-
No to już 8 dzień diety za mną, ależ jestem z siebie dumna! ^^
Popadnę jeszcze przez to w samouwielbienie, bo wreszcie mi się udaje i pobiłam swój życiowy rekord [7 dni] w dietkowaniu!
Dzisiaj byłam w sklepie i tak strasznie mnie korciło na słodkie, że ahh... Przez to pewnie, że zapomniałam łyknąć octu jabłkowego z rana.
No, ale opamiętałam się! Sięgnęłam po jogurt i grahamkę! Zawsze to lepsze niż czekolada. (-;
Przed chwilą skończyłam swoją godzinną sesję na rowerze, już 4 dzień z rzędu! ^^ Od jutra wprowadzam gimnastykę poranną i spacery z psem + małe bieganko.
Moje dzisiejsze menu wyniosło 1115kcal i jak dla mnie to trochę za dużo o te 100kcal... 
śniadanko: Moje tradycyjne wielkie kanapki warzywno-szynkowe = 310kcal. I activia = 125kcal.
Przekąska: Jogurt + grahamka = 355kcal.
Obiad: Ok. 100ml zupy pieczarkowej, bez ziemniaków = ok. 100kcal.
Przekąska: brzoskwinia + jabłko = 100kcal.
Kolacyja: Activia = 125kcal.
Widzę, że poruszyłyście dziewuszki temat diety kopenhaskiej. Ja ją "przeszłam" w wieku 14-nastu lat, kiedy to miałam jeszcze ambicje na modelkę i takie tam zabawy. Wiem, że wiek na tą dietę nie jest zbyt normalny, chociaż patrząc na 12-nastoletnie anorektyczki... ;| No w każdym bądź razie dieta ta u mnie skończyła się po tygodniu, kiedy to napadłam na worek czekoladowo-orzechowych czekoladek, a potem przepłakałam przez to resztę wieczoru... Nie mówiąc oczywiście o zawrotach głowy, wiecznym spaniu, braku sił i potężnym efekcie jo-jo. Ta dieta to kompletne głupota! I patrząc na nie które tematy na forum to mi po prostu żal tyłek ściska.. Zamiast zrobić sobie dietę do 1000kcal, gdzie jemy praktycznie to, co chcemy i bez wyrzeczeń! I głodówek! Zależy oczywiście od osoby, kto co je, jedni zdrowiej drudzy zaś nie. (; Koniec wywodu, bo się zdenerwowałam. ^^
Co do organizmów męskich, ich metabolizmu i odchudzania to po prostu jest to strasznie niesprawiedliwe! My biedne kobitki musimy się męczyć, a taki facet jak np. mój tata z dnia na dzień zrzucił 30 kilo... I wszyscy się nim zachwycali, a ja kulką zostałam, ale do czasu! xD Jednak faceci mają to też do siebie no i nie które kobity niestety też, że zasad diety nie przestrzegają i potem wraca ich piwny brzuszek. Ha ha ha! 
Jednak mimo wszystko zazdroszczę im metabolizmu, strasznie.
Jutro kontrolnie może uda mi się zważyć, bo chce mieć jakiś ogląd czy te godzinne jazdy na rowerku i 1000 kcal coś dają w ogóle. Jednak ostateczna waga już 03.09!
W sobotę czeka mnie wyjazd do Szczecina, co oznacza jedzonko w KFC. Na stronie KFC wyczytałam, że mój ukochany pocket ma aż... 650kcal!
Więc zastąpię go sałatką, która ma tylko 250kcal. Nie wiem jeszcze jak będzie z popcornem w kinie... No i mam nadzieję, że uda mi się dziabnąć jakieś spodnie. Szkoda, że wcześniej nie zaczęłam diety to może byłyby rozmiar mniejsze, ale cóż... xP
Na niedzielę zaplanowałam 5 kółek na stadionie, oczywiście z przerwami, chcę się jako tako sprawdzić. xP Bo jakoś cholernie boję się biegów w szkole w tym roku... ;/
A w poniedziałek po rozpoczęciu roku obiecałam Mojemu Lubemu wypad na kebab, ale już wiem, że zamówię kebab wegetariański, z czego zjem sałatki i surówki, bez sosów i będzie dobrze. (; A bułki pewnie i tak nie wcisnę w siebie.
Póki co zmykam. Dobrej nocy, kochane! *-;
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki