-
hej dziewczyny,
nie jest łatwo, co nie? muszę się pochwalić - już trzeci dzień (no dobra, może nie jest to powalający okres ale zawsze) się trzymam. postanowiłam od poniedziałku no i daję radę jak na razie. Jem ok. 1000 kalorii i nic nie grzeszę
Dziś tylko kawa bez cukru a teraz maultka sałatka grecka (wiem że feta to kalorie ale tam jest dosłownie kilka malutkich kawałeczków a oprócz tego tylko warzywka). Wczoraj zajadłam głód białym twarogiem z dwoma kromeczkami razowca i nawet sie nie spodziewałam jakie to dobre a tak mało kalorii... do tego jeden pomidorek, mniam. a wieczorem to już musiałam coś ciepłego - czyli moja gęsta zupa warzywna o której pisałam poprzednim razem - na parwdę polecam - nieźle się na niej odchudza. jest bardzo gęsta i sycąca a kalorii praktycznie minimalna ilość. jak się zje dwie miski to starcza za obiad i kolację.
nie wiem jak Wy macie - ale ja w domu to chyba bym się nie odchudziła - tyle pokus i co chwila sie przechodzi koło lodówki. na serio wielkie barwa dla tych którym się to udaje. mi najlepiej idzie jak chodzę do pracy, bo nie mam przeważnie czasu myśleć o jedzeniu - tyle się dzieje. a jak wracam do domu to jest 17 albo później. Bobas chce się bawić i tak dalej więc nie mam czasu nawet się przebrać (wczoraj obsmarowła mi spodnie od garnituru biszoptem bo stałam do niej tyłem smażąc mężowi na szybko kotleta - ten to ma dobrze...myślałam że ona mnie tak tylko rączką dotyka a tu ten biszopt...
bobasy są pocieszne - zobaczyłam to obsmarowanie dopiero jak dziś chciałam te same spodnie założyć znowu. dobrze że zobaczyłam bo ciemno było...
no dobra, bo zaczynam tu pamiętnik pisać.
boję się weekendu bo wtedy jest tyle pokus że umrę. najbardziej mnie zawsze kusi mięsko - kotleciki z piersi kurczaka (zawsze robię mężowi na dwa dni i leżą kusząc w lodówce), parówki berlinki które lubię nawet na surowo... ogólnie mięsko. słodycze mnie nie ruszają w ogóle. i jeszcze porażka dla mnie to alkochol - jak sobie z tym radzicie? ja lubię sobie kieliszeczek winka wieczorem wypić jak oglądam tv, albo piwko z mężem. no nie codziennie, ale ze dwa razy w tygodniu. a to takie kaloryczne... no nic na razie daję radę ale przecież to dopiero trzeci dzień...
kurcze, ten weekend mnie przeraża, zwłaszcza że mam spotkanie mojego roku ze studiów w pubie - no i co ja tam będę pić? soczek pomidorowy pewnie
((( wrrrr.
no dobra, a co tam u Was dziewczyny? trzymacie się jakoś? w Wawie zimno - od razu jeść się chce. dużo i kalorycznie. oj pojadłoby się... makaron spagetti z dużą ilością sosu i posypany parmezanem....
))) mniam kurcze i jak tu być szczupłym?
higa
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki