-
no to teraz juz koniec - z dniami żarłoka tylko pełna mobilizacja - tym bardziej ze nowy rok idzie i trzeba złózyc nowe zyczenia - moje to dojscie do 55 i utrzymanie wagi a takze kilka innych przyzeczen .Chce smigac na plazy z fajnym ciałkiem i fajnym kostiumie i tak bedzie . I obiecajmy sobie ze nie bedziemy sie pocieszac tylko po sobie krzyczec tak w ramach mobilizacji ok ?A tak ogolnie to kupiłam kaszke z truskawakami ...z nestle ...fakt jest kaloryczna - prawie 400 kcal ale ma tyle witamin i składników odzywczych ze lepiej jesc ja niz jakis batonik pełen konserwantów . I bede sobie ja kupowała i jadła w chwilach ogromnych słabosci,a poza tym polecam tez budyn Dr.Oetkera "Słodka chwila" smaczne sa te budynie i jedna porcja ma tylko 184 kcal- i zapełnia :P .U mnie ostatanio były takie dołki i rowniez obzarstwo - ale zawsze tak mam przy okresie dlatego teraz jak juz jestem prawie po to trzeba jakos wrócic do formy .DAMY RADE !!!!!
-
#$@#%#$%!!!!!!!!!!11
Właściwie to mogłabym napisać tylko tyle...
Ja już, cholera nic nie rozumiem!!!!
Wczoraj kupiłam wagę, poprzednio, jakoś tak w połowie października, ważyłam się u koleżanki. Wtedy pokazywało 55. A wczoraj wchodzę na tę moję nieszczęśnicę i co widzę - 56. Z hakiem nawet! Czyli co nie dość, że nic nie schudłam to jeszcze przytyłam 1,5 kilograma! Ale wszystkie ubrania są dużo luźniejsze i obwody znacznie mi się zmniejszyły, więc nie wierzę, że nic mi nie ubyło ( a nawet przybyło)!!!!!
W to, że mam mięśnie nie uwierzę, bo nie ćwiczę regularnie, a te 1,5 godziny korektywy tygodniowo to jest naprawdę nic (tym bardziej, że głównie robimy ćwiczenia przeciwskoliotyczne). Wprawdzie jestem przed @, ale bez przesady, nie przytyłabym nagle parę kilo.
I już sama nie wiem, co mam myśleć. Dietę trzymam, od października największa wpadka to było jakieś 1500-1600 i to dosyć dawno. Zazwyczaj jest 1000, wyjątkowo 1100-1200. Wyjątkowo!
Nie wiem, co mam zrobić - czy zważyć się na tamtej wadze czy po prostu pogodzić się z myślą o przesunięciu tickera nie w tę stronę Diety na pewno nie zostawię, ale jeśli mi zostało jeszcze jakieś 6 kilogramów... Boże... proszę o trochę cierpliwości...
-
oj malutka nie złośc sie tak ...ja tam myśle ze to jednak sprawa tych miesni i tego okresu a tak poza tym o której sie ważyłas ??? bo jesli wieczorem to waga może nawet wskazywac do 2 kg wiecej niz jak masz normalnie ...a prawidłowa waga jest rano na czczo tak wiec nie przejmuj sie tak ...zreszta sama zauważyłas ze ubrania sa luzniejsze i trzymasz diete tak wiec nie ma takiej mozliwosci byś mogła przytyc a te 6 kg zniknie też wkrótce zobaczysz ...i nie ma sie co spieszyc pamietaj !
ja moja diete ostatanio zawalałam na maxa ale koniec ze tak powiem OPIERDZIELANIA SIE i do roboty ...w razie czego krzycz buziaki
-
Witam! To waga była na czczo... tylko, że nie na tej wadze, na której ważyłam się wcześniej. Dziś przed śniadaniem było 55 z hakiem. Więc pozostało jedno wyjście - zmieniam ticker, co by sobie dodać otuchy i bawimy się dalej. W końcu to tylko 5- 6 kilogramów. Ale na tamtej też się zważę, zobaczymy co pokaże...
Cały tydzień raczej bezproblemowy, poniedziałek jak zwykle z lekkim poślizgiem, ale bez ekstrawagancji. Powoli ale sukcesywnie
Na święta już planujemy z mamitą trochę mniej kaloryczne, ale równie pyszne potrawy ( mama też skorzystała z nowej wagi i pokazało jej 4 kilogramy więcej niż zazwyczaj, jest szczupła, ale nie chce się jeszcze utuczyć). Więc nie będzie zupy z suszu ( która jest bardzo kaloryczna) tylko beztłuszczowy barszczyk grzybowy, niskokaloryczny barsszczyk czerwony, kapusta z grochem też bez tłuszczu, majonez nieco chudszy ( dla mnie jogurt) i nie będzie kutii ( alleluja, zawsze dużo tego zjadam, a znalazłam, że porcja ma średnio 850 kalorii Zresztą mak włazi między zęby ). I to jest mój sposób na święta - nie zatruwać sobie przyjemności spotkania z rodziną dietą, wszytskiego skosztować i jednocześnie wybierać to, co nie sprawi, że po świętach będę wyglądać jak słoniątko. Mam nadzieję, że się uda.
A teraz zmykam, pisać pracę i czytać Towiańskiego.
Buźka
-
eh swieta swieta - to juz za tydzien a ja nawet nie mam kiedy siasc posprzatac w szaflach w pokoju ...
wlasciwie na nic nie mam czasu i sama nie wiem kiedy on ucieka bo konkretnych rzeczy tez nie robie :P
ja obiecalam sobie do 14 stycznia zrzucic wage tak by byla 6 z przodu ale jak wyjdzie to sie okaze ...
-
Hoł, hoł! A u mnie już po świątecznych porządkach, bo mam chorobliwie pedantyczną naturę Teraz zajmuję się produkcją różnego typu ozdóbek, dekoracji i tak zwanych durnostójek. Przynajmniej nie mam czasu myśleć o jedzeniu Uwielbiam święta! I dieta bynajmniej mi ich nie zatruje. chociaż już sobie wyobrażam te rodzinne podkarmiania... Wczoraj na przykład pojawiła się u nas moja ciocia, która orzekła, że wyglądam jak szkieletor Ale się uśmiałam Chciałabym mieć takie pojęcie o odpowiedniej wadze...
Już się nie mogę doczekać tej soboty...
Jeszcze musze upiec kruche ciasteczka, bo pierniki mi prawie zżerli... co za ludzie, doczekać się nigdy nie mogą...
Mamita biega po całym domu, produkując jakieś komiczne stroiki, co jeden to gorszy i co parę minut przychodzi z jakimś nowym i pyta czy ładny. Oczywiście mówię, że wręcz zachwycający
Znalazłam sposób jak nie przytyć w święta - lepić bałwana (386 kcal/godz.) i walczyć na kulki ( 450 kcal.). Ewentualnie można wypychać samochód z zaspy, to było koło 500 I kolęd dużo śpiewać - bo spala się jakieś 128 kalorii na godzinę.
Marlenko, mam nadzieję, że czujesz się już trochę lepiej, noga mniej boli i przede wszystkim porządnie bierzesz się w garść - nie daj się słodyczom, przecież tak pięknie walczysz!
Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam Cię świątecznie i mikołajowo
Buźka!
-
oj czasem mam ochote rzucic to wszystko w cholere - no ale skoro 1 etap przeszłam i pierwsze 10 kilo za mna to musze sie teraz zawziąsc i ruszyc dalej .Tylko z tymi słodyczami to kiuepsko bedzie bo ja to maniak,łasuch i podjadacz .Hmm w zimowym spalaniu kalorii najbardziej podoba mi sie opcja z baławanem ...chyba bedzie trzeba skrzyknąc znajomych :P .A co do Ciebie - ciocia pieknie Ci ubrała w słowa komplement hehe Trzymaj sie szkieletorku
-
Joł, joł!
Czy tylko ja mam jakieś dietowe załamania przedświąteczne? Mam nadzieję, że nie... Jakoś ostatnio czasem (średnio raz w tygodniu i zazwyczaj jest to sobota lub niedziela) tracę chęci do dietowania. No i te przygotowania, próbowania czy coś dobrze doprawione... Chyba mnie to zgubi Jak przytyję to będę sobie pluła w brodę przez kolejne pół roku Ten brak chęci bierze się chyba z tego, że więcej osób mi mówi, że schudłam. I co - spocznę na laurach? Przecież jeszcze sporo mi zostało! Nie ma mowy, nie dam się!!!!!!!!!!! Precz z piernikami i pierogami!!!! Lepić bałwana!
-
Oj ten weekand bedzie ostatanim weekandem ozarst światecznych - od poniedziałku wracam do dietki i żadnych już grzeszków !ŻYCZE CI jisarisku zdrowych i spokojnych świąt , wystrzałowego sylwestra i dosiego roku ! BUZIAKI
-
hop?hop? jest tu kto??
i jak tam po świetach ???
ja nie mam sie za bardzo czym pochwalic musze wracac na ostrą diete bo kiepsko , kiepsko...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki