-
nie wiem bo to tylko kilka dni było a ja nie mam wagi więc waze sie raz na 2 miesiące .. moze to i lepiej bo jak mam chwile slabosci to nie musze patrzec jak waga idzie w góre .. teraz stosuje różne dietki (w sensie np. jednego dnia 700 kcal, drugiego 1000) i ćwicze .. biegi i takie drobne ćwiczonka, coraz wiecej osób mówi mi ze schudłam.. ale ja w to nie wierze, jestem gruuba ;//
-
Nie załamuj się!
Ja posłuchałam rad kilku zaprzyjaźnionych forumowiczów i jem więcej, dobijam do 1000 kcal, ćwiczę już 2 razy dziennie po 30 min na steperze i jutro wchodzę na wagę i 64 kg na liczniku
-
no tak ale ja naprawdę jestem rozbita! wiesz ile ludzi z różnych stron udzielało mi podpowiedzi? każdy mówił inaczej i jak tu zdrowo mysleć i przedewszystkim sie odchudzac?
-
Wiem co czujesz, od poniedziałku jestem na diecie 1000 kcal, co w rzeczywistości oznacza od 700 do 1800 kcal (tylko raz, potem już 700, 800 i 900) i nadal ważę 65 kg. Zawsze po tylu dniach miałam już 2 kg mniej. To dopiero ból. A upragniony wyjazd nad morze zbliża się coraz szybciej. Czekałam na niego kilka lat, zmieniłam w tym czasie mężczyznę, który dodaje mi otuchy i sprawia, że czuję się w miarę ładna - i co? Znowu na liczniku 65 kg. Można się załamać, nieprawdaż?
-
no tak teraz dodałam nowy temat dotyczący wskazówek itp, może ty mi pomożesz?
Ps. - ty przynajmniej masz wsparcie w chłopaku .. ja go nie mam i nie zapowiada się abym go miala ..
-
Z miłą chęcią. Napisz co jest Twoim największym problemem i co sprawia Ci największy trud - od tego zaczniemy.
-
hmm .. nie wiem co jeść- czego to nie zjem, ciągle jest zle .. albo np. w soboty mama upiecze ciasto, aa.. skuszę sie na kawałek, przeciez mało dziś zjadłam pozniej zjem drugi i trzecie i czwaty! dzisiaj zjadłam chyba ze 4 ;/ dobrze ze do kupnych słodyczny mnie nie ciągnie .. potrzebuje jakis wskazowek- co jesc a czego unikac ..
-
znam ten bol-moja mama tez wczoraj upiekla ciesto i od sasidow dostalismy weselne ale poki co moja silna wola wygrywa
tankat bo najgorzej jest zaczac-wiem to po sobie wiec moze srpobuj nie skusic sie na ani jeden kawaleczek ciasta bo wiesz co jest potem?
-
no ale to nie jest początek bo to juz 3 miesiąc ..
-
Witaj!
Odpisuję teraz, bo zawsze rano jest takie 30 min kiedy nie jem i siedzę w necie Może podam Ci mój aktualny plan dnia - najrozsądniejszy ze wszystkich tych milionów razy kiedy byłam na diecie
- Pobudka 10:00-11:00
(za późno, wiem, ale odsypiam codziennie wstawanie o 6 rano na studia)
- Łykam Therm Line II
- Śniadanie 10:30/11:30
(30 min po Therm Line II)
- Łykam Therm Line II
(30 min przed obiadem)
- Obiad 14:30/15:30
(mięso, warzywa, nie popijam w trakcie jedzenia)
- kolacja 18:00/19:00
(jogurt/owoc)
Nie jem w przerwach, chyba, że mnie bardzo skręca, to zjem sobie suchą wasę.
Jak radzę sobie z pokusą na ciasto domowej roboty, np. mojej?
Nie będę długo szukać, wczoraj mama powiedziała, żebym upiekła ciasto owocowe. Upiekłam. Pierwszy raz w życiu nie próbowałam przy kręceniu ciasta anie nie zjadłam chociaż kawałka kiedy już wystygło. Co takiego zrobiłam?
- Może byłam cały czas najedzona?
- Może myślałam o kaloriach, które mi zostały do końca dnia i że mam większą ochotę na jabłko (którego normalnie nie lubię) i wiśnie?
- Może po prostu inaczej podchodzę teraz do tej diety. Wykluczyłam absolutnie chleb, ziemniaki, frytki, ryż, słodycze i z czego jestem najbardziej dumna - sól - mojego cichego, wielkiego wroga. Zawsze soliłam na potęgę, a teraz jem słone tylko to co mama robi na obiad.
Ogólne zmiany, jakie zaszły w mojej głowie:
- Zrozumiałam, że najważniejszy jest ruch! Dwa razy dziennie po 30 min na stepperze plus A6W)
- Wybieram co wolę zjeść tego dnia i nie robię żadnych odstępstw, typu: "oj, dawno nie jadłam sera żółtego z majonezem. Jak zjem plasterek to nic mi nie będzie"
- Zaczęłam jeść kolacje. Najmniejszy posiłek w ciągu dnia, ale podchodzę do tego tak, że jem wtedy to, czego nie zdążyłam skosztować za dnia. Wczoraj były to wiśnie i jabłko.
- Staram się dobijać do 1000 kcal, bo zależy mi na chudnięciu ale i rozkręceniu metabolizmu ćwiczeniami. Szkoda marnować ten wysiłek głupią dietą.
- Zerkam sobie na indeks glikemiczny produktów i jem produkty o niskim indeksie.
- Jem też wolniej, gryzę dokładniej.
- Nie wiem czy to coś daje, ale piję od dwóch dni czerwoną herbatę aromatyzowaną owocami leśnymi i wreszcie się wypróżniam i czuję, że toksyny ze mnie wychodzą. Mam płaski brzuch - wiadomo, trochę odwadnia ta herbata, ale takiego efektu ostatnio potrzebowałam.
- Jak zacznę mieć skurcze łydek (bo zacznę), to wezmę aspargin i będę piła sok pomidorowy.
- Mam też motywację, bo jadę z chłopakiem i znajomymi nad morze. Chciałabym wyjść na plażę bez skrępowania. Wiem, że przy 60 kg wyglądam jak człowiek.
- Smaruję nogi i tyłek po kąpieli serum intensywnie wyszczuplającym firmy EVELINE (taka perłowa tubka z zieloną zakrętką). To oraz ćwiczenia bardzo widocznie zredukowały mój cellulit. Prawie go już nie mam. Smaruję prawię od miesiąca a ćwiczę od tygodnia.
A teraz odpowiem na Twoje pierwsze pytanie: Co jeść a czego unikać?
Unikać:
- soli
- cukru, słodzików (bardzo niezdrowe)
- białego pieczywa (ja proponuję wasę, mi smakuje i nie czuję się poszkodowana kiedy rodzina wcina świeże bułeczki)
- masła (chociaż na moje chory oczy to akurat powinnam je jeść, ale najpierw chcę schudnąć 5 kg), margaryny. Można jeść kanapki bez smarowania czymkolwiek
- serów: żółtego, brie, pleśniowego (my love), białego tłustego i pół tłustego
- pasztetów, tłustych wędlin
- produktów o wysokim indeksie glikemicznym
- i słodyczy... chociaż jak będę miała ochotę to zjem ptasie mleczko czy czekoladę. Po prostu, żeby posmakować a nie wciągnąć całe opakowanie, jak to zwykle bywało.
Co jeść?
- wszystkie owoce
- wszystkie warzywa
- chude sery i wędliny, twarożki
- chleb wasa, jest pełno smaków, każdy znajdzie coś dla siebie (ja najbardziej lubię Crisp & light 7 zbóż, 19 kcal/kromka)
- chude mięsa i ryby
- kotlety bez panierek. To nie problem usmażyć jedną taką sztukę.
- warzywa do obiadu bez zasmażek, bułek tartych, śmietany. Lepiej z oliwą lub sosem winegret.
- i ogólnie wszystkie o niskim indeksie glikemicznym
A co do podjadania, próbowania, tu kawałek, tu okruszek, to po prostu trzeba ze sobą walczyć. Nic nie przyjdzie samo. Jak ciągnie Cię, żeby zjeść to i tak zjesz. Potrzeba silnej woli i tyle. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że niby ja mam super silną wolę, po prostu tak zależy mi na schudnięciu tych 5 kg, że odmówię sobie absolutnie wszystkiego i będę trzymać się planu dnia.
Jak masz jeszcze jakieś wątpliwości to pisz, lubię pomagać innym
I poszukaj tabel produktów z indeksem glikemicznym, to daje pewien pogląd na różne rzeczy, typu dlaczego jak zjem hamburgera to od razu jestem głodna, a dlatego, że ta buła od hamburgera ma indeks glikemiczny 90 (przy maksymalnym możliwym 110 - maltoza czyli piwo). I takie inne super rzeczy można wywnioskować
Pozdrawiam gorąco!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki