Czesc dziewczynki!
Ciesze sie bardzo, ze zajrzalyscie :P

yuki127 - teraz to ja sie moge podpisac pod Toba, tylko jak sie nad tym zastanowic, to nie wiem czy sie smiac czy plakac(?) ..bo skoro juz teraz zaczynam(y) sie lamac, to co to bedzie, kiedy uda sie dojsc do "wymarzonej" wagi?
(Teraz to ja juz nie wiem, czy do tej 60ki kiedys dobije?! )
I czy wystarczy mi sily do dlaszej "walki"?
Niby wiem, ze trzeba sie pilnowac itd., ale to wszystko sie latwo pisze i pieknie mowi, a z praktyka ciezko bywa...
(Oj kurna.. Cos nie wieje optymizmem )

..Ale dam(y) rade!! Nie poddam(y) sie tak latwo!!

Agness85 - Masz swieta racje - wiara w siebie to podstawa!!
U mnie jest problem z "psychika" :P , z cwiczeniami - zadnego .
W jakims sensie, to "sama sobie skrzydelka podcinam" - bo moja wiara cos ostatnio zaczyna upadac - Dlatego musze zrobic cos, co pomoze wrocic mojemu mysleniu na wlasciwe tory
(i to szybko )
Jutro bede miec dzien pt."kara za grzechy vel pokuta" .
Pewnie bede po nim radosna jak skowornek :P

miki2228 - mialam w penym momencie dietki takie same "klopoty" z waga: raz stala, a innym razem pokazywala np. o 1 kg wiecej!
Strasznie mnie to irytowalo i dobijalo, bo mialam swiadomosc, ze robie wszystko jak dotad (zadnego podjadania, regularne cwiczenia itd.), a tu taki zonk!!
Ale teraz wiem, ze nie warto sie poddawac tej "zlosci i irytacji", bo to minie.
Waga ruszy z miejsca. Takie cos, nie Tobie pierwszej sie zdarza wiec luzik i rob dalej swoje!
Z zadnych cwiczen nie rezygnuj!! A poza tym....to, ze waga "stoi", nie oznacza, ze nie chudniesz!
Waga moze stac, a centymetry i tak beda spadac w dol
p.s. Te 9 kilogramow do pazia, zgubisz z zamknietymi oczami
Mozesz byc spokojna!!

zapunktowana - Najlepsze sa cwiczenia
(osobiscie, nie polegam specjalnie na dzialaniu wszelkiej masci "wspomagaczy", ale np. czerwona herbatka nie pogardze :P )


Pozno juz, a rano trza wstac..
Dobranoc
..i pamietajcie.. Razem (na pewno) damy rade!!
Trzymam za Was (i za siebie) kciukaski