Peszymistin, dzięki za odpowiedź. O głupotę wcale się nie obraziłem, wszystko OK
Tak sobie przeglądam różne tematy z tego działu i w zwierzeniach Harsharani - plażowiczki znalazłem ciekawy komentarz Misii (Misia), do którego to fragmentu chciałbym się odnieść.
Może najpierw cytat:
"Jeżeli chodzi o dietę 1000 kalorii, to na pewno jest ona prostsza w "użyciu" niż Montignac. Jednakowoż, jak już ktoś powiedział powyżej, trzeba się kilku rzeczy nauczyć. A raczej "wyuczyć" kilku odruchów: jedzenie częste i nieobfite, woda (najlepiej przed jedzeniem, żeby wypełnić żołądek), niejedzenie przed snem...... i wiele innych, i których się prędzej czy później dowiesz, albo na które sama wpadniesz.
Aha, no i jeszcze jedno - nie należy się katować, trzeba czerpać z tego przyjemność (czyt. od czasu do czasu zeżreć coś niekoniecznie zdrowego, ale za to pysznego - byle nie za często)"
- Heh, jadam stosunkowo często i nieobficie (ostatnio śniadanie 300, obiad 350, podwieczorek 100, kolacji brak, śniadanie 250), wody potrafię wypić nawet 7 litrów na dzień, nie licząc herbat i innych płynów, kolację jem na ok. 5-6 h przed snem (a co najmniej 3-4)... i pozwalam sobie na przyjemności (vide środowa kaszka manna, wtorkowy omlet). Chciałbym pochwalić się dzisiejszym śniadaniem, które zjadłem jakąś godzinkę temu. Mniej kaloryczne niż wczoraj, za to większa porcja. Summa summarum - przede wszystkim węglowodany - pół jabłka (ok. 70 kcal), jakieś 120 ml jogurtu naturalnego (ok., gdyż od trzech dni jem na raty jeden 400 ml jogurt naturalny z 65 kcal na 100 ml) czyli ok. 80 kcal i do tego cztery łyżki płatków ryżowych po 36 kcal każda (10 g - cztery łyżeczki) - co daje ok. 150 kcal. razem mamy ok. 300 kcal i muszę wytrzymać z tym do 13 coś, do obiadu. Da się
Jeszcze chwilę odpocznę po jedzeniu i rozpocznę poranne ćwiczenia (czasem ćwiczę przed śniadaniem, ale dziś byłem tak głodny, że wolałem najpierw zjeść). Skaczę, tańczę, robię pompki, brzuszki itp. przy muzyce - z japońskich zespołów najlepiej spala mi się kalorie przy Rentrer en Soi ("Protoplasm" - świetny kawałek, który wszystkim polecam, można posłuchać, podobnie jak innych wymienionych, YouTube, bo to singiel; "Karasu Iro No Taiji", "Tsuki de Namida", "Misemono Koya", "Taiyou no Todokanai Basho"), Miyavim ("Hi no Hikari Sae Todokanai Basho de", "Rock no Gyakushuu", "Ku. ku. ru", "Senor Senor Senorita"), a ostatnio Girugamesh ("Owari to Mirai", "Fukai no Yami", "Roboust Conviction"), z innych krajów - całe "Secret of the Runes" (ale przede wszystkim "Ginnungagap", "Jotunheim", "Asgard"), a zinnych płyt np. "Quetzalcoatl" z Lemurii, "Cults of the Shadow" z "Theli, "Melez", "Black" czy "Invocation of Vovin" z "Lepaca Kliffoth" szwedzkiego Theriona, grającego symfoniczny metal, włoskie gotyckie "Theatres des Vampires" ("Twilight Kingdom", "Queen of the Damned", "Coven"). Tego rodzaju muzyka wyzwala we mnie dodatkową adrenalinę i pozwala mi ćwiczyć dłużej i mieć lepsze "osiągi". To też kolejny powód dlaczego nie zależało mi na lekcjach wychowania fizycznego w szkole. Ogólnie zawsze byłem w słabej formie - 10 min szybszego biegu i mam dosyć. To bardziej zmęczenie psychiczne chyba niż fizyczne, bo to nudne, monotonne. A tak, kiedy ćwiczę w domu czy na dworze ze słuchawkami na uszach, mam coś, co może zmobilizować mnie do dalszej pracy. Nie muszę myśleć "jeszcze kilka", "jeszcze jeden brzuszek" tylko skupiam się na "agresywnym" łojeniu" i ćwiczę dalej na kilka minut zapominając o zmęczeniu. Wszystkim polecam tę metodę
W ogóle - kocham muzykę. Gram na gitarze i keyboardzie, trochę śpiewam, czasem coś komponuję. Dużo piszę - teksty piosenek, wiersze, opowiadania. Uwielbiam wszelkie tego rodzaju formy realizacji i chciałbym osiągnąć coś w życiu właśnie w tym kierunku (najlepiej być gwiazdą rocka). Dlatego już teraz wypracowuję swój image, "sprzedaję się", gdzie się tylko da. Efektów żadnych większych nie ma, ale... wierzę, że osiągnę swój cel chociaż w jakimś minimalnym stopniu. Zależy mi. To też kolejny powód na podjęcie się odchudzania. Rola, image, ta "naturalność" z którą to najbardziej się utożsamiam... I tyle na razie.
Dziękuję za uwagę,
Yoru no Rou