-
Witam Was Kochane,
Jakies czas temu załozyłam takiego posta tu o tym samym tytule. Wszystkie kobitki stwierdziły,ze od slodyczy mozna sie uzależnić....co oczywiscie nie oznacza,ze nie da sie z tym nic zrobić
Ja mialam tak bardzo dlugo,ze chcialo mi sie cioagle cos słodkiego i teraz tez czasem tak miewam,ale rzadko...Np po obiadku to az cała chodzilam,zeby coś slodkiego wrzucić, najczesciej były grane pawełki....z toffi...a potem senna sie robilam...
Noi na jakis czas rzucialm slodycze ( o nie!nie myslcie ze udalo mi ise to za 1 razem;d)...co pozwoliło mojemu organizmowi funkcjonowac bez słodkich doplaczy...wystarczy ok 2 tyg wstrzemiezliwosci i organizm nie wola juz o slodkiem tak czesto...trzeba mu zrobic taki wlasnie maly odwyk!
PPamietam ze chodzilam wczesniej jak w transie...myslalam tylko jakiego batonika sobie dzis kupię, potem zjadalam i bylam szczesliwa....ale tylko przez pre minut ....bo potem bylam zla na siebie i na swoja slabą wolę....
zaczelam tez biegac codziennie rano 1 godzine na silowni, po biezni ,potem rowerek i brzuszki i do pracy na 8:00)(stad moja emotka) noi chudlam i to bylo zajebiste uczucie...miesic się w cicuhy z temtego lata
Schudlam...ale nie wystarczajaco...(wiecie jak to jest zawsze nam brakuje na finishu tych pare kg do szczescia) i zamkneli mi silownie (przerwa techniczna) na 3 tyg. Mialam plany zeby codziennie biegac rano przed praca na pobliskim stadionie...ale udało mi sie tak tylko raz ...ale powiem Wam,ze i ogromnie nie przytyłam...troszkę ....ale przeciez nie ruszlam sie i slodycze poszly w ruch jednak jem je z umiarem...czasem tylko przed miesiaczka mam napaday np na cala czekoladę...ale raz na miesiac mozna zaszalec
Jesssuu ale siem rozpisałam...
Moge tylko potwierdzic, ze sport pomaga w rzuceniu słodkosci!serio!
A takie zapychacze slodkie które stosowalam to: kisiel-ma malutko kalorii i jest pyyycha...suszone sliwki....i tosty z dzemem niskoslodzonym(bez masla!)....i jakos pomoglo
Takze dziewczyny da rede pokonac uzaleznienie...ja nie twierdze ze sie uwolnilam,ale wyszlam z tego obledu i troche juz nad soba panuję...
Czego i WSZYSTKIM UZALEZNIONYM ZYCZĘ!
Buziaki!
-
Hej dziewczyny, mam taką fantastyczną książkę "Poskramianie smoka diety" i oto, co wyczytałam w niej kiedyś na temat "uzależnienia" od słodyczy (w skrócie):
Pomyślcie sobie o słodyczach, od których jesteście uzależnione i uczuciach, które są z nimi związane. Co wam przychodzi do głowy? Pyszny smak, letnie wyjście ze znajomymi lub ukochanym na lody --> nagroda, zadowolenie, radość, szczęście, przyjemność, uśmiech itp.
Z powodu silnych pozytywnych skojarzeń, hasło "lody" albo "batonik" wwprawia was w dobry nastrój. Kiedy macie ochotę na coś dobrego albo chcecie poprawić sobie nastrój - myślicie o słodyczach i odczuwacie nieprzezwyciężoną ochotę na nie.
Wiecie jednocześnie, że w czasie diety słodycze są zakazane, że musicie wybrać między zgrabną sylwetką a wcinaniem lodów i batoników.
Tu własnie ujawia się siła skojarzeń . W jaki sposób? Otóż rezygnując ze słodyczy, rozstajecie się (tak wam się wydaje) nie tylko z deserem, ale również z tym wszystkim, co zwykłyście z nim klojarzyć: z dobrym samopoczuciem, nagrodą, zabawą, śmiechem itp. To tu kryje się źródło rozpaczy i przygnębienia, w jakie popadacie, decydując się na dietę bez słodyczy.
Jak uwolnić się od uczucia przygnębienia i depresji związanej z niejedzeniem słodyczy w czasie diety?
Gdy tylko widzisz swój słodki przysmak, skoncentruj się na ich aspekcie negatywnym: zbyt wiele tłuszczów, choroby serca, zawał, przeszkoda na drodze do celu (schudnięcie), który jest ważniejszy od krótkotrwałej rozkoszy w jedzeniu.
Skup się na czymś innym - myśl o celu, który chcesz osiągnąć, powtarzaj sobie "Do września schudnę do 56kg".
Znajdź substytut lodów lub batonika - np. mrożony jogurt czy słodki owoc - i w miarę upływu czasu buduj nowe skojarzenia wokół tych nowych przekąsek.
Wymyśl stosowniejsze nagrody i sposoby poprawy samopoczucia. W przypadku słodyczy, najlepszym na nie "lekarstwem" będzie deklaracja celu. Niech więc nagrodą nie będzie batonik, ale zrzucenie kilogramów, do którego bliżej, gdy batonika się nie zje.
Ufffffff Mam nadzieję, że choć trochę wam pomogłam
-
Aniffko,
Podaj proszę jeszcze autora tej książki i czy tytuł jest dokładnie taki, jak wymieniłaś?
Chętnie kupiłabym tę książkę, bo fragmenty, które przytoczyłaś, są bardzo właściwe i poprostu mądre....
Chciałabym bardzo spróbować zastosować się do tych wskazówek
-
bu
Hej dziewczynki Ja tez cierpie na uzaleznienie od slodkiego. Zle nawyki zywieniowe. U mnie w domu zawsze naprawde zawsze po obiedzie jest deser nie ma dnia bez slodkiego. Dwa latka temu zaczelam sie odchudzac oczywiscie jak kazda nastolatka zbyt radykalnie. W niecale dwa miesiace z 68 schudlam do 57-56 kg. Odstawilam zupelnie slodycze, myslalam ze nad tym panuje bo nie mialam na nie ochoty nawet gdy ktos sie obzeral przy mnie. Ale to bylo tylko zludzenie. Po pewnym czasie poprostu rzucilam sie na slodycze obzeralam sie takimi ilosciami ze to az nieprawdopodobne, pozniej poszlo dalej, zaczelam pochlaniac wszystko co tylko mialam pod reka. Oczywiscie wrocilam do poprzedniej wagi z ktora meczylam sie do niedawna ( teraz 64 - nadal walcze ) Jednak dalej nie wiem jak sobie radzic ze slodyczami. Odstawilam je w zupelnosci, bo gdy siegne po kawalek, to rzucam sie na wszystko co smaczne i kaloryczne nie wazne juz czy slone czy slodkie. Boje sie jednak ze znow przyjdzie kryzys. To chyba kwestia psychiki. Wydaje mi sie ze w pelni warto zastosowac rady Aniffki. Kurcze depresyjny ten moj post W ramach niewielkiej rekompensaty buziaki dla wszystkich
-
ja odstawiłam słodycze juz pare miesiecy temu, ale czasem oczywiście pozwalam sobie na cos słodkiego, a własciwie to pozwalałam, bo przed dieta kopenhaska (do końca czerwca), ale jak juz cos jadłam to nie byle co, ale na przykład ciasto u babci, a nie batoniki czy cukierki
teraz słodycze to dla mnie słodkie owoce (brzoskwinie, jagody, truskawki) chociaż miewam ochote na cos naprawde słodyczowego, ale na razie się powstrzymuje, wole owoce, bo wiem, że mnie po nich nie zemdli
ale wróce do tego co było kiedyś (dawno dawno temu, czyli jakieś 6 kilo więcej) kiedy brałam sobie np kawałek ciasta, to mogłam w ciemno powiedzieć, że zaraz wezme sobie kolejny i kolejny itd, mógł mnie powstrzymać tylko brak tegoz ciasta
no i tak sie dorobiłam 77kg
-
CYNAMON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Polecam z cala odpowiedzialnoscia !
On reguluje poziom ckru przez co nie grozi nam jego gwaltowny opad co w rezultacie nie pwoduje ataku chceci "slodyczowej"
Pozatym dodany do mleka czy platkow zasladza potrawe ze wydaje sie tak jakby jadlo sie cos slodkiego...PYCHA MI pomogl
-
Kasia Cz., ta książka to "Poskramianie smoka diety", autorstwa Constance Kirk. To taki typowy amerykański poradnik, ale naprawdę bardzo dobry - zmienia podejście do diety i samej siebie, a nawet do życia. Niestety, tej książki nie ma już w regularnej sprzedaży, ja ją kupiłam w jakiejś księgarni wysyłkowej, czasem też ludzie odsprzedają ją na Allegro. Buziaki :
-
Wo_ai_ni-->te karmelki kosztuja chyba troche ponad 1 zl(nie pamietam dokładnie),opakowanie jest żółte,a na nim są pomarańczkii inne owoce,jest tez napis"karmelki o smaku owocowym bez cukru",aha ,sa firmy wawel
-
Ja dodaje cukier waniliowy, ale nie wiem czy on mi czasem nie szkodzi, nie wiecie coś o tym?
-
chyba nie mam wyjścia i rzucę ten cholerny nałóg, bo znowu widze,że zaczynam puchnąc, a miałam takie wspaniałe marzenie
a co gorsza , mój tata jest na prawdę bardzo wyrozumiałmym człowiekiem, ale kiedy ostatnio startowałam na zawodach w skokach ( od dziecka uprawiam jeździectwo ) , stwierdził,że niedługo będe miała zadek jak moja klacz( a jednak na zawodach zawsze zakłada sie białe lub beżowe bryczesy, co jeszcze bardziej pogrubia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki