a ja doradzę co najmniej 1500kcal! a podczas tego, zamiast się głodzić wyrabiać dobre nawyki. gdy przyzwyczaisz się jeść mniej i inaczej, lub nie będziesz chudła, zmniejszysz. po co od razu walić z grubej rury, ja już 18kg schudłam na 1400kcal, nawet nie musiałam zmniejszać liczby kalorii, pozwalam sobie na desery w weekendy i to nie owoce, ale wuzetki! bo trzeba mieć trochę przyjemności, a 1000kcal to jakaś katorga, nic dziwnego, że tyle osób nie wytrzmuje...

jeszcze kilka rad, może trywialnych, ale prawdziwych:
- oczywiście 5xdziennie owoce lub warzywa - można się kłócić, że za dużo owoców, za mało białka etc etc, ale chodzi o to, że jeśli człowiek zje tak fizycznie, objętościowo dużo, to sobie nie wyobraża, że mógły zjeść więcej i wydaje mi się, że ochota na słodycze też spada
- 2 litry wody, banał
- celebruj posiłki - mnie dzięki tym pysznym ciastkom z kawą w niedzielę, na nowym serwisie, przy lekkiej muzyce przeszła w ogóle (albo prawie w ogóle...) ochota na zjadanie batonów kupionych w kiosku - to dla mnie tylko substytut, coś nie wartego wyrzutów sumienia i pożartych kalorii
- oczywiście poczytaj trochę o zdrowym żywieniu - to jednak pomaga
- też polecam rower - dosyć mało wymagający, jeśli nie będziesz się forsować, daje dużo frajdy, więc jest szansa, że się nie zniechęcisz (ja na przykład nienawidzę ćwiczeń "dywanowych" - i wcale ich nie robię, bo to dla mnie udręka - trzeba znaleźć coś dla siebie!).
- i najważniejsze - to co na początku - nie zmniejszaj zbyt radykalnie kalorii, bo ryzyko, że się złamiesz jest duże, a schudniesz i jedząc więcej
- aha, no i postaraj się rzucić palenie, choć pewnie nie będzie ci łatwo jednocześnie z dietą. w każdym razie ja rzuciłam już parę lat temu, a paliłam też parę lat. i baaardzo się z tego cieszę, postawienie na aktywność to dobry wybór!

uff, ale wyszło mi wypracowanko :P życzę powodzenia i nie daj się deprechom - też całe życie byłam jak pączek, a jednak się udało!