Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 27

Wątek: No to zaczynamy....

  1. #1
    blotka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-11-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    19

    Domyślnie No to zaczynamy....

    Po kilku latach przerwy od rozmaitych diet, które to lata spowodowały utycie do rozmiarów młodego wielorybka, czas zrzucić balast. Kiedyś było się szczupłym, potem średnio szczupłym, potem w ciągu roku, samoistnie ubyło mi 13 kg i myślałam (naiwna kretynka), że dalej samo pójdzie. I poszło - ale w górę, dobiłam setki, teraz jest jakieś 103 kg. Masakra. Jestem przerażona nie tyle kwestiami estetycznymi (choć to też ma niemałe znaczenie), ile perspektywą zrujnowania sobie zdrowia do końca, o ile czegoś z tym nie zrobię. Ta koszmarna zadyszka w biegu do autobusu, te bóle stawów co rano - nie chcę tego dłużej znosić. A o ilu przypadłościach jeszcze nie wiem...?
    I tak właśnie, kombinując, co i jak zrobić, trafiłam tutaj. Niekłamanym optymizmem napełniają mnie wątki dziewczyn, którym udało się pozbyć podobnego balastu. Cieszę się, że będę mogła wymieniać spostrzeżenia z kimś, kto wie, co przechodzę. Znalazłam tu już sporo rad i podpowiedzi, a pewnie znajdę jeszcze więcej.
    Na początek kilka ustaleń: kalorii liczyć nie będę - życie z ołówkiem w ręku nie jest dla mnie. Wspomagaczy używać nie będę, bo więcej sobie szkody narobię, niż pożytku z tego będzie. Znalazłam za to fajną rzecz - prostą dietę. "Jedz tylko z talerza i pij tylko z kubka", przy czym nie można jeść po 18 aż do 6 rano. Rano talerz różności, na obiad talerz różności i na kolację to samo, a w przerwach mnóstwo wody mineralnej. Wiadomo, kłaść na talerz czekolady nie będę ale warzywa (uwielbiam), czarny chleb, jakieś sałatki - czemu nie?
    O efektach będę donosić systematycznie. Zamierzam dojść do 60 kg mniej więcej do czerwca, może się uda
    pozdrawiam serdecznie )
    tu piszę
    28.07.2008 - 125 kg
    Cel cząstkowy - zejść do wagi dwucyfrowej do końca listopada 2008.
    Cel końcowy - +/-60 kg

  2. #2
    Kakofonia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    No to zaczynamy równocześnie Oby teraz juz tylko z górki było Będę zerkać do Ciebie i trzymać kciuki. Ciekawa ta Twoja dieta i jestem pewna, ze trzymając się jej raz dwa schudniesz. A więc start Pozdrawiam

  3. #3
    blotka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-11-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    19

    Domyślnie

    No to start
    Ja będę zaglądać do Ciebie, a Ty do mnie Trzymam kciuki, oby się nam udało
    pozdr
    tu piszę
    28.07.2008 - 125 kg
    Cel cząstkowy - zejść do wagi dwucyfrowej do końca listopada 2008.
    Cel końcowy - +/-60 kg

  4. #4
    grubbaseeek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie powodzenia

    witam..ja rowniez zaczynam dietke..bede cie odwiedzac i sprawdzac systematycznie ...co sie dzije......
    napisz cos wiecej o sobie..jaki masz wzrost...ile latek

  5. #5
    blotka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-11-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    19

    Domyślnie

    Już piszę Mam 31 lat i 165 cm wzrostu. Powinnam ważyć (w moim wieku i przy takim wzroście) około 60 kg. No a ważę... sami widzicie. Więc trza się do roboty zabrać, miłe panie, bo to tak być nie może.
    Jutro kupię sobie nowy kubek i nowy talerz - żeby ładnie zainicjować dietę.
    No, zobaczymy...
    tu piszę
    28.07.2008 - 125 kg
    Cel cząstkowy - zejść do wagi dwucyfrowej do końca listopada 2008.
    Cel końcowy - +/-60 kg

  6. #6
    grubbaseeek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    hej ruszyłysmy z takiej samej wagi tylko ja mam 178wzrostu..i aha nasze dzieci maja prawie tyle samo lat zle napisałam w ostatnim poscie....
    pozdrawiam

  7. #7
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ja radziłabym oprócz tych trzech posiłków dołożyc jeszcze dwie małe przegryzki (owoc, kawałek rybki), tak żeby metabolizm ciągle miał coś do roboty. A oprócz wody mineralnej pij też dużo zielonej i czerwonej herbaty, pomaga

    A tak w ogóle to znalezienie tego forum to już połowa drogi do sukcesu, z nami chudnie się zdrowo, skutecznie a jednocześnie przyjemnie 43 kg w pół roku to może trochę za ambitne założenie, bo zrzucanie 7-8 kg miesięcznie nie jest zdrowe, ale jeśli będziesz konsekwentna, to możesz do czerwca już być niezłą laską a za rok o tej porze być w okolicach mety.

    Powodzenia

  8. #8
    blotka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-11-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    19

    Domyślnie

    Triskell - założenie ambitne, przyznaję Już raz udało mi się podobne tempo chudnięcia zachować, ale to była inna dieta - tak zwana Dieta Życia. Wcale nie wiem, czy na nią się nie przestawię, bo rąbałam żarcie jak maszyna (oczywiście we właściwych zestawieniach i z wykluczeniem słodyczy), a chudłam. Jeśli zostanę przy prostej diecie, to przegryzki sobie chyba jednak dołożę: jabłko, ogórek kiszony, marchewka - dramatycznych szkód nie narobi, a tylko pomóc może.
    W każdym razie na pewno nie liczenie kalorii - na samo słowo kaloria włącza mi się system ukrytej agresji
    W ogóle od przyszłego tygodnia będę dwa razy w tygodniu chodzić na basen - najpierw pływanie, potem bicze wodne, a na koniec jacuzzi. A potem na czworaka do domu
    Kupiłam sobie też jeszcze zestaw kosmetyków do pielęgnacji ciałka - balsam ujędrniający "Cztery pory roku" to mogłabym wąchać godzinami
    Ech... Żeby się powiodło, żeby się tylko powiodło...
    tu piszę
    28.07.2008 - 125 kg
    Cel cząstkowy - zejść do wagi dwucyfrowej do końca listopada 2008.
    Cel końcowy - +/-60 kg

  9. #9
    Kakofonia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Powiedzie sie A jak dzien pierwszy?

  10. #10
    blotka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-11-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    19

    Domyślnie

    Hehe spałam dzisiaj do 12:30 (tak długi sen zdarzył mi się po raz drugi czy trzeci w życiu), więc śniadanie miałam na obiad Trzy małe kromki razowego chleba i pasta jajeczna. Plus kawa, bez cukru, bo ja z zasady nie słodzę - nie lubię.
    Ten tydzień traktuję bardziej jako wstęp, jako przyzwyczajenie się do ograniczonej ilości żarełka, potem troszkę zaostrzę rygor, ale nie za bardzo, bo efekt będzie odwrotny do zamierzonego.
    W ogóle dzisiaj zrobiłam rachunek sumienia całego swojego dietetycznego życia. Co mi pomogło, co zaszkodzilo, jaka dieta z wcześniej stosowanych była najskuteczniejsza, a jaka była kompletnie nieskuteczna. I wyszło mi, że taka kopenhaska "trzynastka" jest nie dla mnie, stosowałam ją chyba dwa razy w życiu, nic nie schudłam, a czułam się fatalnie. Zresztą ona opiera się w dużej mierze na mięsie, a ja za mięsem nie przepadam.
    Najskuteczniejsza, najprzyjemniejsza i najefektywniejsza była jednak Dieta Życia. Jakie to przyjemne, dziewczyny, wiedzieć, że można się najeść do syta, że można jeść często, tyle, że jak się chce mięsa, to z dużą ilością warzyw. Jak się chce ziemniaków, to z surówką. Mniam. I poszło w ciągu miesiąca 8 kilo, bez poczucia krzywdy (bo oni mogą jeść co chcą, a ja nie, to niesprawiedliwe), bez uczucia permanentnie pustego żołądka. A że te 8 kg wrócilo - to nie tyle wina nieskuteczności diety, ile mojej niekonsekwencji w utrzymaniu jej efektów.
    Aha, postanowiłam ważyć się mniej więcej raz na jakieś dwa tygodnie, nie częściej.
    Kakofonia, zaraz do Ciebie zajrzę i skontroluję sytuację.

Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •