choć wiem jak to jest z białkami i cukrami, to zawsze wieczorem jem owoce. Jem je najczęściej po wysiłku (oczywiście kiedy jadę rowerem długi dystans to przed wyprawą jem dużo węgli, a po wyprawie kurczaczka z warzywami i lampeczkę wina). Jednak w dni powszednie, kiedy wracam z pracy, to jem obiadek a godzinkę po obiadku idę na zajęcia sportowe. Wracając z nich sporządzam sobie zestaw owocowy i zjadam. Od dziś jednak to zmienię - na kolację tylko grapefruicik, a od jutra zmiany całkowite. Postanowiłam, że swoje owoce będę zabierała do pracy na drugie śniadanie, a rybkę czy nabiał na kolacyjkę. Niestety, jutro wypadnie zjeść po treningu
Zakładki