-
MłodyAniołku, tylko że ja mam taki problem - nie cierpię ciast z owocami!!! Dla mnie ciasto musi być tłuste (ale nie kruche), z kremem i sycące hrrr...ale i to dobrze, bo przynajmniej nie jem tych, których nie lubię!!! A w święta zamierzam spróbować wszyyystkiego, tyle że rozciągnę to na kilka dni...każdego dnia po troszeczkę moje postanowienia...ciekawe, czy zadziała...a propos, pierniczki już kruszeją no i powiedziałam mamie, że bez keksu się nie da!!! Makowca na szczęście nie lubię
-
Heh, ja też makowcal nie lubię, co wszystkich dziwi. Lubię tylko serniczek mojej mamy :P No i ciasto marchewkowe, które będę jutro pichciła z przyjaciółką na wigilję klasową. A co drożdżowego ciasta to już chyba z milion razy słyszałam, że to najlepsze ciasto dla odchudzających się :P no i najzdrowsze. Ale ja tam wolę seniczek
-
No tak, ja podobnie jak wy obiecuje sobie ograniczenia. Jak narazie, bylam 3 tygodnie na 1000 kcal, tyle ze od poczatku tego tygodnia na za duzo sobie pozwalam.. ale zostal mi [chyba] tylko 1 kg.. A co do Swiat, no kurcze, dziewczyny, tyle męki, aby przez 2-3 dni coś zepsuć? Sama wiecie, jak ciezko zrezygnowac z rodzinego obiadku albo katowac się cwiczeniami, tylko po to aby po tygodniu zobaczyc te kilka deko mniej. Szkoda tej pracy... jakoś bedzie, to tylko kilka dni :P
-
a ja uweilbiam makowiec...szczegolnie taki cieplutki...mniam... ale najbardziej nie moge sie doczekac barszczu z uszkami i pierogow...no i krokietów... doszłam do wnioksu,ze siweta sa raz w roku...jak utyje to szkoda...bede pozniej sie meczyc ze zrzuceniem...a podczas wigilii nie bede myslec( albo przynajmniej postaram sie) nie myslec o kaloriach....skupie sie na przezywaniu swiat rodzinnie...;)
-
Też bym sie chciała skupić na spędzaniu po prostu czasu z najbliższymi, ale moje babci i ciocie sa tak natarczywe... tylko tego sie boję: "dołóż sobie jeszcze", "a może jeszcze kawałeczek", "no co ty! nic nie zjadłaś" (a zjadlam pewnie miliard kalorii) itd
-
Też wyruszam do rodzinki, no i właśnie - babcia. Kieruje się zasadą, że fałdki tłuszczu na ciele człowieka świadczą, że jest zdrowy. Obiadki u niej przypominają mi tuczenie jakiejś kaczki. Ciągle coiś podsuwa pod nos, chce dołożyć itp. A istatnio na lekcji religii (różniące się od zwyczajnych lekcji) była mowa o Wigilii no i o tym, że obżarstwo jest grzechem :P No i, że takie wpychanie jedzenia na siłę, żeby tylko się napchać i żeby się nie zmarnowało jest chore :P
-
taaaa, ale wytlumacz to babci...
-
ja nie ma takiej "wspanialej " babci. za to mam bardzo upierdliwego tate. niestey on w domu gotuje i zqwzsze sie czepia ze malo jem.
-
to u mnie jest zupełnie na odwrót. To tata mnie ratuje zawsze mówiąc "no dajcie jej już spokój" lub "zje jak będzie głodna"
-
U mnie gotowanie i pieczenie sie juz zaczęło , dzis chodze cały dzien i cos tam podjadam może jeśli zrezygnuje z kolacji i juz nic dzis do buzi nie wsadze to moze nie przekrocze tysiaka, ale ehh ... no nie chciałabym znów zyskac tego kilograma ktory schudłam w ubiegłym tyg :/
*****kilka godzin później******
Jejku ... totalna porażka , robiłam z mamą uszka wiec oczywiscie trzeba było sprobowac, zjadłam ich ... DUŻO..., a potem jeszcze jakieś herbatniczki i jeszcze coś tam ... ehhh nawet nei chce o tym myśleć, jutro jakoś będzie trzeba to odpokutować.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki