-
Moja walka o utrzymanie wagi idzie mi cienko. Co z tego, że zjadlam na obiad ryż brązowy z warzywami, jak o22 dostałam ataku czekoladowego (1.raz od hohooo)? Muszę wyeliminowac wszystkie zakazane owoce z mojego lokum...Ale tak głupio wyrzucic szwedzką czekoladkę...w dropsach...mniam...
-
Ale ze mnie gapa dopiero teraz dostrzegłam priva od Ciebie-bardzo przepraszam
Szczerze mowiac-aż nie zatkłao jak przeczytałam Twoje sparwozdanie Tak pięknie schudłaś-a ja nic-tylko i przybyło.Z tym że teraz się już nie dam i od października bede Cie gonić
Bardzo Ci zazdroszcze-ze masz juz za soba dietke-ale z drugiej strony bardzo mnie motywujesz!!!Garatuluję Ci z całego serca-no i skoro wróciłaś to będę do Ciebie wpadać
-
Dziekuję Ci, Juwentko za odwiedziny! Odwiedzaj mnie czesto, bedziemy walczyc, prawda?
ojojoj
Mam ostatnio słabe dni. Wczoraj miałam przeprowadzkę (zmieniłam pokój w akademiku - mieszkam sama z 6 facetami ) wiec bylo duzo biegania po schodach z obciążeniem. O 21.30 zjadłam kilka parówek (nie liczyłam ile ) z musztardą po czym poszłam spac Dziś na wycieczce koledzy wymyślili mc'donalds. Ślinka mi ciekła na myśl o frytkach. Wybrałam shaka. DUŻEGO Nie wypiłam go do końca, bo moje sumienia (moje wewnętrzne + moj chlopak) mowily mi:znowu utyjesz, nie chce tego. A słodyczy tak bardzo mi sie chcialo bo miałam kryzys pt.Dlaczego ja muszę myć podłogę i okna, gotować a faceci nie? Zero przyjemnosci? Dlaczego? Juz kilka razy sobie mowilam w tym tygodniu, że od jutra bedzie lepiej i co? Jakoś motywacja mi zniknęła, odkąd sie sukcesik mały pojawił...Czy ja muszę czuć wstręt do swojego ciała, żeby kotrolować co jem? Pomóżcie dziewczynki... Bez Waszej pomocy w motywacji nadrobie te 7kg z nawiązką i to jaką...
-
Dziś początek nowego roku akademickiego, tygodnia, można tekże przyjąć, że i miesiąca Zatem ogłaszam, że wracam do liczenia kalorii.
Spotkałam się dzis z kumpelami z roku. Jedna z figurą beztłuszczową, druga po gwałtownym przytyciu. "Ola schudłaś?"- usłyszałam "ano schudłam, 7kg"
i się zaczęło. Moja przyjaciółka też jest na diecie, stosuje dietę strażników wagi. Schudła jak narazie 3,5kg (trzymamy kciuki). Dietkę ową bardzo sobie chwali, bo nie musi chodzić po świecie głodna. Zainteresowała mnie tą dietką...Jutro na babskiej imprezie dostanę listę co i ile ma punktów. Ale jak narazie postanowiłam wrócić do liczenia kalorii, pilnowania się, bo głupio byłoby utyć, kiedy moja przyjaciółka chudnie Wyglądałybyśmy jak po transplantacji tłuszczu Razem poszłyśmy dziś na obiad do knajpki. Polecam - Chimera - w Krakowie na ul. św. Anny. Jadłam ziemniaczka z grilla z ziołami, cukinie faszerowaną, gołąbka i sałatkę z małżami. Za wszystko razem 10zl.Porcja nie duża, ale po co większa, skoro to wystarcza do zaspokojenia głodu? Cieszę się, że moja psiapsióła tez na dietce, bo jak sie nie odchudzałyśmy, jadłysmy po zajeciach pizze, frytki, kebaby..fee. A teraz tylko Chimera Po powrocie do domku zrobiłam mojemu chudzielcowi zasuszonemu kiełbaski smażone na cebulce. Ten to powinien być na diecie ale 10 000 kcal wiec niech sobie je! Na dzis mój jadłospis wygłada tak:
(przypominam, że walczę o utrzymanie linii, nie koniecznie o gubienie kilogramów)
musli z mlekiem 2%(ja kupuję 0,5 lub 0%, ale jak Łukasz pójdzie do sklepu, to niestety mamy 2%)
jabłko
Chimera (patrz wyżej)
kawalątko kiełbaski
kromeczka ciemnego chlebka
grejpfrut
kawa czarna z połową łyżeczki cukru
zjem jeszcze (w fazie planowania)
zupkę typu "porcja warzyw" lub musli
2,3 herbatniki (straaaaaaaaaaaaaaaasznie mi cukru brakuje )
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki