Strona 1 z 20 1 2 3 11 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 198

Wątek: Chcieć to móc -20kg!zostało 5-7kg :) Dam radę:)

  1. #1
    serpentia79 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2006
    Mieszka w
    Brzeszcze
    Posty
    0

    Domyślnie Chcieć to móc -20kg!zostało 5-7kg :) Dam radę:)

    Tytuł wątku mało oryginalny i w trochę zbyt wielkim skrócie opisuje to co czuję. Chciałabym schudnąć, ale nie potrafię się do tego zabrać.
    Mam wielką potrzebę wygadania się, a w necie odpowiada mi ta niecałkowita, ale jednak anonimowość. To będzie długi post.
    Mam ten sam problem co większość forumowiczów - ważę za dużo. W tej chwili przy wzroście 168cm mam 80kg. Musiałabym zrzucić 15-20kg. Moje problemy zaczęły się po śmierci Mamy. Miałam wtedy 12 lat. Zostałam z ojcem, który zawsze mnie krytykował, nigdy nie usłyszałam dobrego słowa. Cały czas miałam poczucie, że nie jestem dostatecznie dobra.Nadal je mam. Jak patrzę z perspektywy czasu to waga wtedy nie była żadnym problemem, ważyłam jakieś 56kg przy 165cm. Problemem była izolacja od rówieśników, poczucie niższości, bycia gorszym. Do dzisiaj nie potrafię nawiązywać normalnych relacji z innymi ludźmi. Waga jest chyba problemem wtórnym. Bo tłumaczy dlaczego unikam ludzi a oni mnie, grubasa.
    W liceum przytyłam do 68kg, na studiach zajadając stresy egzaminowe osiągnęłam 82kg, żeby potem skakać do 70, do 65, a potem znowu do 80kg. Na początku w pracy schudłam 7kg do 72kg, ale teraz wróciłam do 80kg. Pracuję 10-19 i jem po powrocie do domu ok 20, bo w pracy nie mam jak. Do tego w sumie bardzo mało ruchu w pracy i brak sił na ćwiczenia, brak motywacji. Wracam do domu i siedzę przed komputerem.
    Jak mówi moja siostra - wszystko zaczyna się pod kopułką - czyli w głowie. U mnie niestety same złe rzeczy tam siedzą - mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, uważam że jestem gruba, brzydka, głupia. Że kogoś takiego jak ja nie czeka w życiu nic dobrego, że ludzie zawsze będą się ze mnie śmiac i mnie krzywdzić. Że nikt mnie nigdy nie pokocha. Że żaden facet nie zainteresuje się kimś takim jak ja, bo nie jestem tego warta. Co gorsza jeżeli widzę jakies zainteresowanie, to robię wszystko żeby tą osobę zniechęcić i w ten sposób potwierdzić to co o sobie myślę. Samospełniająca się przepowiednia.
    Jest bardzo fajna książka SCHUDNĄĆ BEZ DIETY - MITY NA TEMAT NADWAGI Elżbiety Zubrzyckiej - bardzo polecam. Jest tam min. takie stwierdzenie, że ludzie z problemami emocjonalnymi uciekają w nadwagę, bo to zapewnia im spokój od świata, że otoczenie rozumie że taka osoba jest samotna no bo kto by ją chciał. Troszkę poprzekręcałam, ale tak jest w moim przypadku.Dlatego rodzina nawet mnie już nie nagabuje czy wreszcie mam faceta. Nie potrafię wyjść na przeciw drugiej osobie - od razu stawiam się w pozycji nad- lub podrzędnej czyli albo odstraszam udawaną pewnością siebie, nawet agresją, albo jestem strasznie nieśmiała i cicha co też zniechęca ludzi.

    Na studiach z powodu tej niskiej samooceny prawie wpadłam w depresję,płakałam przez 3 miesiące,dostałam wrzodów, zaliczyłam kilka wizyt u psychologa, ale pani miała ze mną problem bo nie umiałam przerzucić swojego myślenia na inne tory. Dowiedziałam się tylko, że jestem niedojrzała emocjonalnie i nie mam jeszcze sprecyzowanego charakteru czy jakoś tak . Ból psychiczny zagłuszałam bólem fizycznym - mam na ciele pełno blizn po cięciu się skalpelem, igłą. Takie coś wciąga - daje kontrolę nad swoim ciałem, nad odczuciem bólu. Mało kto o tym wie, a blizny=sznyty są maleńkie. Kłamię że kot mnie podrapał, a ludzie wierzą, tak jak wierzyli lub chcieli wierzyć jak były świeze - a ja wołałam w ten sposób o pomoc.
    Nie mam prawie znajomych, bo w podstawówce i liceum ojciec nie puszczał mnie nigdy na żadne imprezy, a ci ze studiów są porozrzucani po całym kraju, mają swoją pracę i życie.
    Praca - dom, praca - dom. Zero zycia towarzyskiego. Ponieważ zarabiam za mało żeby się utrzymać, mając prawie 28 lat mieszkam dalej z ojcem, który jest najbardziej toksyczną osobą jaką znam. Ciągle mi przypomina że to jego dom, że nie jestem u siebie. A ja tu całe życie mieszkam Sprzątanie jest na mojej głowie, a on tej pracy nie szanuje.
    Ja egzystuję, bo nie można nazwać tego życiem. Nie mam odwagi żeby coś zmienić.
    Nie odczuwam żadnej radości, nie potrafię sprawiać sobie przyjemności - za pieniądze które dostałam na gwiazdkę kupiłam viledę do sprzatania w domu, zamiast kupić sobie jakiś ciuszek. No tak - na mnie nie ma ciuszków, w worku moge chodzić.
    Czuję się osaczona. Przynajmniej w pracy robię to co lubię, tylko że mało płacą i nie mogę się usamodzielnić.

    Przy tych wszystkich problemach z samooceną, schudnięcie jest problemem. Tak jak pisałam nadwaga jest "bezpieczna" bo ludzie mnie zostawiają w spokoju. Nie mam pieniędzy na modne ciuchy, ubieram się w ciucholandzie, a będac grubasem mam wymówkę żeby ich nie kupować - bo przecież w nic się nie mieszczę. Chciałabym być szczupła ale boję się swojej seksualności. Nie miałam nigdy nikogo. Chciałabym być szczupła...ale bardziej dla innych, żeby mnie zaakceptowali, a nie dla siebie, a na to z kolei buntuje się jakaś część mnie, że mają mnie przecież akceptować taką jaka jestem, dla mojego wnętrza a nie wyglądu. I tu jest błędne koło. Nie myślę o tym by schudnąć po prostu dla własnego zdrowia. Jedzenie stało się pocieszeniem, ostatnią przyjemnością, zwłaszcza słodycze.

    Problem wrócił kolejny raz, bo ktoś jest dla mnie miły. Ja już myślę nie wiadomo co, a z drugiej strony odzywa się głos że on jest miły bo ma taki charakter, że wcale niczego nie oczekuje. I że zrobię z siebie głupka. Bo przecież takiego wieloryba jak ja....itp
    Żeby było śmieszniej odechciewa mi się jedzenia, chyba już się wkręciłam czyli zakochałam, znowu będę cierpieć.
    Jak widze siebie w lustrze, to czuję obrzydzenie. Nie mogłabym się nikomu pokazac nago. Nie pójde na masaż ani do kosmetyczki, żeby nie razić czyjegoś poczucia estetyki. I nie przemawia do mnie że są "gorsi" ode mnie, jak to siostra czy koleżanka mi usiłują przetłumaczyć.
    Już przestałam się użalać znajomym, bo nikt nie jest w stanie tego wytrzymać.
    Nie lubię wieczorów, weekendów, kiedy nie pracuję, i mam czas na myślenie, na użalanie się nad sobą. Dlatego uciekam w pracę ile się da, żeby nie myśleć nad swoim życiem...

    Wiem, że nawet jeżeli jakims cudem schudnę, to szybko wrócę do wagi wyjściowej , wystarczą stresy czy jakies uczuciowe [jak zwykle tylko z mojej strony] zawirowania.

    Proszę, bądźcie wyrozumiali. Ja już nie chcę tak żyć, ale nawet na ostateczną decyzję nie mam odwagi, choć myslałam o tym wiele razy. Bo nikt by nie tęsknił.

  2. #2
    klakier20 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-09-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    serpentina79 przeczytałam Twój list bardzo dokładnie.
    To smutne co piszesz Straciłaś mamę i to w tak młodym wieku z pewnością mocno to przeżyłaś
    i cierpisz do dziś. Internet jest dobrą rzeczą bo inny Cię nie widzą tylko "słyszą twoją duszę".
    Możesz się "wygadać" ile tylko zechcesz - w ten sposób jest o wiele łatwiej,
    wiem to z własnego doswiadczenia - o problemach lepiej się rozmawia z całkiem obcymi ludźmi a jeszcze lepiej jest przelewać swoje mysli i odczycia pisząc.
    Cieszę się, że trafiłaś na to forum - tu ludzie mają podobne problemy
    tzn. z nadwagą i potrafią każdego zrozumieć.
    Wiem, że to będzie bardzo trudne ale musisz zmienić nastawienie przede wszystkim
    do siebie ale i do swojego otoczenia. Musisz zacząć pozytywnie mysleć.
    Chciałabym Ci umieć pomóc..
    ...teraz muszę juz lecieć ale obiecuję, że jutro zajrzę do Ciebie i dokończe
    to co siedzi mi w głowie po przeczytaniu Twojego listu
    Trzymaj się..

  3. #3
    Guest

    Domyślnie

    Ło matko długi wywód, ale przeczytałam go do końca. Wypowiem się tylko na temat odchudzania, bo reszta jest za ciężka. W sensie, żeby Ci pomóc bo nie jestem psychologiem ale uważam, że jest Ci on potrzeby.
    Może to zabrzmi brutalnie, niemiło, złośliwie czy jak to sobie nazwiesz. Ale uważam, że z takim podejśćiem nie masz co się brać za dietę. Jeśli ktoś myśli, że i tak mu się nie uda to po co zaczynać? A jak piszesz, że nawet jak Ci się uda to i tak przytyjesz to po co się męczyć te kilka miesięcy? Lepiej od razu dać sobie spokój i zaakceptować siebie. Ja nie uważam, że Ci się nie uda, że masz się nie odchudzać. Wręcz przeciwnie. Uważam, że każdy jeśli tylko tego bardzo pragnie schudnie, że wygra tę walkę toczoną głównie ze sobą samym. Ale najpierw musisz zmienić nastawienie. Musisz wierzyć w siebie. Bo wiara czyni cuda...naprawdę. Uwierz w siebie a świat stanie się piękniejszy.
    Powodzenia!

  4. #4
    Big
    Big jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hmm. Nie tak łatwo odpisać na Twój post. Nie chce Ci prawić głupich tekstów w stylu "wszystko będzie dobrze" bla bla. Ale jesteś młodą i inteligentną dziewczyną, a życie jest przed Tobą.Kochana...ludzie się podnoszą po najtragiczniejszych, najbolesniejszych doswiadczaniach bo człowiek potrafi mega dużo znieść. I Ty tez potrafisz. Potrafisz bo juz wiele osiągnełaś. Skończyłaś studia, masz pracę którą lubisz. Wydaje mi się, że Twój problem jest zbyt ciężki dla Ciebie, nie wahaj się sięgnąć po poradę lekarza, psychologa, grup wsparacia. Ci ludzie dokładnie po to tam są by Ci pomóc. I jeśli się wsydzisz pomyśl, że oni niejedno w życiu widzieli i słyszeli a ponadto są na tyle doświadczeni by Ci służyć radą, pomocą. I pamiętaj, że możesz (jeśli nie wszystko) to wiele. Postaraj się powolutku dietkować. Tutaj, z nami. Będziemy Cię wspierać z całych sił. Akceptacja Ciebie pozwoli Ci na otworzenie się na innych, którzy na pewno docenią, że jesteś wartościową osobą. Co do tego nie mam wątpliwości, tylko daj się ludziom poznać. Pozdrawiam z calego serca.

  5. #5
    serpentia79 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2006
    Mieszka w
    Brzeszcze
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dziękuję Wam za ciepłe słowa. I za te otrzeźwiające też.
    Ja wiem, że kluczem do wszystkiego jest pokochanie i zaakceptowanie siebie takiej jaka jestem. I to jest najtrudniejsze w tym wszystkim. Schudnięcie przy tym to pikuś. Bo bez zmiany nastawienia nie mam co mysleć, ani próbować.
    Najgorsze że ja to wiem, a nie potrafię sie zmienić.
    Uważam, że każdy jeśli tylko tego bardzo pragnie schudnie, że wygra tę walkę toczoną głównie ze sobą samym. Ale najpierw musisz zmienić nastawienie. Musisz wierzyć w siebie. Bo wiara czyni cuda...naprawdę. Uwierz w siebie a świat stanie się piękniejszy.
    ...to właśnie o to chodzi Newa
    Ja jeszcze "oficjalnie" się nie odchudzam, muszę się "wypłakać", wyrzucić te jady z siebie. Kiedyś pisałam coś w rodzaju pamiętnika, teraz wolę w necie.
    Nie oczekuję, że każdy będzie głaskał mnie po główce, ale że też pomożecie mi przejrzeć na oczy.
    Jak piszę o sobie, o czymś co "osiągnęłam", umiem, to są to dla mnie suche fakty, nic co dawałoby mi lepsze samopoczucie. Bo zawsze czuję się gorsza od innych.
    Skończyłam studia, pracuję w wymarzonym zawodzie, powoli ludzie mnie doceniają i chcą korzystac z moich usług, szef twierdzi że mam większą wiedzę niż moja koleżanka, która kończyła ze mną. Znam 3 języki, z czego jeden bdb. Gdybym sobie przypomniała francuski to byłyby 4 . I przy tym nadal uważam że jestem nikim.
    No tak, zapomniałabym - mój ojciec ciągle mi to powtarza, ostatnio nawet przy szefie - że dopiero po 5 latach pracy będe miała jakieś doświadczenie, a teraz jestem nikim i mam się uczyć od innych.
    Mam w sobie tyle żalu...

  6. #6
    Guest

    Domyślnie

    serpentia dziewczyno droga!
    wynajmij cos i wyprowadz sie od ojca
    bez poczucia winy, ze niby jestes mu winna mieszkanie z nim, sprzatanie i nie wiadomo co jeszcze
    bedzie gral na Twoich emocjach, probowal wygenerowac mysli, ze "powinnas"...
    a nic nie powinnas
    cholernie przykry jest Twoj post i nie zasluzylas na to, co Cie w zyciu spotkalo
    w czlowieka trzeba wierzyc, wspierac go
    kazdy ma prawo do bledow, porazek i naprawiania tego co napsul
    trywialne moze, ale ja wiem, jak duzo daje ciepla wspierajaca rodzina
    sama taka mam i pre do przodu na maxa, wiedzac, ze jak sie posypie, to oni beda
    po oblanym egzaminie uslyszalabym "glowa do gory, mala, widac sie prof nie poznal na Tobie", a nie "widac glupia jestes, ze nie zdalas"
    i gdybys Ty dorastala w moich warunkach, bylabys rozesmiana, zrealizowana zyciowo laska, nawet jesli z nadwaga
    Twoj post mnie tez wkurzyl na maxa, nie Ty oczywiscie ale to, ze przez gorycz i brak akceptacji marnuje sie zycie na pewno fajnej i wartosciowej dziewczyny
    kobieto masz 27 lat, zabierz zycie z toksycznych rak ojca i sie wyprowadz na "swoje"
    nawet jezeli wynajete
    jestes mega - po skonczonych studiach miec wymarzona prace to jest niesamowite osiagniecie - wiekszosc ludzi nie wie, co jest dla nich "wymarzone", a po drodze chodzi na rozne kompromisy i konczy nie tak jak chciala w wieku lat nastu
    a trzy jezyki - respect! i to w dodatku z czwartym po prostu zapomnianym.....
    ja znam 2 bardzo dobrze i uwazam, ze jestem w mniejszosci ludzi, trzy to juz cos naprawde rzadkiego! powinnas byc z siebie dumna na maxa!
    mowisz, ze ojciec cos powiedzial przy szefie - ojciec toksyczny, szef z wymarzonej pracy - niech i praca bedzie TWOJA, ta Twoja prywatna przestrzenia zyciowa, gdzie sie realizujesz i jestes doceniana - krotko mowiac nie wpuszczaj ojca do pracy
    i wez sie za to, co Cie meczy - to Twoje zycie i jedno je masz, a przelecialo Ci juz w nieciekawej atmosferze i z problemami calkiem sporo
    moj ukochany chlopak zyl w domu podobnym do Twojego, dlatego znam problem jakby na zywo i tym bardziej mnie to wkurza, bo wiem, jak cudowna i wartosciowa, najlepsza ze wszystkich osoba moze czuc sie niadowartosciowana, i jak to potrafi wychodzic na kazdym kroku
    waga to problem wturny, miej w d... wage
    nie traktuj jej jako priorytetu
    zacznij po prostu zyc tak, jak jest dla Ciebie najlepiej
    jedz warzywa i owoce, chude mieso, pelnoziarniste weglowodany - bo to jest najlepsze dla Ciebie i Twojego ciala; odstaw slodycze i tluste - pomysl o tym jak o wrogu i dodatkowej przyczynie frustracji, organizm w dodatku meczy sie godzinami z trawieniem takiego gowna, a rozne E-... zalegaja w komorkach, zylach, nie wiem - wszedzie
    zapisz sie na jakis sport - ja na silowni jak widze dziewczyne z duza nadwaga, wcale nie mysle "ale gruba", tylko "kurcze, szacunek, ze jej sie chce - dzielna dziewczyna!"
    ludzie maja zreszta nadwage z roznych przyczyn, chorobowych tez
    odchudzaj sie w sensie, ze zacznij zyc zdrowiej i cwiczyc
    ale nie traktuj tego jako sensu zycia
    15 czy 20 kg wiecej to nie powod, zeby odkladac zycie na jutro czy w ogole nie wiadomo kiedy
    pomysl sobie, jak chcialabys zyc, czego jestes ciekawa
    i zacznij przec do przodu
    wiele osiagnelas, osiagniesz i to
    a 100 miesiecznie na jakis wymarzony kurs - salsy samby aerobiki skalki cokolwiek, na pewno wygospodarujesz
    wstawaj rano i usmiechaj sie do siebie
    i do przodu
    i koniecznie sprobuj odseparowac to co toksyczne - dziala jak nie wiem, zejdzie z Ciebie napiecie i zaczniesz oddychac pelna piersia
    a ja trzymam kciuki!!!
    i wez sie za to NAPRAWDE, bo zycie jest do szalenstwa piekne, jesli sie spojrzy na nie odpowiednio!

  7. #7
    klakier20 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-09-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    serpentia79 tak jak obiecałam - jestem
    Rzeczywiście trudno jest odpisać na Twój post - chociaż od dawna interesuje się psychologią.
    Problemy, które masz siedzą gdzieś tam głęboko w Tobie i tak jak piszesz uciekasz w jedzenie a nawet okaleczasz/okaleczałaś swoje ciało by zapomnieć o tym wszystkim. Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się
    o tym komuś powiedzieć - od tej pory nie bedziesz z tym sama. Bedę Cię wspierać jak najlepiej umiem
    i myslę, że inne dziewczyny także.
    Wydaje się, że mimo tego co przeżywasz i tak udało Ci się dużo osiągnąć.
    Cytat Zamieszczone przez serpentia79
    Skończyłam studia, pracuję w wymarzonym zawodzie, powoli ludzie mnie doceniają i chcą korzystac z moich usług, szef twierdzi że mam większą wiedzę niż moja koleżanka, która kończyła ze mną. Znam 3 języki, z czego jeden bdb. Gdybym sobie przypomniała francuski to byłyby 4
    Nie możesz cały czas wmawiac sobie, że jestes nikim. Sama zobacz: to co piszesz przeczy temu wszystkiemu. Jesteś wspaniałą, inteligentną osobą, która skończyła studia i czerpie satysfakcje
    ze swojej pracy. Do tego wszystkiego możesz się pochwalić znajomością jezyków
    co w dzisiejszych czasach jest ważne i bardzo przydatne.
    Co do Twojego ojca to jest (nie wiem czy to odpowiednie słowo) okrutny dla Ciebie.
    Zastanawiałaś się dlaczego tak się zachowuje? Dlaczego krzywdzi Cię słowami? Czy był zawsze taki?
    Nie chcę go w żaden sposób usprawiedliwiac ale..Może on także nadal nosi w sobie cierpienie jakie go spotkało gdy odeszła Twoja mama.. i w ten sposób wurzuca z siebie cały gniew, który go ogarnia. Uważam, że powinnaś poważnie i na spokojnie z nim o tym porozmawiać.

  8. #8
    Guest

    Domyślnie

    Serpentia79 witaj!

    Powiem szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do Twojego problemu. Bliska mi osoba cierpi na depresję, trwa to już jakiś czas. Również stosuje wobec siebie autoagresję, ma za sobą nieudaną (na szczęśnie) próbę samobójczą... Być może dlatego jest mi Cię łatwiej zrozumieć. Zwłaszcza, że również na pewnym etapie mojego życia miałam problemy ze sobą. Związene one były z samooakceptacją, nadwagą, bardzo niską samooceną...

    Wiem, że ławto jest powiedzieć "zmień nastawinie", "zmień sposób myślenia o sobie". Trudniej to zrobić. Mówisz, że musisz najpier zaakceptować siebie żeby schudnąć - że wtedy dieta to będzie pikuś. Może spróbuj to odwrócić. Schudnij żeby zaakceptować, najpierw swoje ciało, później siebie. Może kiedy pozbędziesz się nadwagi zrozumiesz, że nie jesteś beznadziejna (a napewno nie jesteś), że potrafisz osiągnąc obrany cel.

    Piszesz też o ojcu, który jest "toksyczną" osobą w Twoim życiu, że nigdy Cię nie doceniał. Zrób mu na złość i pokaż, że potrafisz schudnąć, znaleść sobie faceta, przyjaciół i być zadowoloną z życia. Jesteś młodą, wykształconą i bardzo wrażliwą kobietą. Możesz osiągnąć wszystko. Zacznij od pozbycia się nadwagi - taki test dla Twojej silnej woli i determinacji Spróbuj to potraktować w taki sposób.

    A co do relacji z innymi ludźmi. Spróbuj nie przybierać tej nad- albo pod-rzędnej pozycji. Bądź sobą. Jeśli ktoś się Tobą interesuje i chce z Tobą spędzać czas to znaczy, że Cię lubi. Postaraj się nie zniechęcać ludzi do siebie.

    Życzę powodzenia I trzymam za Ciebie mocno kciuki

  9. #9
    serpentia79 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2006
    Mieszka w
    Brzeszcze
    Posty
    0

    Domyślnie

    zacznę powolutku metodą małych kroczków.
    pierwszy raz od dawna wróciłam z zakupów bez słodyczy, za to z pomidorami, sałatą, pomaranczami, mozzarella
    szukam jakiegoś aerobiku czy siłowni w okolicy, postaram się jutro kupić okularki i przepraszam się z basenem, bo lubię pływac, tylko wstydzę się swojego ciała
    Wasze słowa naprawdę dodają mi sił

    Poszłam dzisiaj do fryzjerki, ale nie umiałam się z nią dogadać i nie skorzystałam z jej usług, a tak bardzo chciałam zmienić fryzurę. Szkoda, nie wiem kiedy w takim razie znajdę kogoś kto zechce mnie ostrzyc i pofarbować

    Bardzo potrzebuję miłości, chciałabym ją dawać i brać, ale znowu wszystko wraca do wyglądu.
    Pomalutku...spróbuję...będę pisac jak mi to wychodzi
    Dziękuję Wam raz jeszcze za wsparcie!

  10. #10
    Guest

    Domyślnie

    serpentia79 - co za powiew optymizmu Cieszę się, że zdecydowałaś się na zmiany. Widzę, że masz świetny plan - warzywka zamiast słodyczy, poszukiwanie siłowni, basen Będzie dobrze, dasz radę i małymi kroczkami osiągniesz wszystko Uwierz, że marzenia się spełniają!

    Życzę powodzenia!

Strona 1 z 20 1 2 3 11 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •