nie glodzic!), unikac bardzo tuczacych rzeczy i przestac non-stop myslec o jedzeniu. Wlasnie dlatego zaczelam cwiczyc – srednio 5 razy w tygodniu chodze na godzine na silownie, bardzo to lubie i swietnie się czuje. Na razie nie przeklada się to bardzo na utrate kilogramow (w ciagu 3 tygodni schudlam jakies 3 kg), ale najwazniejsze jest to, ze nie tyje, i oczywiście widze efekty w postaci zamiany czesci tluszczyku w miesnie. Staram się jesc 3 zbilansowane posilki dziennie, nie licze kalorii, ale ograniczam cukry i tluszcze. Przede wszystkim nie chce być gloda i oslabiona, żeby moc cwiczyc i się uczyc.

    Mój plan polega na kontunuacji tego, co robie w tej chwili. Mam nadzieje, ze dzieki waszemu wsparciu wytrwam, i może kiedys nawet się zblize do upragnionej wagi (daje sobie na to duzo czasu). Nastwienie mam bardzo optymistyczne z natury, zdarzaja się kryzysy, ale wiem, ze jestem w stanie wyjsc z kazdego dolka i się odbic, bo w koncu „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”.

    Pozdrawiam! Już się podoba, ze moglam się komus zwierzyc, bo w sumie szczerze na te tematy z nikim jeszcze nie rozmawialam.

  2. #2
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Po pierwsze - witaj i cieszę się, że zachęciłam Cię do wizyty tutaj Fajnie, że jeszcze ktoś ze Stanów tu jest, bo nawet jeśli mieszkasz na drugim końcu kraju, to możemy wymieniać informacje i doświadczenia np. dotyczące amerykańskich produktów (a nie tylko czytać o tych wszystkich twarogach, kefirach Piątnica i innych cudach dostępnych naszym współodchudzaczkom w Polsce)

    Gratuluję tego, ile już zrzuciłaś i teraz będziemy ścigać się do tej szóstki, bo ja jestem troszeczkę dalej od niej, niż Ty, ale też mam na nią wielką chrapkę

    Jeśli chodzi o Twój plan, to kilka sugestii:
    - Może dałoby się jednak 5 posiłków, nie 3, tak żeby metabolizm ciągle miał jakąś pożywkę do funkcjonowania? Te 2 pozostałe to może być jakaś niewielka przegryzka.
    - Ograniczasz cukry i tłuszcze... no może nie wszystkie tłuszcze, zostaw te dobre - orzechy, oliwę z oliwek, itp. - one są potrzebne. Natomiast ogranicz też "złe" węglowodany te, które nie są cukrami - białe pieczywo, biały ryż, zwykły makaron. Polecam chleb orkiszowy (spelt bread, najlepiej sprouted spelt, w sklepach ze zdrową żywnością na pewno znajdziesz), a także ciemne pieczywo z ziarenkami (tu na to mówią German bread), chleb żytni razowy, itp. I brązowy lub dziki ryż, razowy (wholemeal) makaron - to są wszytsko te dobre węglowodany.
    - To, czego nauczyła mnie Gagaa - węglowodany (czyli także owoce) raczej rano, natomiast im bliżej wieczora, tym więcej białka (polecam np. sardynki w puszce albo wędzonego łososia jako ostatni posiłek).
    - Ile pijesz wody? Im więcej, tym łatwiej Ci będzie gubić kilogramy
    - No i super, że wreszcie jakaś nowa osóbka, której nie trzeba przekonywać, że ćwiczenia też są potrzebne

    A tak w ogóle to dużo informacji znajdziesz też w wątku Margolki "Jem mało i nie chudnę..." (nie pamiętam dokładnie, ale coś w tym rodzaju), polecam

    Ściskam i trzymam kciuki

  3. #3
    gagaa_ jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Triskell


    Jeśli chodzi o Twój plan, to kilka sugestii:
    - Może dałoby się jednak 5 posiłków, nie 3, tak żeby metabolizm ciągle miał jakąś pożywkę do funkcjonowania? Te 2 pozostałe to może być jakaś niewielka przegryzka.
    - Ograniczasz cukry i tłuszcze... no może nie wszystkie tłuszcze, zostaw te dobre - orzechy, oliwę z oliwek, itp. - one są potrzebne.
    Natomiast ogranicz też "złe" węglowodany te, które nie są cukrami - białe pieczywo, biały ryż, zwykły makaron.
    generalnie dobrze triss prawi...
    natomiast to co podkreslilam...to lekka pomyslka... triss... wszystkie weglowodany to cukry!!!......te ktore wymienilas...sa po prostu mniej zlozone..... a wegli prostych trza unikac....
    watek zwie sie "ochudzam sie i nie chudne..i zle sie czuje..."
    pozdrawiam i zycze powodzenia....

  4. #4
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Gagaa, miałam z tymi węglowodanami/cukrami wątpliwości, więc przed napisaniem tego, co napisałam w poprzednim poście, zerknęłam na opakowanie białego ryżu, a tam w tabelce było napisane:

    total carbohydrate: 37g i pod tym wyszczególnienie:
    dietary fiber: 1g
    sugars: 0g
    (a gdzie pozostałe 36g nie napisali)

    Pisząc "cukry", miałam na myśli "sugars". Reszta jest lost in translation Chyba po prostu jakaś różnica terminologii pomiędzy językami.

  5. #5
    gagaa_ jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    ok...
    i przyznaje ze wegle bialka i tluszcze zryly ma psyche jak rolnik swa ziemie na wiosne.....
    ale w tym co piszesz.... znaczy ze nie dodano cukru przetworonego ( tych bialych krysztalkow)....
    a to dosc czesto sie zdarza....
    niestety....

  6. #6
    flakonka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Gdańsk
    Posty
    3

    Domyślnie

    no dobra koleżanki mądrzejsze zaliczyły część wykładową :P a ja tylko powiem powodzenia brzmi rozsądnie to co piszesz, na pewno ci sie uda szczególnie jak masz konszachty z naszą forumą wróżką

  7. #7
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wiem, wiem, to ja błędnie przetłumaczyłam "sugars" jako "cukry" - teraz już będę wiedzieć, ze ten kryptonim oznacza tylko i wyłącznie "białą śmierć"

    Ale przy okazji dowiedziałam się, że błonnik to też węglowodany - a ja mopsik myślałam, że to w ogóle jakaś czwarta kategoria, obok BWT

    Saccharine, sorry za te pogaduszki na Twoim wątku, idę teraz ćwiczyć i ustępuję miejsca postom bardziej związanym z Twoim dietowym planem niż z tym, co ja wiedziałam, a czego nie

  8. #8
    gagaa_ jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Na koniec jeszcze jedna ciekawostka... blonnik to tez weglowodany.....ale tego akurat rodzaju wegle sa jak najbardziej na miejscu...
    ...skopiwalam z polecanego przez ciebie triisiaku watku... hehe he
    ..i przypomnialam sobie ze zaniedbalam bialka w tym calym "rozczlonkowniu" skaldnikow jedzonka....

  9. #9
    Guest

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Triskell
    Saccharine, sorry za te pogaduszki na Twoim wątku, idę teraz ćwiczyć i ustępuję miejsca postom bardziej związanym z Twoim dietowym planem niż z tym, co ja wiedziałam, a czego nie
    Pogaduszki sa jak nabardziej mile widziane, o cukrach to nawet na temat, skoro moj nick to saccharine . Dziekuje za wskazowki, postram sie dostoswac, chociaz proza zycia mi nie zawsze na to pozwala.

    Gagaa, Flakonka ~~ dziekuje za mile powitanie na forum!

    Triskell ~~
    1). Niestety, sama sobie nie gotuje, bo mieszkam w akademiku i jestem skazana na laske/nielaske stolowki. Na szczescie wybor jest niezly - bar salatkowy, warzywa na parze, zupy i masa innych zdrowych, i tych mniej zdrowych rzeczy. W kazdym razie posilki dziennie sa 3, 5 z nich zrobic nie dam rady . A nie chce przegryzac np. jablka, zeby uniknac skoku poziomu cukru we krwi (juz sprawdzilam wielokrotnie, jak to dziala), a seler naciowy to juz zbyt duze poswiecenie...

    Tylko w sumie przez 2 tygodnie w roku, kiedy jestem na campusie, a wszystko jest pozamykane (fall i spring break), jestem zmuszona wybrac sie na zakupy zywnosciowe, wiec chetnie wtedy z Toba skonsultuje, co sie nadaje do jedzenia . A twarogow i kefirow nie cierpie, za to mleko i jogurty jak najbardziej (juz jakas taka wybredna jestem).

    2). Orzechy i oliwe jem z reguly w salatce, nie mam zamiaru zrezygnowac, bo jakas przyjemnosc z jedzenia tez musi byc. Z tluszczy+ bialek jem tez mozzarelle, i zdarza mi sie jesc jajka (nie w przesadnych ilosciach)

    3). Chleb jem z reguly pelnoziarnisty zytni, jest tutaj taki, co smakuje podobnie, jak polski. Makaron zdarza mi sie jesc gora raz na tydzien (razowego tutaj nie widzialam), podobnie ryz, moge spokojnie zyc bez, tak jak bez ziemniakow.

    4.) Wody pije od ladnych kilku lat po 3l dziennie, to juz jest silniejsze ode mnie. Nie pije ostatnio za to herbaty, chociaz teraz robi sie zimniej, to moze sie zaopatrze w jakas czerwona, bo pije taka w Polsce (Pu-erh) i lubie.

    5.) Z tymi weglowodanami to sie zgadzam, ze najlepiej na sniadanie, ja jem z reguly 1/2 grejpfruta i platki z odtluszczonym mlekiem. Niestety, przynajmniej raz w tygodniu przesypiam sniadanie, staram sie tego unikac, ale jak np. wczoraj siedzialam nad ekonomia do 2:30 rano, to rano nic nie moglo mnie zmucic do wstania wczesniej...

    6.) Ja sama nie moge sie sobie nadziwic, jaka ja glupia bylam, ze do tej pory tak znikomo wykorzystywalam fakt, ze mam za darmo silownie, czynna w tygodniu 6:30-23.45, i troche krocej w soboty i niedziele. Teraz tak sobie ukladam plan, zeby zagladac tam, jak najczesciej . Od cwiczen naprawde mozna sie uzaleznic (ach te endorfiny!)

    Pozdrawiam, i udaje sie czytac inne watki . W watku Margolki przeczytalam 1. post, i najzupelniej sie zgadzam, ze przy 1000 kcal dziennie to sie cwiczyc godzine dziennie nie da.
    [/color]

  10. #10
    agnimi jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Sacharine witam na naszym forum

Strona 1 z 32 1 2 3 11 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •