-
AnaAna a na czym dokładnie polega obrona magisterki?
Ja takze długo siedziałąm zawsze nad nauką i książkami wieczore. Natomiast moja siostra wolała wstawać wcześnie rano i się uczyć. Moje przeciwieństwo.
Jesteś uparta i to pozytywnie :!: :!: :!: :wink: :) :P
Mi też się podobają motyle i zastanawiałam się nad małym tatuażem-motylkiem,ale chłopak mi odradza bo mimo,że taraz będzie ładnie wygladać to w przyszłości już nie.
To pozostaje mi teraz Ci życzyć udanej imprezki :!: :!: :!: :!: :!: :!:
-
siemanko...
Misio - co jeden motylas, to ładniejszy :D
na avatarze mam takie swoje bossskie motylasy - robione henną ;P na prawdziwy nie mam odwagi - po prostu sie boje :D a chcialabym bardzo - tak, zeby wylatywał motylasek z dekoltu do góóóóóóóóry ;P ale boję sie co zostanie z motyla po ciąży jakiejś - ćma chyba ;) hehehe
Betty - obrona pracy polega na tym, że w danym dniu wchodzisz na galowo ubrana do pokoju ViPów uczelni - tam siedzi dziekan, Twój promotor + jakiś recenzent - losujesz sobie pytania - 2 <z całych 5 lat studiów...> i dostajesz pytanie na twarz od promotora dotyczące jakiegoś zaganienia Twojej pracy... taka tam zabawa ;)
:D
-
-
ej ! ten najładniejszy jest !
taki miły akcent :D ahhhhhhhhhh
kurde - która tak latała do dentysty? przyznawać się !
własnie plomba mi wypadła ! <jogurt jadłam wtedy...> między jedynką a dwójką ! dziurka się zrobiła :(:(:( aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ja nienawidze dentystów ! ałć ! właściwie to już mnie boli ;( kurdeeee ;P
aha - zjadłam loda - ale nie rozpatruje tego w kategorii wpadki - chciało mi się - po prostu - a zaraz i tak go spalę :D <poza tym, już chyba spaliłam, bo mały był...> hehe
dooooooooooooooobra - zawijam się szyken szyken ;P
bo juz nie dużo czasu - a ja sie dzisiaj szyken szyken długo bede ;)
udanego wieczoru życzę :P
buziolki ;*
-
LAAAAAAAAAAAAAAAAAAASKI !!
jest 14 godzina... właśnie z imprezy wróciłam :D
mega giga turrrrrrrrrrrrrrrrrrbo bossssssssssssko było ;P
nic na niej nie jadłam, ale wypiłam 6 piw i 4 wódki z Redbullem ;P <Czizas... gdzie? kiedy? za co :P??>
w każdym razie pobawiłam się dość rześko - wyrwałam paru chłopców <dla pozbycia się komplexów - bo każdy mówił, że jestem bossska i inne takie takie ;P - Wy to pozajmowane jesteście - więc myślicie już w trochę innych kategoriach, ale ja jako zdeklarowana singielka czasem tak lubię ;P - bez perwersji oczywiście, ale czasem trzeba zaspokajać swoje potrzeby inne niż te fizjologiczne ;)>
kurczę za dużo nie spałam, a zaraz lecę z chrześnicą na imprezy z okazji dnia dziecka - bo jej już obiecałam, a jestem taaaaaaaka styrana <z piosenki happysad ;P - mimo wszystko polecam ;)> a później zostałam zaproszona na urodziny, na które oczywiście pójdę - tylko nie wiem co mogę kupić chłopcu, którego poznałam wczoraj ;P heheh
mam nadzieję, że te litry alkoholu nie wpłyną znacząco na moją dietę - w końcu nic przy tym nie jadłam - więc brzuszek nie urósł ;) hehe
mam nadzieję, ze Wam dietowanie lepiej idzie ;)
dzisiaj sobota - więc lecę na jakieś gruntowne porządki :D
Sija lejter ;)
-
Oj kochana widze ze imprezka goni imprezke ;) hihi... a za ten alkohol <klaps> :lol: Chociaz piwo moczopednie dziala wiec nie powinno Ci przybyc. Baw sie dobrze na tych urodzinkach :)
-
Kochana, nie takie rzeczy sie robilo! Ja jeszcze rok temu bylam zadeklarowana singielka! A najciekawsze jest to, ze uwielbialam ten stan! Serio. Drugi semestr czwartego roku - zaliczalam kilka imprez w tyg :) Zawsze z efektami :P Ech to byly czasy......
Ale pewnego dnia bach! - zakochalam sie. Po ok. 3 mies zamieszkalismy razem... W ogole wszystko sie tak szybko potoczylo.. Jestesmy razem niecaly rok a ja juz nie pamietam zeby bylo inaczej... I zamiast na impreze isc wole zrobic Misiowi kolacje, posiedziec z nim... STRRRRRASZNA sie zrobilam...
ok, moze nei jest tak zle, imprezkuje jeszcze troszke :) Glownei sama, bo moj Miisio nieimprezowy. Ale poki mi nie zbarania wylazic nie przeszkadza mi to :)
Tobie rowneiz zycze takiego spontanicznego zakochania sie. Bo to zajebiste uczucice :D
Buziaki
A tka by the way... chyba troszke zazdroszcze Ci tego zycia....... tez bym jeszcze tak sobie niezobowiazujaco poflirtowala.... To zajebiscie podnosi poczucie wartosci :D Ech my kobity, prozne stworzonka :D
-
Hiehie, ja też zawsze zadeklarowana pojedynczo byłam. Jak słyszałam rzewne kląskania zakochanych dziewcząt o dwóch połówkach jabłka, zaczynałam się pienić i wrzeszczeć, że ja całe jabłko jestem i nie czuję się w żaden sposób niepełna!!!!! Noooo, taka byłam. Nawet się założyłam ze swoją psiapsiółą, że w ciągu 5 (chyba 5, już nie pamiętam) lat nie zwiążę się z nikim na stałe. Na dzień, dwa, mogę, pobawić się można, hihi, a jakże, ale żeby na stałeeeeee?? W razie przegrania miałam przyrządzić potrawkę z królika. No i do tej pory słyszę od psiapsióły i mojego Tomcia, że oni czekają na tego królika i się doczekać nie mogą.......
Bo ja uważam, że królik to nie jest coś, co sięje, tylko przytula i głaszcze, i że "królicy to nasi przyjaciele".... Tomcio pojawił się ze dwa miesiące po zawarci tego zakładu, jak na złość, no :D :D :D
-
Hmmm Misiu - Patrze na trickera - "Juz 534 dni jestesmy razem" i tak sie zawsze zastanawiam...jak to ludzie licza??? No bo ja np nie wiem ile jestesmy dokladnei razem, bo mnie moj misio o chodzenie nie poprosil nigdy :P Wtedy liczylabym sobie od tego dnia :lol: A tak nie wiem - pierwsze spotkanie? Pierwszy pocalunek? Zreszta nawet tego nie pamietam :) Szlismy jak burza :P Zakochany czlowiek w kalendarz nie zaglada i...... wychodzi na to ze nie wiem ile tak naprawde jestesmy razem :))) Chyba jakis rok okolo...... ale kto to wie.... :D
-
hello - wróciłam z imprezy - zaś styrana ;P <muszę zastopować z alkoholem, bo dieta pójdzie się ***** ;) hahah nie no żartuje - ale jak zwykle nic nie jadłam, więc nie jest źle - i spaliłam na parkiecie wszystkie wspomagacze ;P
Ja Wam szczerze powiem, że właśnie jestem na etapie, że nigdy - o nie nie - nie licząc takich małych niezobowiązujących miłostek - góra miesięcznych - ja po prostu jestem niemonogamiczna ;P ja się nie chcę zakochiwać - tylko chcę się bawić ;P nie wiem z czego to wynika - tak naprawdę raz tylko byłam zakochana - jakiś rok temu - trwało to pół roku, po czym chłopiec stwierdził, że za duża odległość nas dzieli <120km> i za duże rozbieżności występują w towarzystwach - w sensie - jego zazdrosne koleżanki mnie nie lubiły <bo go im zabrałam ;P> i robiły mi pod górkę jak tylko mogły - aż do sukcesu - bolesnego bardzo - właściwie ciągle nie mogę się otrząsnąć do końca - i nie wiem, czy bym do niego nie wróciła gdyby co ;P no - w sumie chyba dla niego tylko zarzuciłabym ten błogi singielski stan :D albo tylko mi się tak zdaje... ja nie wiem, moze faktycznie przyjdzie dzień, że się zakocham - i nawet nie będę wiedziała jak to się stało - ale na pewno stanie się to wbrew mojej woli - ja po prostu tego nie chcę ;P mamuśka mówi o mnie, że jestem dziwna, wszystkie koleżanki juz zamężne - te z podstawówki, liceum, te ze studiów już częściowo tez - w każdym razie - wszystkie myślą poważnie o życiu - a ja żyję od imprezy do imprezy - i jeszcze mi to mega odpowiada ;P
właściwie to ona się boi, że ja się nigdy nie zwiążę, bo przebieram w małolatach - a im to nie w głowie ;P ja się tego nie boję - póki co - wiem, ze mogę któregoś dnia obudzić się z ręką w nocniku, bo będzie za późno na wszystko, ale ja inaczej nie umiem / nie chcę / nie mogę ;P
może piszę niespójnie - jeśli tak, to przepraszam, ale jeszcze nie wyparowało ze mnie wszystko ;P hehe
już parę razy - obiecywałam sobie, że to ostatnie moje podrygi w takim imprezowym tempie, ale naprawdę - jak nie poimprezuję choćby raz w tygodniu - jestem straszna - wredna, złośliwa <chociaż taka to jestem zawsze ;P> i nerwwwwowa ;) hehe chyba chcę po prostu ułatwić innym egzystencję w moim otoczeniu ;)
ale wiecie co jest najlepsze? że moje 2 najbliższe przyjaciółki są takie jak ja - nie myślą jeszcze o życiu w sposób taki, jak chyba powinnyśmy już zacząć - dom / rodzina / dzieci... więc przy nich się nie zmienię ;P chyba że się szybko zakochają konkretnie i uspokoją - ale znając życie - znajdę sobie wtedy inne - zdeklarowane singielki do towarzystwa ;P
Dymka ;P bolało ;)hehe a na urodzinach było bossssko :)
Monique - to faktycznie tempo narzuciliście :D <niedługo będziemy się chyba na weselu jakimś bawić :P - odchudzone ;P> no i ewidentnie masz rację - jesteśmy próżne jak cholera - w moim przypadku to im chudsza tym próżniejsza ;) już się boję końcowego etapu odchudzania ;P hahaha aha - i co do liczenia - to dobrze, ze nie macie ustalonej daty <od wtedy jesteśmy razem> - pozwoli Wam to uniknąć wpadek z serii - o ! zapomniałem o rocznicy ;P hahaha
Misio - ja zdecydowanie mam takie samo podejście do królików - szkoda tylko, ze one tak krótko żyja... chyba musisz kurczę jakieś zmielić i spasztecić - tocząc kulę, ze to królik - niech mają ;)
Fader mi właśnie ciasto przyniósł... hardkor - oczywiście zaniosłam je do lodówki <dla mamuśki będzie> - ja coś w ogóle nie mam apetytu ostatnio - najchętniej bym nic nie jadla...
a w ogóle to wczoraj krzywo stanęłam <ciekawe czemu ;P> i z kostką mi się coś stało - więc nie wiem jak to jutro z aerobami będzie ;(
ide teraz spać - bo padam na facjatę ;P po takim tygodniu - nie daję rady juz ;P potem jak się już ogarnę to coś dla ciała porobię - jakieś ćwiczonka - bo zarosnę ;)
życzę Wam udanego dnia :D