Tak koszmarnego dnia jak dziś nie miałam chyba nigdy
Po prostu cały dzień żarłam ( byłam długo u rodzinki i co chwila na stole pojawiało się coś nowego). A ja jadłam, jadłam, jadłam...
Wszystko...
W ogromnych ilościach...
Sałtkę z majonezem, tłusty żółty ser, białe pieczywo...
Słodycze w bardzo dużych ilościach.
Jak wróciłam do domu o 19.00 to jeszcze poprawiłam delicjami w czekoladzie i kilkoma kromkami pieczywa.
Po prostu szok.
Nigdy mi się nic takiego nie przytrafiło, tym bardziej jedzenie po 19.00
Nie poznaję się.
Czuję się jak słoń, jest mi aż słabo z tego przejedzenia.
Po cholerę się odchudzać, skoro potrafię tak szybko wszystko zawalić!!!!!!!!!
I to jeszcze na samej końcówce!!!!!!!!!!
Brzuch mam jak kangurzyca, czuję się jakby mi już przybyło z pięć kilogramów.
I tylko się zastanawiam - po co ja to wszystko zjadłam?!
Tym bardziej, że później naprawdę nie byłam już głodna, tylko się tak "zapychałam"
Beznadziejna jestem.
Nie ma szans, żebym się opanowała bez większej dyscypliny.
Jutro wracam na pierwszą fazę SB.
Na niej mi było najlepiej, przynajmniej mnie nie bolał brzuch z przejedzenia.
I widzisz, Marlenko, jaka ja jestem kretynka?
Uchhhhhhhhhhhhh!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1