Siema,
Dzisiaj okropny dzień - pierwszy naprawdę na głodzie. Miałem lekkie zwidy z braku węglowodanów, wieczorem zjadłem bułkę z masłem i chudym twarogiem - doliczam sobie 300kcal. No dobra, najpierw spis pochłoniętego jedzenia, potem filozofowanie:
jedzenie
wcześnie rano: kawa z cukrem 10g = 40kcal
rano: musli zestaw 267,40kcal, migdały 3 szt. 30kcal, mleko 0,5% 50g 17,50kcal = 314,90kcal
przegryzka pierwsza: twaróg chudy 100g 100kcal, dżem czarna porzeczka niskokaloryczny 30g 45kcal = 145kcal
przegryzka druga: ogórki kiszone 245g
obiad: zupa z soczewicy z pieczarkami (pieczarki 275g 41,25kcal, cebula 120g 43,20kcal, olej 1ł. 45kcal, kasza pęczak 15g 54,75kcal, soczewica 50g 199kcal, seler korzeń 140g 56kcal, marchew 120g 42kcal) = 481,20kcal
kolacja: sałatka z pomidorów z fetą (pomidory 360g 61,20kcal, feta light 65g 177kcal, cebula 60g 21,60kcal - sól i ocet balsamiczny do smaku) = 199,80kcal
postkolacja : bułka pszenna spora z masłem i twarogiem 100g = 300kcal
razem kcal bez bułki: 1.210,30
razem kcal z bułką: 15.10,30
Zupę robi się tak: na oleju przesmażyć cebulę a potem pieczarki, dołożyć pokrojone warzywa - seler i marchew, poddusić. Soczewicę (lepiej czerwoną - szybciej się rozgotowuje) i pęczka gotować osobno do stanu prawie miękkiego, dorzucić do warzyw, dodać sól, sos sojowy wg. uznania, biały pieprz, majeranek, mielony kminek, liść laurowy jeśli ktoś lubi i ugotować.
sport:
ćwiczenia rozciągające (tzw. "spokój mnicha") 7x
problem: Zjadłem bardzo fajną bułkę z twarogiem, której nie powinno być już dzisiaj w menu. :P Smaczna była. :P :P Przydała się, bo lepiej się czuję. Nie przydała się, bo norma kalorii przekroczona, a i węglowodany były o wysokim indeksie hipoglikemicznym.
zagrożenie: Kiedyś zareagowałbym pewnie tak, że "postanowiłbym" opchać się na maksa - na zasadzie "no dobra, jak upadłem, to dzisiaj jeszcze się objem, ale jutro to już taka ostra dieta, że hej". Sporo czasu zmarnowałem w życiu na takim myśleniu.
rozwiązanie: Ugiąć się, ale nie upaść. Bułka była smaczna i miła. Dzisiaj nie mam zadania nie jeść po osiemnastej, skoro o osiemnastej trzydzieści wcinałem pieczywko - dzisiaj mam zadanie nie jeść nic więcej, a jutro utrzymać dietę na poziomie 1200kcal i dołożyć planowane ćwiczenia.
Na pewno jutro dużo dań o sporej objętości ale o niskiej kaloryczności - czyli pewnie znowu pomidory, ogórki kiszone (hit!) a na obiad potężna micha warzyw z razowym ryżem, doprawione kminem rzymskim i curry.
Zmuszę się jeszcze zaraz do przygotowania pokoju do porannych ćwiczeń (jutro opiszę co i jak), a potem skończę sprzątać jeszcze parę spraw. Na pewno siłą tzw. "woli" utrzymuję rytm pozostałych spraw, które chcę załatwiać codziennie - czyli wpisuję tu na forum wrażenia z dzisiejszego dnia, liczę kalorie, rozliczam siebie z wykonanej pracy i planuję kolejny dzień.
pozdrowienia, do jutra
Maks
Zakładki