-
uwaga z tą mobilizacją....to coś musi pęknąć w tobie,ja kiedyś miałam mobilizacje i się na bulimii skończyło,teraz było łatwiej...
-
Hmmm jak ja się mobiliuję??? Sama nie wiem.... Myśle o tym że jak schudne to moze spojrzy na mnie ten koleś.... Albo zastanawiam jak ja się pokażę na plaży czy basenie w stroju kompielowym....
A triki.... Hmmm specjalnie nad nimi nie myślałam, ale np. jesli chce mi się słodkości to idę do kuchni i wypijam dwie szklanki wody lub jem jabłko czy jakies warzywo. To pomaga. Albo jak mam ochotę coś podgryźć zastanawiam się czy to jest prawdziwy głód czy tylko z nudów myśle o jedzeniu. Bardzo często dochodzę do wniosku że to jednak z nudów wiec nie jem nic wtedy A zamiast słodyczy podgryzam marcheweczkę czy jabłuszko
-
hmm.. czarnaZuza - fotka mówi za siebie
Dziewczyny, ale przeciez z tą mobilizacją to wcale nie tak prosto, jeśli się wciąż mysli o żarełku:> Ja prawie nigdy nie jestem głodna (wciąż sie obzeram), ale nie potrafie myslec o czyms innym jak o jedzeniu, wiec mimowolnie wpycham w siebie poklady żarcia:/
Podziwiam - naprawde za silna wole i optymizm))
ale co tam..mnie tez sie uda
-
A mi minął dopiero 5 dzień diety, ale czuje sie wspaniale. Zauważyłam ile błędów popełniłam. Zrozumiałam że wcale nie musze się jakoś bardzo odchudzać, lecz powinnam po prostu raz na zawsze zmienić moje nawyki żywieniowe. Schudłam na razie 1 kilogram to nie jest dużo ale czuje się lżejsza i mój organizm jest jakby oczyszczony. Teraz nie jem słodyczy (A kiedyś potrafiłam zjeść dwie paczki ciastek naraz) i przestałam obrzerać się wieczorem, za to jem dużo warzyw i owoców.
I kolejną moją motywacją jest to jak wspaniale się teraz czuje. Chyba już zawsze będe się w ten sposób odżywiać
-
Pelagia89 hmm.. no tak wiele błędów popełniamy - normalne..ale wiesz co? ja niestety stosuję się do wszystkich zaleceń dietetyków, czytam mądre lekturki, licze kalorie lub po prostu jem zdrowo, wtedy gdy sie odchudzam.. wystarczy, że przychodzi załamanie, a wtedy... jakbym się chciała janjeść na zapas
Ni cholery nie wiem skąd takie zachowanie, ale jest to normalnym zachowaniem mojego organizmu po dłuższej diecie.. coś na pewno robię nie tak.. stąd ten efekt jo-jo
Cieszę sie, że udało Ci sie juz coś zrzucić - prawda, że świat wydaje się piekniejszy?
Ja sama od kiedy wkroczyłam (po raz enty) w szeregi walczących ze zbędnymi kiloskami (a to dopiero kilka dni) zgubiłam 3 kg Zapewne początkowo to utrata wody w organizmie, ale taki spadek wagi bardzo mobilizuje
Życzę Wam wszystkich motywacji i siły Kochane!
-
Rany boskie tydzień byłam na diecie i juz ją szlag trafia
Nie wiem jak pracuje się nad silna wolą, ale mnie chyba jest to niezbędne.. bllleee
2 kg w dół po to, by za chwilę znów przytyc z powrotem chyba sie załamię
-
a mnie co mobilizuje...hmm... kasa, pieniądze, pieniądze, kasa... bo łatwiej będzie mi chyba schudnąć niż teraz wymieniać całą garderobę. 3 lata temu schudłam 20 kg i wtedy musiał wszystko wymienić na mniejsze no i od tamtego momentu kupowałam wszystko mniejsze. To też jakaś mobilizacja - iść kupić coś w rozmiarze mniejszym niż dotychczas I druga strona medalu też jest niezłą mobilizacją, czyli kupowanie ubrań o rozmiar większych niż dotychczas. Jakoś źle się czuje jak proszę w sklepie ubranie o rozmiarze jaki dotychczas nosiłam a po wyjściu z przymierzalni musze prosić o większy No i tak jak espresso - zakupy z koleżanką która nigdy nie miała problemów z wagą - wchodzimy do sklepu, ona ogląda wszystko i przymierza co tylko chce, a ja stoje z boku i nawet nie podchodze do ubrań które mi sie podobają bo jak je oglądam to rozmiar mnie przeraża (jak na drobniutką chinke) i boje sie wstydu jaki bym doznała przed koleżanką biorąc największy rozmiar ubrania i nie mieszcząc sie w niego,
urodziny koleżanek - około 15 października - wypatrzyłam sobie dzisiaj boski sweterek - ale jest jak to się mówi "dopasowany" - i nie chce zeby był za opcisły i krępował mi ruchy. No i nie chce zeby tłuszcz wylewał mi się z nad lini spodni. To jest najbardziej masakryczne
Jeśli chodzi o facetów - to mój mąż mnie akceptuje taką jaką jestem - i gdy ja patrze z obrzydzeniem na mój brzuch brzych i mówie ze go nienawidze to on mówi że kocha mój tłuszczyk. Nie przeszkadza mu to ale jakoś dla niego też bym chciała
-
bo na siebie patrze i dostaje pier***ca...!!!!!!!!
jaka jest moja mobilizacja???
1. FACECI mam manie...faceci faceci faceci...nie wyglądam dobrze nie zwracają na mnie uwagi a mam DOŚĆ piep*** szarą myszką której nikt nie widzi, nikt nie docenia, wszyscy ją olewają i nie chcą się przyznać że Cię wogóle znają...zwyczajnie mam fioła na pukcie gości i tyle i chcę żeby oni odwzajemniali to uczucie
2. CZUJE SIĘ JAK ROZJECHANA OGROMNA OCHYDNA ODRAŻAJĄCA ŻABA już zostałam żabą więc mam ku temu najlepsze kwalifikacje...źle się czuje w swoim ciele...najchętniej bym skoczyła z okna kopiąc jednocześnie sobie grób pod blokiem...2w1 to się nazywa promocja poprostu NIE MOGE NA SIEBIE PATRZEĆ
kurde...jak jestem gruba to amm na co narzekać co bede robić jak schudne...??? nie zapeszajmy lepiej że tak bedzie...
zawsze zostaje pieprzony feminizm...
-
Hej dziołszki :P jak idzie walka z kilosami hhmm.. macie racje co do tej mobilizacji, tyle ze mnie juz nic nie mobilizuje nawet faceci, nawet łaszki Owszem wkurzam się i nienawidzę się jak diabli ale nie potrafie sie zebrac w sobie i puknąć zdrowo w w czoło
dziś jednak zaczynam od nowa ubiegły tydzień był niezły, ale weekend koszmarny ŻARCIE, ŻARCIE, ŻARCIE
-
LASKI? ILE WAŻYCIE?
Zielonafe ja też chce sie podobać facetom i choć mam juz swojego na stałe - za 3 tygodnie wychodze za mąż, to i tak milusio jest kiedy ktoś patrzy na Ciebie z uznaniem.. na jakiej diecie jesteście? macie jakies konkretne postanowienia? Ćwiczycie coś?
Aginyguz mnie też facet pociesza, nigdy też nie usłyszałam absolutnie nic negatywnego w moim kierunku z jego ust -hmm.. jego szczęście :P ale tak naprawdę ciężko mi wygrać z samą sobą.. ja też schudłam sporo 2 lata temu, kupowałam mnóstwo modnych i obcisłych ubrań, chcąc dać upust swej radośći i co? teraz gdy przytyłam (jo-jo) wracam do dawnych obszernych spodni, które przeciez całkiem niedawno wisiały na mnie jak na wieszaku..
Mam nieco ponad 3 tygodnie na to by "schuść" choć tyle, żeby czuć sie pięknie w swoim najwazniejszym dniu
Macie jakies pomysły na szybkie (pewnie i masakrycznie głupie) zrzucenie kilku kg?
Waże 69 kg (jeszcze niedawno 67) - wzrost 167 cm..
A Wy? Jakie macie wymiary i do czego dążycie?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki