Ależ sobie strzeliłam obiadek
Z mięska jednak zrezygnowałam, bo lepiej nie łączyć węglowodanów z białkiem. Z resztą bez mięsa wyszło mi 440kcal To ten makaron No ale nic, dziś zjem jeszcze jogurt na podwieczorek i 2 kromki chleba z resztką pasty makrelowej na kolację. I oczywiście hektolitry zielonej herbatki
A teraz kawusia
A wiecie co, czasami człowiek musi sobie zrobić taki średnio dietkowy obiadek, tylko potem mniejszą kolacyjkę i git. Ważne jednak, by nie za często, bo przecież chodzi o to, by dostarczyć organizmowi jakichś substancji odżywczych...
W przyszłym tygodniu zrobię sobie naleśniczka cieniutkiego z chudziutkim białym serkiem i kilkoma rodzyneczkami. Mmmmm....Heh, chyba ustanowię "dzień małego zabronionego obiadku"