czesc czesc!! Wreszcie moge cosik napisac... Przez ostatnie dni siec mi dzialala...... no coz... raz jest klepiej, raz gorzej... tylko w niedziele udalo mi sie wytrzymac o mniej niz 1000kcal... przewaznie to bylo ok 1100, chociaz wczoraj zawalilam wszystko przez wyjscie do knajpy... piwo to moj najwiekszy wrog... nie dosc, ze samo w sobie ma duzo kalorii, to jeszzce potem nie moge sie opanowac zeby nic wiecej nie jest...... Jutro waga, tydzien po ostatnim wazeniu i metr... zobaczymy.... Ruchu to mam sporo Codziennie bieg, tanczenie i.... sekcja plywacka... wiec nie jest zle.... jejku!!! Podziwiam Was za takie ranne wstawanie... mi ledwo o 8-ej sie to udaje..... Pozdrawiam i slodkich snow... Miss... jak Ty sobie radzisz z silna wola?? Jak wytrzymujesz o tylu kaloriach?? Czy najtrudniej bylo na poczatku, czy codziennie "walczysz" z soba??