Witajcie mam na imie Martyna i mam prawie 19 lat
Zawsze byłam "paczusiem" za dziecięcych lat, dokładnie 2 lata temu po obozie schudłam a po powrocie dalej walczyłam ze zbędnymi kilogramkami i tak doszłam do 49 kg czułam sikę wtedy boskooo
Postanowiłam zacząć normalnie jeść słodycze itp i przez rok ani grama nie przytyłam do października tamtego roku zaczął sie stres matuarlny i słodycze stały się moim normalnym posiłkiem i tyłam tyłam ...
Potem dieta za dietą i znó dzień słodyczy i tak w koło ...
A teraz sie uparłam tzn 14 sierpnia i walcze zdarza sie ze zjem domowe ciasto ale doliczam te kcale i zdaje sobie z nich sprawe
Nie przekraczam 1000 dziennie Narazie boje się stanać na wadze moze po 7 dniach albo 10. Jak myślicie?
Nie mówie znajomym bo usłysze - "znów"
Pozdrawiam, dzieki WAM czuje że się uda