-
Wpadam sie przywitac,bo bardzo spodobał mi sie Twoj sposob na odchudzanie!!!
Widze,ze z Gayga znacie sie z wczesniejszego Twojego odchudzanka :P
Mam nadzieje,ze ja bede miło widziana,bo mam zamiar Cie odwiedzac!!!
POZDRAWIAM :P :P
-
Cześć,
Madziu! No pewnie, że jesteś mile widziana, a jeśli jeszcze do czegoś się przydam (czytaj: podtrzymania Twojej motywacji), to już w ogóle fantastycznie.
Graża:
Zestaw ćwiczeń pokazywał nam podczas warsztatów antystresowych Wojtek Eichelberger, a później znalazłem też książkę: Kelder, Peter: Źródło wiecznej młodości. Pięć tybetańskich rytuałów przywracających zdrowie i witalność. - Konstancin-Jeziorna: Wydawnictwo Mediu, 2003. - 115 s.: il. (ISBN 83-87025-29-1).
Opis z grubsza:
1. stoisz, ręce wyciągnięte na boki, palce wyciągnięte i napięte; obroty w prawą stronę, najlepiej z oparcia na jednej pięcie, patrząc na palce prawej ręki
2. leżysz wyciagnięta na ziemi, ręce wzdłuż tułowia; na wdechu podnosisz głowę i nogi od bioder pod kątem prosty, chwilę utrzymujesz pozycję na bezdechu, wolno opuszczasz
3. klęczysz, ręce oparte o dół pleców; na wdechu mocne wypchnięcie brzucha do przodu i odchylenie głowy do tyłu na wdechu, z wydechem powrót
4. siedzisz na ziemi, nogi wyciągnięte przed siebie, ręce oparte o ziemi obok bioder. podnosisz tyłek i wypychasz do góry, głowy nie opuszczasz do tyłu (co daje figurę pt. "mostek"), chwila na bezdechu, wracasz do siadu
5. leżysz na brzuchu, rękoma podpierasz się o ziemi na wysokości klatki piersiowej podnosząc do góry głowę (bioder nie unosisz) - znasz tę pozycję jako kobra z hatha-jogii; następnie na wdechu tyłek do góry głowa schowana między rękoma, chwilę wytrzymać, powrót
Powitanie słońca znam (Suryanamaskar) znam, działa chyba w gruncie rzeczy podobnie.
powodzenia
Maks
-
Dieki MAXicho !!!Bede do Ciebie wpadac jak tylko znajde czas!
Tak czytam te cwiczenia i przyznam sie,ze tez mam rozne ksiażki,a nie potrafie,lub nie mam zapału do cwiczeń
Naprawde ja musze miec nagrane i odtwarzane,bo w mojej książce(madrej) pisze,a ja niestety be...
A najlepiej,zebym ćwiczyła z kimś
Dobranoc i przepraszam za moje marudzenie
-
PIERWSZY TYDZIEŃ ODCHUDZANIA MINĄŁ ...
Dzisiaj minął pierwszy tydzien odchudzania. Zważyłem się - waga pokazuje od 93,50 do 94,00 kg., przyjmuję więc 94 kg. jako moją aktualną wagę. BMI spadło mi do 30,00 - jestem na granicy otyłości i nadwagi. Za tydzień tę granicę przekroczę. Kolejna granica to 77 kg - i wtedy będzie to już waga prawidłowa. Zaczynając odchudzanie miałem 102 kg. - i była to granica otyłości olbrzymiej.
sukcesy:
- mój organizm przestawił się na mniej kaloryczne jedzenie i odzwyczaił się od zbyt szybko wchłanianych węglowodanów;
- wprowadziłem w życie w pełni fukcjonalny system sprawdzania postępów i efektów mojej pracy;
- dobrze, że zrobiłem to w czasie długiego weekendu - przydał się, w tygodniu pracy nie zrobiłbym tego.
wpadki:
- planowaną ilość jedzenia przekroczyłem dwa razy;
- za pierwszym razem był to wyraźnie przełom - wiem, że nie miałem co sobie tej fajnej bułki żałować;
- za drugim razem (przedwczoraj) zrobiłem głupotę - i przed czymś takim muszę się wystrzegać.
plany na kolejny tydzień:
- po pierwsze żadnych odstępstw;
- ogłosić znajomym, że się odchudzam - załatwię kwestię ich prób namówienia mnie na wizytę w knajpie a i dołożę sobie silny element motywujący mnie do pracy;
- ugruntować zarówno sposób odżywiania się jak i wysiłek fizyczny oraz przygotować się do kopenhaskiej;
- jeśli gdzieś do piątku ocenię, że jestem gotowy do kopenhaskiej - od początku kolejnego tygodnia zaczynam,
- no i kolejny kilogram (co najmniej!) w tym tygodniu mniej ...
do wieczora
narazicho
Maksicho
-
Faktycznie
rytuały tybetańskie znam, tyle,ze mam je w postaci ksero odpowiednich stron nawet nie wiem jakiej książki
5tka przypomina mi "psa z głową w górę i w dół"
Przećwiczę
Miłego
***
Grażyna
-
Cześć,
Kolejny dzień - motywacja wzrasta, głód już nie.
jedzenie:
wcześnie rano (06,00): kawa z cukrem 10g = 40kcal
rano (08,00): musli stała porcja 267,40kcal, mleko 0,5% 35kcal = 302,40kcal
przegryzka (10,00): twaróg chudy 100g 100kcal, dżem niskokaloryczny 30g 45kcal = 145kcal
obiad (14,00): Warzywa curry (ryż brązowy 30g 107,10kcal, marchew surowa 210g 73,50kcal, kalafior mrożony 260g 85,80kcal, groszek konserwowy 100g 73kcal, olej 1 łyżeczka 45kcal; do smaku czarna gorczyca, curry i kmin rzymski) = 384,40kcal
przegryzka: szynka konserwowa 100g = 160kcal
sałatka owocowa (18,00): ananas puszka 65g 29,90kcal, awokado 35g 57,75kcal, jabłko 145kg 72,50kcal, jogurt chudy 30g 15,00kcal) = 175,15kcal
razem jedzenie: 1.206,95
sport:
- spokój mnicha 7x
- przysiady 25x
- spacer o średniej intensywności - godzina
napoje (zapomniałem wpisywać; wpiszę raz, bo codziennie jest podobnie):
- napary ziołowe (bratek, pokrzywa, mięta) - 2 litry
- woda mineralna - 1 litr
- do tego pu-erh, herbata zielona ...
witaminy (wpiszę tylko raz):
trzy razy dziennie wcinam witaminy (zestaw a dodatkowo magnez, preparat ze skrzypu, Wit C, miłorząb, preparat z wątroby rekina)
Jutro dalej. Mam nadzieję, już bez wyjątków.
narazicho
Maksicho
-
Witam,
Dopadło mnie dzisiaj jakieś zmęczenie - może to wynik tego, że pierwszy raz przestawiłem sobie zegar biologiczny tak, jak chciałbym (budzenie przed piątą rano, po piątej ćwiczenia). Zobaczymy co będzie dalej - pomyślę jeszcze, jak sobie ułożyć plan zajęć. W ciągu dnia musiałem kupić całą torbę pierników - pachniały aż mnie kręciło. Wytrzymałem. Zacząłem rezygnować z jeżdżenia samochodem - większość miejsc, gdzie musze bywać (urzędy i tego typu miejsca) nie jest daleko, mogę dojść pieszo, uzbierała się łącznie godzina chodzenia. Samochodem zaoszczędziłbym pół godziny, bo na pewno szukałbym miejsca do zaparkowania.
jedzenie:
wcześnie rano (05,00): kawa z cukrem 10g = 40kcal
śniadanie rano (07,00): musli stały zestaw 267,40kcal, mleko 0,5% 100g 35kcal = 302,40kcal
przegryzka (11,30): twaróg chudy 140g, jogurt chudy 60g 30kcal, rzodkiewka grubo tarkowana 80g (do smaku sól, czubryca) = 179,60kcal
obiad (14,30): Indyk ze słonecznikiem, pieczarkami i fasolką (ryż brązowy 20g 71,40kcal, filet z indyka w kawałkach 170g 221kcal, pieczarki 280g 42kcal, fasolka szparagowa mrożona 210g 73,50kcal, olej 1 łyżeczka 45kcal, słonecznik i orzechy włoskie ok. 120kcal; do smaku sos sojowy, pieprz biały i tymianek w dużej ilości) = 572,90kcal
kolacja (17,40): sałatka z pomidorów (pomidory 295g 50,15kcal, jogurt chudy 80g 40kcal, szczypiorek, sól, czubryca) = 90,15
razem: 1.185,05kcal
sport:
- spokój mnicha 7x
- przysiady 25x
- no i godzinny spacer
napoje, witaminy - jak codziennie
Czubryca to ciekawa przyprawa używana na Węgrzech i bodaj na Bałkanach - w każdym razie poznałem ją po raz pierwszy po powrocie mojej siostry ze studiów na Uniwersytecie Śodkowoeuropejskim w Budapeszcie. Używam czubrycy zielonej (jest też czerwona), składa się z pietruszki zielonej suszonej, czosnku, cebuli, cząbru i kozieradki. Bardzo fajna do twarogu. A w ogóle poezja to był twaróg z odrobiną czubrycy, dużą ilością świeżej bazylii i prażonymi pestkami dyni... Któregoś dnia sobie zrobię...
Myślę coraz intensywniej nad kopenhaską. Zmniejszę trochę jeszcze węglowodany. Coraz mocniej mnie na kopenhaską nosi - oraz na bardzo intensywną koncentrację na pracy nd sobą w czasie tej diety. Przy zmniejszonej podaży kalorii, jeśli prawidłowo dochodziło się do obniżonej kaloryczności, umysł pracuje inaczej. Jest spokojniejszy, bardziej skoncentrowany a zarazem zrelaksowany. Dobry czas na wizualizacje, pracę z Racjonalną Terapią Zachowań Maultsby'ego oraz Ellisa i takie tam sprawy.
No i urok żywieniowego survivalu... Niesamowity urok dla faceta...
Coraz mocniej oczyma duszy widzę w sobie potrzebę takiego wysiłku - o możliwych wynikach nie wspominając. Wszystko mi się układa w logiczną całość: mocne zejście z wagą, dobry start do dłuższego wysiłku... No i ładowanie akumulatorów motywacji...
Ktoś mi kiedyś powiedział o motywacji fajną myśl - "im więcej umiesz, tym więcej możesz się nauczyć". Coś w tym jest.
Szykuję powoli w pliczku wordowskim spis dań z dnia na dzień...
do jutra
narazicho
Maksicho[/b]
-
Siema,
ZMIENIAM WAGĘ Z 94 DO 93, OGÓLNY SPADEK WAGI 2 KG.
Wczoraj miałem trudny dzień - oj, wieczorem nie było łatwo, hehehehe. Wytrzymałem, więc dzisiaj prezent. Wlazłem na wagę. Mogę sobie już spokojnie zmienić tikcker na 93 kg. Schudłem dwa kilo w 10 dni. BMI poniżej trzydziestu.
Dzisiaj potwornie zabiegany dzień (i to, cholera, do późnej nocy), ale mam jeszcze dwie godziny ciszy, więc poczytam sobie świetną książkę w wyrze w nagrodę.
POSTANOWIŁEM ZROBIĆ KOPENHASKĄ 20-dniową
Dojrzała we mnie decyzja zrobienia kopenhaskiej, i to w wersji dwudziestodniowej zamiast trzynastodniowej (uwaga!!! robię to wyłącznie na własną odpowiedzialnoność i nikomu nie polecam naśladowania, zwłaszcza Paniom!).
Zrobiłem sobie pełny wykaz posiłków rozpisanych na każdy dzień (pięć kartek wydruku mi wyszło...), podliczyłem ilość jedzenia, którą muszę kupić (wbrew pozorom sporo tego: 6 paczek mrożonego szpinaku, prawie 3 kg indyka, dwa kurczaki, 3 paczki mrożonych owoców na kompoty, 3 paczki mrożonych brokółów, ponad 20 jaj).
Dietę planuję od środy, 16 maja, do poniedziałku, 04 czerwca.
Wszystko przygotowane. Teraz wyżeram to, co mam w lodówce, a co mi się nie przyda podczas kopenhaskiej, i nastawiam się na ciężką pracę w ciągu tych trzech tygodni.
do wieczora
narazicho
Maksicho
-
Podziwiam zapał
-
Widzę,że dojrzałeś do kopenhaskiej jednak podziwiam, nie dałabym rady chociaż ostatnio głodna nie jestem wcale i rozwalam sobie metabolizm jedząc 2xdziennie z braku czasu między innymi wczoraj dostałam ionfo,że nie zmienię jednak pracy, a szkoda za to ugruntowało to moja decyzję o podjęciu studiów podyplomowych
Udanego startu i słonecznego weekendu
***
Grażyna
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki