ostatnio trochę przemyślam nad nowa fruzurą. mam stosunkowo długie włosy, nie obcinałam ich ze 3 lata. nie farbuję, nie suszę suszarką, żadnych lakierów. taka mała paranoja i pewnie bym coś z nimi zrobiła, ale mój znajomy-fryzjer jest zbyt szalony i aż widze jak zaciera ręce, kiedy tylko wspominam o ścięciu. a ja chcę bez udziwnień . ale czasami mam dziką ochotę obciąć się na łyso. tak w ramach spóźnionego buntu
tymczasem odkryłam urok chustek. i musze przyznać, ze miło będzie je pokolekcjonować. powiedzmy, za każdy kilogram mniej albo za każdy udany tydzień - chustka w prezencie.

pozdrawiam będzie lepiej