-
makarony to moja milosc. jak jeszce do tego sa sosiki i miesko i roztopiony serek to jestm w raju. ale to tylko w kwestii marzen. dawno czegs takiego nie jadlam. kolejna miilosc to tez chleb...mmmm.. juz nic nie mowie....
-
Moja miłość też, ale nie jem, aczkolwiek zdaniem dietetyka bez zawiesistych sosów, a np. tylko z pomidorkami można...Racuchy jadłam natomiast całkiem często ostatnio - pewnie niestety, chociaż przepis nie jest jakiś mega kaloryczny
-
niestety te wszystkie kluchowate nie są wskazane na diecie.... ale cóż tu robic jak sie ma smaczka na takie danko, to trzeba sobie pozwolić od czasu do czasu zjeść takie cuś, bo inaczej rzucimy sie potem na to niepohamowanie, heh...
a ja własnie chrupię marcheweczkę, z pół kilo pokroilam w pałeczki, hihi
-
ale podobno dodają energii...na mnie działa nawet zwykła kanapka, no, co prawda taka z ciemnego pieczywa, bo białego nie jadam. Czsami zdarzają się wpadki (nie jestem już na diecie, ale staram się zdrowo odżywiać), ale zapominam o tym i żyję dalej. Ostatnia była na sylwestra
-
no i dlatego makaron jest wskazany na diecie (a;'dente, a nie rozgotowany), ale kluski śląski czy jakieś pyzy, pierogi niekoniecznie
Makaron z mięskiem i warzywami to superobiadek
-
ja uwielbiam ryż... i zrobiłam sobie na kolacje basmati:D
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
no, ryż lubię dziki albo brązowy białego daaaawno nie jadłam. Makaron al dente jak najbardziej. Ale co robić, by nie mieć smaka na kluski??? bo jak już się uprę...
-
kluski na parze to chyba jakies wyjscie choc nigdy nie jadlam. ja lubie makaron z warzywami do tego jakies przyperawy i mozna peknac po takim obiedzie. dawno nie jadlam pierogow i klusek, no dobra na wigili, ale nie tesknie bardzo. ale przypomnialo mi sie co uwielbiam: kopytka z sosoem pieczarkowym. tak samo ma plackami ziemniaczanumi lubie je z serem zoltym, takie zpieczone....mmmm. pycha. powiem wam ze maz uwilbia i jak robie to moze pol sprobuje ale nie tak zeby mnie skrecalo. nie wiem.
-
no więc dobrze, że jednak jabłko a nie kopytki
hm, a ja właśnie skumałam, że jak będzie tłusty czwartek to ja będę w Krakowie czekać na pociąg do domu (i 500 km do domu )...chyba sobie zrobię tłusty piątek powiem mamuni żeby córuni na powrót nasmażyła chrustów i pączków (do tego czasu będę miała 1700 kcal więc gdzieś to wcisnę )
-
o żesz ty...tłusty czwartek...już mi ślinka cieknie, ale się boję, że będzie tak jak w wigilię...czyli tony słodyczy i mącznych rzeczy lepiej nie myśleć o takich czwartkach
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki