Mam pytanie - co na Was bardziej działa, co bardziej mobilizuje - gdy otoczenie Wam wypomina każdy kęs słodkości, delikatnie się nabija z wyglądu w obcisłych ciuchach, czy raczej "cicho-sza", wszyscy są kochający, cudowni i ani nie wspomną że przeistaczasz się w chodzącą baryłeczkę... chyba że sama zauważysz i walczysz?

U mnie występuje sytuacja nr 2, a potrzebuję raczej nr 1 choć jest dużo mniej przyjemna...