Start! Biorę się za siebie tradycyjnie od poniedziałku i postanowiłam poruszyć ważny dla mnie wątek euforii jaką niesie za sobą utrata paru kilogramów.Dziewczyny bo ze mną jest tak ,kiedy zaczynam chudnąć dostaje jakiegoś wariackiego kopa i powera do życia.Czuje się wtedy piękna i silna i nawet kiedy niewiele jeszcze widać znajomi mówią mi że jestem pewniejsza siebie i że coś się we mnie zmieniło.Piszę o tym bo znów brakuje mi tego uczucia,przytyłam i spadł mi cały zapał do używania życia w pełni.Zatęskniłam za dawnym poczuciem mocy,za tym ze kiedy chudnę czuję się bardziej seksowna a co za tym idzie atrakcyjna dla innych ludzi- dla płci męskiej także Napiszcie czy z wami jest podobnie,czy to reakcja łancuchowa?chudnę=mam poczucie mocy=chudnę= mam jeszcze większe poczucie mocy itd.