-
Dziękuję clarice za tę "długą" pomoc
Zastanawiam się tylko, co robić wtedy, gdy nie mam ochoty na jedzenie, a i tak jem? To się nazywa obżarstwo, prawda? Podobnie jest z podjadaniem... Nigdy nie potrafiłam tego pokonać. Miał ktoś podobny problem? Jeśli tak, to jakie może być rozwiązanie?
-
Czesc,
znam ten problem.
Ja jem nie dlatego, ze jestem głodna, tylko dlatego, ze chce jesc.
To lezy chyba w naszej psychice.
Coz mozna zrobic?
CHyba mozna , a nawet trzeba sie temu postawic.
Wiem, ze to łatwo sie mowi, gorzej wykonuje, sama mam ten problem, ale co nam innego pozostało>?
Zycze wytrwałosci
-
Puchatek,mam ten sam problem co Ty. Dzieki mojemu obzarstwu dorobiłam się tylu kg ile mam A co do obzarstwa walcze z nim ( przegrywam zazwyczaj ze slodyczami) .
Trzeba po prostu wmówić sobie do naszej główki, że nie mozna...albo opic sie duuuza iloscia wody. Na poczatku jest trudno ....ale pozniej coraz lepiej.
-
najważniejsze, to nie poddać się! jednego dnia najesz się wafelków aż ci niedobrze, albo świeżego chleba (moja słabostka...) - trudno, ale następny dzień zacznij tak jak zaplanowałaś, czyli z powrotem dieta. nie dajcie się złapać w pułapkę "nigdy mi się nie uda, to już lepiej żyć radośnie z łakociami..." przecież każdy, ale to każdy miał wpadki - wygrywają ci, którzy nie dają się tym złamać.
poza tym lepiej unikać pokusy niż ją zwalczać - nie trzymajcie w domu nic takiego do podjadania, ja nawet pieczywa nie kupuję z rana - bo na 80% je zjem, zwłaszcza, jeśli wcześniej jestem w domu po pracy. a czasem się tak miotam po domu, żeby coś zjeść - ale teraz już zwykle nic nie ma takiego, co najwyżej owoce - to sobie czasem zjem
3mam kciuki
-
Najbardziej to bym chciała, żeby moja lodówka była zamykana na klucz poza godzinami posiłków... a już szczególnie w nocy!
Denerwuje mnie w sobie także fakt, że gdy się najem to nadal mam ochotę na więcej i więcej...i tak do momentu aż nie padnę na fotel z niesamowitym poczuciem sytości, aż czuję posiłek w gardle... wstyd mi, że jestem tak słaba by z tym skończyć raz na zawsze
-
Witam kochana
Nie pozwól czekać twojemu szczupłemu ja, nie daj czekać dalej samoakceptacji, poprostu bierz się do roboty!!
Po pierwsze przy tej wadze, lepiej będzie jeśli twoja dietę skomponuje lekarz - dietetyk. I to nie sa zadne fanaberie, sama epiej nie bierz się za układanie diet bo możesz sobie tylko zdrowie poniszczyć i tylko się zniechęcić.
Kochana każdą kondyche można poprawić, rzuć palenie, zacznij od spacerów, długie kilkugodzinne spacery to jest to co nasz organizm kocha najbardziej. Po drugie pływanie, tak pływanie i spacery to na początek najlepsze sposoby na zwiększenie swoejj aktywności fizycznej, a ile daja radości
Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia - pamietaj wszystko da się zrobić, a więc uśmiech na twarz i bierz się do dzieła!
-
I nie mogę! jak to jest, że mimo pięknej pogody, wakacji, ruchu na basenie nie schudłam ani trochę? buuu...
-
cześć
Mamy podobny problem z np. jedzeniem po 18 . Ja dietę zaczynam 31 lipca więc jeszcze jestem cwana ale to się szybko skonczy. Mam dietę 650 kcal dziennie i chcę ją zacząć...tak sobie myślałam ze moze zaczniemy ją razem?? Od rygorystycznej zaczynam by potem móc troszkę zwolnić tępa. Zapraszam do siebie :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki