Moje wielkie postanowienie zmiany nawyków żywieniowych i ruszenia tyłka z kanapy zaczęło się 09.02.2015. Od tego czasu słodycze ograniczam do minimum i zaczęłam ćwiczyć. Wszystko stopniowo. Największym moim problemem są słodycze, dla których wynajduje sobie zamienniki głównie:
- słonecznik
- budyń z lidla na łyżeczce ksylitolu
- twaróg chudy z dżemem niskosłodzonym
- czasem bakalie
Nie jest łatwo. Czasem chce mi się strasznie czekolady i wtedy pomaga budyn czekoladowy. Nie jestem w stanie zrezygnować ze słodyczy całkowicie i jak ktoś mnie poczęstuje to zjadam 1 cukierka albo 2, ale na tym koniec. Sama staram się ich nie kupować i nie pozwalam, aby czekoladki leżały mi w szafce.
Drugie z postanowień to ćwiczenia. Zaczynałam od kijków nordic, basen, 8 min abs teraz doszła siłownia i ćwiczenia z Ewą Ch. Wszystko to mieszam w zależności od wolnego czasu.
Jeśli chodzi o dietę, to zwiększyłam ilość białka i ograniczyłam ilość weglowodanów, ale nie liczę kalorii ani nie głoduję. Zjadam również późną kolację po ćwiczeniach, czasem o 22.00. Moje posiłki są przygotowywane na szybko. Nie jestem w stanie przygotowywać sobie jedzenie dzień wcześniej w pojemniczach i zabierać do pracy, bo tracę na to zbyt wiele czasu, który wole spedzić na ćwiczeniach.
O sobie - mam 32 lata i jestem mamą z małą ilością czasu. Wspólnie z mężem staramy się ćwiczyć i jakoś dzielimy obowiązki. Nie jest to łatwe, ale kwestia chęci i organizacji.
Jeśli jest ktoś chętny do walki o nową wakacyjną figurę to zapraszam Będzie mi raźniej.
Zakładki