Wreszcie. Wakacje. Upragnione i wyczekiwane...
Dziś miałam małe problemy z jedzeniem, denerwowałam się przed ostatnim egzaminem, rano na śniadanie zjadłam dwa sonko i wypiłam kawę. Później długo, długo nic i obiad po 16... I później rozobolał mnie żołądek z tego wszystkiego...
Napiłam się wieczorem trochę mojego ulubionego winka, a teraz kładę się spać.
Za mną pierwszy dzień A6W.
Niestety dzień minął nie wiadomo kiedy, na rower postaram się jutro wybrać, jeśli pogoda pozwoli
Jest pewnie ok. 65.4, ale tickerka nie zmieniam. Niebawem waga wróci do 64.4
I dotrwam do 62. Na pewno. Może nawet do 60... Wszystko się okaże.
Zakładki