Kochane, u mnie trzeci dzień grzeczności jedzeniowej!
Sibko, posadziłaś pomidory w ogródku?....Nie byłaś biedna? Bo ja tak nie lubię grzebać się w ziemi....Ale może to dlatego że nie mam nic własnego, tylko pomagam u mojej mamy, a to daleko i cały dzień stracony.... :P Mówisz o psie z łupieżem?...Wiesz, mój jakby ciut lepiej, przestałam go czesać w zasadzie wcale, a sierś ma błyszczącą i mniej jej wyłazi.....Ale za to pogryzł cholender jasny sznaucera z bloku obok i musiałam wczoraj zapłacić za jego leczenie (140zł), baba mówi, że miał zszywane coś tam....To nasza wina zdecydowana, bo był z sierściuchem mój chłop, który uważa, że psina męczy się w kagańcu, więc wychodzi bez, a do tego się zamyślił...(chłop, nie pies ). Uff, przeprowadziłam wczoraj z psem poważną rozmowę i powiedział mi, że postara się więcej tego nie robić....ale że nie obiecuje......
Martha, nie dość że d tej pory miałam w pracy jakoś dużo imprez, to w przyszły poniedziałek mam imieniny.....horror będzie jedzeniowy.....
Szane? Trzymasz się?
Pozdrawiam mocno!