Dzięki Wam za pocieszenie mnie....może razem jakoś damy rade.
Dzisiaj sie jakoś trzymam....ale najgorsze są wieczorki kiedy dołek do pada i ma się ochote cos zjeść.
Wczoraj jakoś wytrzymałam i mam nadzieje że dziś też wytrzymam.
Ograniczam kalorie ale zastanawiam sie do na jaki limit moge sobie pozwolić bo nie chce by to sie przerodziło w jakąś chorobe.
Dziś byłam u koleżanki i ona częstowała mnie ciastkami.... jestem dumna z siebie bo odmówiłam. Przykro mi jedynie było bo powiedziałam ze nie chce a ona jakby chciała na siłe we mnie wmusic mimo że je powiedzialam ze sie odchudzam... Niektórzy zamiast mnie wspierać specjalnie czekają kiedy się złamie albo juz mam takie urojenia i tak mi sie wydaje.
Pozdrowionka... uszy mam w gorze![]()
Zakładki