Dawno nie zaglądałam, włażę, a tu foty Śliczny ten Twój Olo, oczka ma piękne i ananasa fajno wcina. A Ty bardzo pozytywnie wyglądasz w wersji pociesznej

Ja też sobie test kiedyś raz zrobiłam, bo się i spóźniało i sięinaczej czułam (dziwnie niepokojąco przyjemno-przerażająco), ale mi nic z tego testu nie wyszło. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy płakać. Bo mimo, żeby mi to życie do góry nogami wywróciło i klęłabym strasznie waląc głową w ścianę i bluźniąc, to jakoś tak mi się smutno zrobiło....... niezrozumiałe to dla mnie było przeżycie. I znaczące. No i dzięki temu dowiedziałam się czegoś o Tomciu moim. Choć zarzekał się zawsze, że on dzieci może mieć, ale dopiero za pięć lat i dostawał szału na myśl, że mógłby zostać ojcem, ostatecznie głaskał mnie po głowie tuż przed testem i mówił, że cokolwiek wyjdzie, to będzie dobrze.