Aloha!
Właśnie sobie przypomniałam, że ostatnio coś zaniedbuję ten mój pościk, więc może w końcu coś napiszę, bo będe go musiała nie wiadomo gdzie szukać.
Hmmmmm, więc tak : z dietą bardzo dobrze, już czuję się trochę mniej najedzona po tych świętach i dużo mi z tym lepiej. Tylko, że już drugi dzień nie dociągam do tysiąca, bo po prostu nie daję rady - wczoraj było koło 900, dziś 800 z hakiem. Ale to już ostatni raz, słowo harcerza Miałam dobić jakąś czekoladką, ale znając mnie od jednej by się dopiero zaczęło, a jakbym się rozkręciła... byłaby wpadka jak ostatnio... więc ostatecznie wolałam nie ryzykować.
Siedzę w domu i właściwie to nic mi się nie chce - ani wyjść, ani zabrać się do nauki... trzeba się chyba mocniej zmobilizować.
Opuściła mnie wena, więc chyba już skończę tę bazgraninę.
Mam nadzieję, Marlenko, że u Ciebie już troszkę lepiej i momo wszystko nie dajesz się zimowej depresji.
Trzymaj się cieplutko, buźka