I: Przeczytałam cały mój wątek od początku, wydrukowałam Twoje i innych wypowiedzi, stanęłam na wagę i oto moje wnioski:

- muszę naprawdę mniej jeść
- a jak już się nie mogę opanować, to przynajmniej zdrowiej
- Richy Guitar działa niezależnie od tego, kiedy jest oglądany. Trzeba tylko wiedzieć, po co się go ogląda [działanie tego mechanizmu wyjaśnię na dole]
- ważę 74 kg.. zamiast 55!
- nie mogę dać się złamać
- mnie naprawdę zależy
- ładne dziewczyny zazwyczaj mają wokół siebie stado wyręczaczy i ułatwiaczy
- no i są bardziej przebojowe
- słodycze mi szkodzą, głównie mojemu mózgowi
- jestem klucha i czuję się świetnie, ale.. dużo gorzej wyglądam :P
- ziołą są nawet dobre.

II: Dodam jeszcze, że działają jak antidotum po słodyczach.
A konsekwencje tej pabliczki czekolady, którą zjadłam kiedyś, by móc zasnąć, ciągną się za mną do teraz - jeśli nie zjem nic słodkiego, nie zasnę do 5, za to prześpię pół dnia, albo nie będę spać w ogóle.

Dzięki rumiankowi jestem w stanie normalnie zasnąć, choć ma wydłużony czas działania.
Ale zawsze to lepiej, położyć się spać o 3:30 niż o 5.. Różnica tylko taka, że nic mi się po nim nie śni.

Chyba zacznę gdzieś zapisywać te moje absurdalne wnioski..

III: Film
Zauważyłam od pewnego czasu, że kiedy oglądam jakiś film, który mi się podoba, oglądam go w kółko i zawsze zatrzymuję się na niektórych, ulubionych scenach. Potrafię przy tym oglądać sześciosekundową sekwencję przez pół godziny.. Dosłownie.
Kiedy oglądam te sceny, dostaję nagłego przypływu sił i mogę przenosić góry, mimo, że sceny te przedstawiają drobne gesty, które w istocie nie mają żadnego wpływu na akcję.
Czuje się jakbym dostrzegała coś, czego nie widzą inni, i to daje mi kopa. Widzę ich szczególność, mimo, że są nieszczególne. Zresztą, choć mało ważne, sceny te zaprzątają mój umysł do tego stopnia, że nie jestem w stanie myśleć o jedzeniu, bo mi się włącza "odtwarzacz", który po prostu nakazuje mi wysiłek fizyczny.

I taki stan mam, dopóki nie zajmę czyms innym mojego mózgu. I nie włączę kolejny raz tego filmu.

Poza tym, oglądając ulubione sceny wpadam w taki trochę euforyczny stan, poprawia mi się samopoczucie i od razu lepiej funkcjonuję.

Czuję się, jakbym opisywała doświadczenie na zwierzęciu, ale cóż..