ja odchudzam sie gdzies tak od polowy wrzesnia. w tym czasie bylam na 1000 1100 z malymi wpadkami. schudlam prawie 11 kilo. teraz zwiekszylam do 1200 i czuje sie okropnie nazarta i mam zwiekszony apetyt, wiec probuje sie ograniczac. w tym czasie nie jadlam tez slodyczy, pilam pu-erh, slim figure . boje sie tylko ze jak zaczne wychodzic z diety i bede zwiekszac do 1400 1500 to zaczne tyc. na razie spadek wagi sie spowolnil, ale zle nie jest.nie jem smazonego, tluszczy (maslo margaryna), bialego pieczywa i ziemniakow. slodycze w bardzo malych ilosciach. nie cwicze. nie chce mi sie. to cgyba tyle. tak na dobra sprawe wcale nie czuje sie doswiadczona, bo samam nie wiem co przyniesie mi nastepny dzien. i caly czas mam wrazenie ze waga to taki potwor co i tak zrobi swoje nawet jak bede na diecie.i w koncu i tak przytyje. psyche mam siadnieta