Ja też dziś muszę się pochwalić. Oczywiście punktów sobie nie doliczam, żeby nie było Zacznę od tego, że zaczęło się fatalnie, od samego rana chciało mi się jeść i jadłam. Niewielkie ilości ale jadłam. Powolutku zbliżałam się do swojego dziennego limitu kalorycznego, a była dopiero 16 aż tu nagle nastąpił cud. Podgrzałam zupę a ona... skwaszona Uznałam to za znak i teraz siedzę i piję herbatki Nie przkroczę 1000 kcal. Nie dam się!