-
Ana zazdroszcze Ci w pewnym sensie tego imprezowego zycia.:)
Co do stalych zwiazkow... ja tez jestem singielka i choc mam jeszcze czas na chlopcow (17 lat) to czasami chcialabym miec kogos tak na stale, do kogo mozna sie przytulic i miec swiadomosc ze ta osoba zawsze wyslucha. jednak do stalych zwiazkow trzeba dorosnac ;) Zycie w pojedynke nie jest chyba zbyt ciekawe. I mysle ze Ty tez poznasz kiedys jakiegos ksiecia poza ktorym nie bedziesz swiata widziala. 3mam za to kciuki w kazdym razie ;)
Milego dnia :*
-
co do slubu - chyba nie za wczesnie.. Po za tym.. ja chyba nie do konca rozumiem cala ta instytucje... Wiesz, ja jestem na uczelni pedagogicznej i tu widoczne jest cos strasznego. Niektore dziewczyny tylko czekaja na moemnt slubu, wiekszosc z nich juz ma meza, dzieci, czasem te w drodze :D I sa zajebiscie dumne z siebie, ze sa lepsze, bo maja meza. A ja wiem, ze i tak jestem milion razy szczesliwsza od nich i to bez zadnego swiastka.
Pewnie kiedys sie pobierzemy, ale mysle, ze to za pare lat nastapi, nie wczesniej. Ja i tak wiem, ze juz zawsze bedziemy razem :)
Buziaki!
.....a tych imprez to Ci i tak troszke zazdroszcze... Ech..., nie mozna miec w zyciu wszytskiego... :D
-
siemanko :D
wstałam :P
zrobiłam rodzicom obiad... <ja nie dałam rady...>
i popędzona wyrzutami sumienia stanęłam na wadze - czy aby przypadkiem nic mi nie przybyło :P
a na wadze - uwaga !
65 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
<na bank się NIE pomyliła !>
ja ! zmienie trickerek ;P kurczę - jeszcze tylko 10 kg ;P hehe
i wniosek taki - pić, a nie jeść na imprezach ;)
Dymka - co do życia w pojedynkę - to ma i plusy i minusy... ja kocham niezależność - totalną i nie wiem czy kiedyś nauczę się żyć inaczej ;) a z minusów jakie dostrzegam do tej pory - to kąśliwe uwagi w stylu stara panna i takie tam - głównie ze strony dalszej rodziny <wredne ciotki !> hehe
może bym miała inne nastawienie, gdyby nie wszystkie bliskie koleżanki, które uważają jak ja ;P i za każdym razem tylko mnie w tym utwierdzają ;)
Monique ja właśnie też dostrzegłam tę wyższość w zachowaniach młodych mężatek - straszne są - i w większości <z tych mi bliżej znanych> uważają, że my <singielki i takie przedślubne> ŻYCIA NIE ZNAMY ! to okrrropne, ale aleee zdążyłam się przyzwyczaić do nich i ichnich uwag ;)
siadam na rowera ;)
-
Ana pamietaj ze to Twoje zycie a nie jakis tam starych zrzedliwych ciotek ;) One go za Ciebie nie przezyja.
Oczywiscie gratulacje z powodu spadku wagi. Idziemy leb w leb. Mi tez dzisiaj 65 stuknelo :P
-
Kochana czytam i czytam i nie mogę się naczytać tak mnie wciągnęło ;)
Na początku gratuluje Ci ślicznej wagi :)
Zgadzam się z Dymka17. To jest Twoje życie i sama musisz je przezyć jak tylko chcesz :!: :wink:
Co to tych złośliwych młodych mężatek to jest różnie. Znam złośliwe i dumne i takie, które są bardzo miłe. Wszystko zależy od charakteru i związku. Na czym się on opiera. Te wywyższające sie w większości poprostu szukają jak najlepszej "zdobyczy" a gdy ją osiągnął łapią się jej i potem duma je rozpiera,ale i zazdrość o ten ich kąsek. Aż czasami chce mi się śmiać z ich min i zachowania, gdy zazdrośnie pilnują swoich męźczyzn :P
Moja złośliwa mamuśka uważa,że i ja chodze dumna odkąd jestem z Tomkiem, a nie mam czego być dumna bo jest mało ciekawy. Niech lepiej patrzy na czubek swego nosa :!: Wkurzają mnie jej słowa :evil: Nie chodze dumna z podniesioną głową tylko normalnie bo jestem szczęśliwa :roll: :wink: Dumna jestem z Tomka,ale w sercu i to dla mnie najważniejsze,aby znać wartość mojego męźczyzny :wink:
Widze nie źle balujesz,ale to mi się podoba :D Jesteś żywiołową Kobietką :D
Trzymam kciuki za dietkowanie i życze dalszej części dzionka :wink: :P :D
-
hehe wiecie co - bosssskie jesteście :)
ja się nie przejmuję słowami ciotek <zwłaszcza, ze generalnie ich wzorowe córeczki to już po pierwszych rozwodach są ;P> tylko widze niestety jak te słowa ranią moich rodziców, bo oni wbrew pozorom bardzo to przeżywają... właściwie to ja sama nie wiem czemu...
ehhhhhhh wszystkich zrozumieć się nie da...
zżarłam właśnie jogurt przedsenny - z jabłkiem... i zaraz chyba pójdę spać :shock:
strasznie boję sie jutra - z dwóch powodów - po pierwsze promotor wstępnie sprawdzi moją pracę... po drugie idę do dentysty :( ząb mnie pobolewa... mega fe :(
właśnie dostałam cynka, że we wtorek, bądź w czwartek następna imprezka :D już się nie mogę doczekać... to moje ostatnie podrygi z browarem studenckim za 3 zł ;)
a byłam dzisiaj w odwiedzinach w mojej byłej pracy - i wszyscy tam stwierdzili coś na styl : "łaaaaaaaaaaaał ale schudłaś ! ślicznie wyglądasz :P"
wiem przecież ;P ciekawe co powiedzą za miesiąc, kiedy znów ich odwiedzę ;) hehe
podnieśli mnie na duchu...
mam tylko jeden problem - moje ukochane portki :( no ewidentnie lecą ! nie wspomnę już ze tak je lubie, ze mam identyczne 2 pary <w tym samym rozmiarze !> - i lecą obie ! przypuszczam, ze już niedługo ich nie założę, bo są niskie i całe zagłębie krzywego rowu mi zaczyna być widać... ehhhhhhhh
coś mnie dziś na refleksje bierze...
to może lepiej skończę, zanim przejdę na te o większym kalibrze ;)
hahah
dobrej nocki :)
-
Ech, znam to boskie uczucie jak spodnie zjezdzaja z zadka..... Z jednej strony boskie a z drugiej strony.... skad ja wezme na nowe spodnie???? :D
Ech, zazdroszcze Ci tej wagi....... Ok, jeszcze troche i tez bede tyle wazyc :lol:
-
Mi moje tez zjezdzaja :lol: Super uczucie ;) Juz nie moge sie doczekac kiedy wbije sie w stare jeansy :P
Milego dnia kochana i ladnie dietke 3maj :)
-
cześć:)
właśnie wróciłam... dzień de facto traumatyczny - najpierw promotor - co prawda dopuścił moją pracę - i bronię się za jakieś 3 tygodnie, ale muszę jeszcze parę poprawek powprowadzać - głównie z przypisami, więc część literatury będę musiała zobaczyć na nowo ;P jakby nie mógł od razu powiedzieć ;) hehe no ale cieszę się, ze moją pracę dopuścił, bo paru innych osób nie e - to dopiero masakra... człowiek męczy się - pisze po nocach, a promotor mówi - niestety - termin pańskiej obrony trzeba będzie przenieść na październik, bo niezbyt mi sie podoba... uffff dobrze, ze mnie to minęło :)
potem dentysta........................................
to była jazda bez trzymanki - podchodziłam do gabinetu 3 razy - aż w końcu weszłam - od razu ją uprzedziłam - zresztą bardzo fajna, miła i młoda Pani - że się mega boję i żeby na mnie nie krzyczała, jak będę uciekać głową w tył - wykazała pełne zrozumienie - zapodała znieczulonko i było bossssko - nic nie czułam :D w poniedziałek kolejna wizyta :) <już się nie boję - póki co :P> wynalazła mi co prawda parę ząbków do leczenia, ale bałam się, ze znajdzie ich więcej biorąc pod uwagę fakt, ze ostatnio bylam u dentysty ładnych parę lat temu ;P
właśnie puszcza mi drętwienie - kostka juz nie boli więc co zaraz ?? AEROBYYYYYYY !!
dawno nie byłam :D
wreeeeeeeeeeeeeeeeeeeszcie :)
dobra - to życzę powodzonka - i do zoba lejter ;)
-
Hehh, ja też się panicznie boję dentysty, chociaż to moja ciocia i zarazem najlepsza przyjaciółka mojej mamy. Zawsze robię scenę. Miałam 4 lata - robiłam, mam 24 - robię. Łzy mi lecą, mam nieszczęśliwą minę, ściskam misia...... uczę się opanowania, ale to mi tak powoli przychodzi....ciocia twierdzi, że nic mnie nie boli, tylko sobie to wyobrażam, bo ona mi podówójne znieczulenie daje, gdyż ma mnie dość.... :)
Jogurt przedsenny - no fajowe powiedzonko :) Zapamiętam sobie :)
A nie możesz sobie tych spodni zwęzić? Ja bardzo się przyzwyczajam do moich ciuchów, fajno, że ze mnie spadają, ale wyrzucać ich nie chcę, póki nie są jakieś porozwalane. Więc mi je mama szybko na maszynie rach ciach!