Witam wszystkich
Moja sytuacja jest beznadziejnaOd kwietnia starcilem 10 kilo nie odchudzajac sie specjalnie. Mniej jadlem i zaczalem liczyc kalorie. Niestety sytuacja sie zmienia. Zmienilem tryb zycia, zaczalem chodzic do pracy i tam prawie nie jem, ale dramat zaczyna sie w nocy:/ Wieczorem jak wpadam do domu jem co popadnie i nawet potrafie w nocy powtarzac. Nic nie daje picie wody czy oszukiwanie zoladka, poniewaz to jest na krotka mete. Jak tylko cos starwie to pozniej znow czuje glod. Co do nocy najgorsze jest to, ze nie za bardzo moge nad tym zapanowac i to jest najgorsze. W nocy jem i nic sobie z tego nie robie dopiero rano jestem do konca swiadomy co zrobilem. Przez to moj dzien zaczyna sie beznadziejnie i tak wyglada caly. Nie wiem co mam zrobic przeciez nie zaloze klodki na lodowce. MOwie wam to straszne tracic czerpanie przyjemnosci z zycia tylko przez to ze znow sie nie udalo. w glowie tylko jedna mysl "zjadles, przytyjesz" a jeszcze jak policze co zjadlem to juz jest masakra.
Konczac pozdrawiam wszystkich walczacych obyscie nie mieli takich problemow
Zakładki